13 lutego 2013

Przeczytane, przemyślane, skomentowane


   
        Miłość zapisana w słowach


Świat bez miłości jest światem martwym.
(Albert Camus)


Podobno szczęśliwi czasu nie liczą, tak więc w ramach przypomnienia – jutro Walentynki, Drodzy Koleżanki i Koledzy. Z tej okazji postanowiłam przybliżyć Wam historię listów miłosnych. 

Motyw poezji miłosnej pojawia się już w najstarszej liryce światowej - w Egipcie faraonów, czyli w XV w. p.n.e. Charakterystycznym dla tego okresu jest motyw posłańca, który przekazywał zakochanym słowa miłości. W starożytnej Grecji oraz w Rzymie listy powstawały na drewnianych tabliczkach lub papirusach. Ówcześnie nie istniało pojęcie tajemnicy korespondencji, tak więc stosowano szyfry i atrament sympatyczny.  Schemat starożytnego listu miłosnego przedstawił Pseudo-Libanios. Brzmi on: „Kocham, kocham, na bogów, twą powabną postać – i nie wstydzę się, że kocham. Jeśli nawet ktoś by mnie zganił za to, że kocham, to musiałby mnie pochwalić, za to, że kocham piękną osobę.

Traktat Demetriosa z kolei mówi o tym, że list ma ukazywać stan duchowy nadawcy i jedynie towarzyszyć przesyłanemu prezentowi – ma więc być napisany zwięźle i prosto. 

Owidiusz tworząc „Heroidy” – cykl poetyckich listów miłosnych, przypisanych postaciom mitologicznym – odwoływał się do motywu dziewczyny piszącej list do ukochanego, przepraszającej, że  łzy rozmazują niektóre słowa. W tym okresie odwoływano się również do sztuki i mitologii  oraz do twórczości Homera.

W średniowieczu wychodzono z założenia, że należy odwoływać się do cierpienia serca oraz porównywać ukochaną do drogich kamieni. W tej epoce powstał również dworski wzór miłości – uczucie niższego rangą młodzieńca do starszej mężatki. Najbardziej znaną miłosną korespondencją tego okresu są listy Abelarda i Heloizy, opowiadające o tragicznej miłości czterdziestoletniego teologa i młodej, wykształconej dziewczyny z francuskiej arystokratycznej rodziny. Para ta stała się bardzo popularnym motywem literackim. 

W XV w. moda na pisanie listów trafiła do Polski. Według Jana Ursyna, powinny one przede wszystkim wychwalać zalety oraz urodę wybranki, a potem dopiero wyrażać miłość. 

W renesansie, dzięki wpływom włoskim, rozpowszechnił się zwyczaj wysyłania miłosnych bilecików. Z tego okresu pochodzą Listy Zygmunta Augusta i Barbary Radziwiłłówny. 

W wieku XVII włoski styl pisania listów ustąpił francuskiemu, który charakteryzował się zaplątanymi, wielopiętrowymi komplementami, długimi zdaniami i przesadnymi ozdobnikami. Przykładem mogą być listy Jana Sobieskiego do Marysieńki.

Jane Austen zapoczątkowała w prozie kobiecej motyw dziewczyny czekającej na przesyłkę od ukochanego, noszącej miłosne bileciki na piersi, czy przechowującej korespondencji pachnącej lawendą. 

Tak było kiedyś. A współcześnie? Współcześnie…:  „Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Babci, Cioci, Kota, Długopisu…”  Na tym kończy się kreatywność większości z nas, kiedy to z wielkim zapałem mówimy sobie, że wyślemy oryginalne, wyjątkowe, niepowtarzalne życzenia. Podobnie jest ze Świętem Zakochanych.  A Amorek spada  z obłoczku z zażenowania, słysząc ciągle ten sam frazes: „Udanych Walentynek!”.

Apel więc do wszystkich Romeów – sprzedajcie kuksańca swojej romantyczności i udowodnijcie, że w dobie esemesów i Facebooka, wciąż potraficie oczarować słowami płeć piękną!

Majka 

Grafika:
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdx6fV1GFBPUhYSeN1wAqi5makbMpwzNCEAM-kIu5qBwnodHZvirNO3YdJkMKatpaax3WBcT8CUMUJFG-gx9yEFUyXTSBKNa6tcVtN8Dl6-v9AOL463gt4osngmYmuNQVorlulFUAwgx8/s1600/Pani-piszaca-list.jpg