30 października 2021

Myśli o wychowaniu

 

          Rozejrzeć się wokoło

 

Wszystko wiruje wokół nas - praca, rodzina, przyjaciele...

chciałoby się krzyknąć "STOP!",

rozejrzeć się wokoło, zmienić porządek paru rzeczy,

a potem ruszyć znowu.

(Cecelia Ahern)

 

Pośpiech stał się epidemią końca XX i początku XXI wieku. Znakiem  ostatnich lat  jest nieustanny bieg do przodu, wciąż do przodu, nawet bez celu. Tę myśl wprawdzie  przejęłam od pisarki Moniki A. Oleksy, ale podpisuję się pod nią, gdyż mam podobne odczucia. Wystarczy przyjrzeć się swojej codziennej bieganinie. Od czasu do czasu dociera do nas głos  refleksji radzący, aby zwolnić i pomyśleć. Zwłaszcza teraz, gdy epidemię  pośpiechu, zabijającą  duszę,  zastąpiła epidemia koronowirusa, zabijająca ciało. Przed nami wyjątkowy czas Wszystkich Świętych – wspominając zmarłych, mamy możliwość zastanowienia nad życiem. Zadacie pytanie:  o czym mam pomyśleć? Może o celu i kruchości  życia, o wartości  więzi z ludźmi, o  istocie człowieczeństwa… Bardzo wiele jest do przemyślenia.

Zatrzymaliśmy  się z konieczności, w większości uwięzieni we własnych domach, niepewni przyszłości – zdrowia, terminu matury, terminu rekrutacji na studia, sytuacji materialnej naszych rodzin. Teraz  dopiero widzimy, jak wszystko jest relatywne i to, co wydawało się wartościowe,  okazało się mało istotne. Do pogłębionej refleksji o życiu i o świecie od dawna  zachęcał poeta Janusz Pasierb. Pisał:  zatrzymaj się/obejrzyj się/obejrzyj siebie/zobacz kwitnący biało oleander/ powąchaj liść orzecha/dotknij jakie chłodne uszy ma jamnik/spojrzyj światu w oczy. Na ogół nie miałam czasu  spojrzeć  światu w oczy, dziś o tym marzę, ale nie zawsze mogę do niego wyjść. Mogę na szczęście obserwować  i docenić rodzinę.  W jednej z książek przeczytałam, że nie widzimy aniołów krążących wokół nas, ponieważ się śpieszymy. Może kiedyś  je zobaczę? Trudno mi znaleźć jakąś   pozytywną myśl  na temat pośpiechu  życia. W jednej z wypowiedzi Antoni Kępiński (lekarz i filozof) również potwierdza moje przemyślenia: Ludzie spieszą się w pracy, dlatego niedbale ją wykonują; spieszą się w używaniu życia, dlatego jego smaku nie odczuwają; spieszą się w odpoczynku, dlatego nie mogą wypocząć. 

Aleksander Krawczuk, znany historyk starożytności, w jednym z wywiadów mówi, że ważne jest znalezienie właściwego dla siebie  rytmu, ponieważ  zbytni pośpiech skraca życie. Przekonuje, że warto stosować zasadę  śpiesz się powoli i być panem własnego czasu. Niekiedy, rzecz jasna, trzeba zwiększyć tempo, ale nie można  poddawać się chorobliwemu  pośpiechowi. Tymczasem – zdaniem profesora – opętał nas wirus prędkości. I to jako metoda na życie! Najgorsze jednak jest to, że pośpiech jest zaraźliwy – ludzie coraz szybciej i więcej pracują, szybciej jeżdżą, chodzą, mówią, myślą, jedzą. Szybciej zapamiętują  i szybciej czytają, w tym celu przechodząc nawet odpowiednie kursy. Aleksander Krawczuk  uważa, że  szybkie czytanie nie stanowi pożywki dla umysłu. Należy czytać powoli  i  czerpać  z  książek zadowolenie. Podobnie jest z jedzeniem, którym należy się delektować, a więc w trakcie posiłku rozmawiać  z rodziną, zamiast oglądać telewizję lub patrzeć w telefon. Profesor  ukształtował swoje poglądy w oparciu o wiedzę na temat  świata  antycznego  oraz na podstawie własnych doświadczeń. Słowem, na mądrości życiowej starszego człowieka. 

Wydaje się, że obecnie już wielu ludziom przeszkadza nadmierny pęd życia, dlatego powstała filozofia slow life, w  której chodzi o to, żeby znaleźć równowagę między życiem zawodowym (szkolnym)  i prywatnym oraz  o to, by porozumieć się z bliskimi. Także o to, by śpieszyć się tylko wtedy, gdy jest to naprawdę konieczne. Jak żyć w rytmie slow? Nie tracić  czasu i siły  na błahostki (telewizor, komórkę), lepiej zadbać o dobre relacje  z rodziną lub przyjaciółmi. Jednak przy tym również pamiętać  o własnym komforcie  psychicznym, czyli znaleźć czas dla siebie. To tylko niektóre z zasad  wolniejszego, a więc i uważniejszego życia. Przy okazji  dowiedziałam się, że istnieje Światowy Dzień Powolności, a także w  Norwegii powołano Światowy Instytut Powolności, który pokazuje, jak  cieszyć się otaczającą nas rzeczywistością, szukać siły w  naturze oraz w  kontaktach z drugim człowiekiem. Ten program jedynie potwierdza, że rację mają  psychologowie, na przykład Katarzyna Miller, która twierdzi: (…) nie może być szczęśliwy człowiek, jeśli nie ma poczucia jedności z przyrodą. Myśmy sobie zrobili chodniki, wieżowce szklane, telefony komórkowe, windy szybkobieżne i samoloty. Wszystko to jest cudowne, wygodne, fantastyczne, tylko to nie jest naturalny świat.  

Jestem przekonana, że nastrój towarzyszący tegorocznej jesieni, czas Zaduszek skłoni nas, aby rozejrzeć się wokoło, zmienić porządek paru rzeczy, a potem ruszyć znowu. Ruszyć, ale już wolniej, we własnym rytmie i bez obawy, że przy tym  ominie nas coś ważnego. 

Festina

 

Grafika:

https://cdn.pixabay.com/photo/2018/04/30/12/45/hurry-3362586_960_720.png

https://cdn.pixabay.com/photo/2013/03/12/15/30/time-92897_960_720.jpg

https://i.pinimg.com/originals/d8/2f/4e/d82f4e25dde0acd922a261ce7aa0385a.jpg

23 października 2021

Myśli o wychowanu


                     Króliki


Nędzne to serce, które jest nieczułe na nędzę.

(Raoul Follereau)

 

„Ravensbrück. Miasto kobiet”  to przedstawienie, które miałam okazję obejrzeć w ramach Festiwalu  „Dwa Teatry”. Opowiada ono o eksperymentach medycznych wykonywanych na więźniarkach bez ich zgody. Jest to monodram ze świetną rolą Barbary Prokopowicz, w reżyserii Zbigniewa Brzozy. Powstał na podstawie książki „I boję się snów” Wandy Półtawskiej - więźniarki obozu koncentracyjnego w Ravensbrück, króliczki.

Na scenie występuje tylko jedna kobieta. Siedzi na stołku przez cały czas trwania spektaklu. Na kolanach trzyma swoją torebkę. Jej ruch ogranicza się do mimiki twarzy oraz do zmiany sposobu trzymania wspomnianej torebki. Ta skromność środków pozwala odbiorcy skupić się na opowieści kobiety, na jej głęboko ukrytych emocjach.

Tłem przedstawienia jest wyprawa byłych więźniarek w 1959 roku do Ravensbrück na odsłonięcie pomnika upamiętniającego ofiary obozu. Powrót do tamtego miejsca przywołuje bolesne wspomnienia bohaterki, która od tego momentu snuje  swoją opowieść w duecie z samą  sobą sprzed  lat, ubraną w pasiak, z ogoloną głową.   

Kobieta zaczyna przywoływać obrazy z pobytu w obozie. Są to dla niej bolesne wspomnienia, jednak odbiorca ma wrażenie, że spotkało ją coś straszniejszego, że „samo życie” w obozie nie wywołało u niej takiej traumy. Kobieta zmierza do czegoś gorszego niż nieludzka praca ponad siły, brud, brak kontaktu z bliskimi, brak podstawowych środków do życia. Wraz z kolejnymi zdaniami zaczyna nabierać zaufania do słuchacza i zwierza mu się z tego, co przeżyła, opowiada o operacjach, jakim była poddawana. Pełne emocji opisy stanów, jakie towarzyszyły jej przed operacją i po niej, uzmysławiają tragedię ludzi, których spotkało to samo. Niemieccy lekarze torturowali kobiety przebywające w obozie, poddając je bestialskim zabiegom, powodując ból i cierpienie. Bohaterka opowiada o doświadczeniu, jakie zostało przeprowadzone na niej i jej koleżankach. Były to operacje nóg, które odbierały sprawność, zdrowie, a niektórym nawet życie. Opisy ran, w których lęgły się robaki, nie należą do przyjemnych. Lekarze bawili się tymi ludźmi, a potem pozostawiali ich bez opieki.

Króliki – tak same siebie nazwały ofiary eksperymentów medycznych. Czuły się odarte z godności, czuły się jak zabawki w rękach bezlitosnych oprawców. Opowieść tej kobiety to tylko mały skrawek tego, co działo się na pseudosalach operacyjnych w obozach koncentracyjnych. Więźniów traktowano jak materiał doświadczalny, poddawano ich przeróżnym zabiegom, wykonywano z nich odlewy anatomiczne, szkielety. To niewyobrażalne,  jak jeden człowiek może poniżyć drugiego człowieka.

Czy możemy nazywać obozowych lekarzy ludźmi ?  Przecież człowiek posiada serce zdolne do odczuwania emocji, do kochania, do współczucia.

„Ravensbrück. Miasto kobiet”  to jednak nie tylko opowieść o popełnionych w obozie okrucieństwach. To także opowieść o dobroci,  heroizmie  i sile ducha kobiet, która pozwoliła im przetrwać i zachować godność. Bohaterka z radością opowiada o solidarności więźniarek, o wzajemnej pomocy, jakiej sobie udzielały.  To opowieść o niezwykłej wspólnocie i empatii ludzi z różnych społeczności, narodowości, ludzi różnego wyznania. To wreszcie opowieść o tym, że wszędzie możemy spotkać dobrych ludzi, nawet tam, gdzie pojęcie dobra nie jest nikomu znane.

Tragiczny los więźniarek obozu był skutkiem braku szacunku dla człowieka, poczucia wyższości jednych ludzi nad drugimi, przekonania, że ktoś może być mniej wartościowy. Nie możemy być obojętni na ludzkie cierpienie, bo obojętność oznacza zgodę. Reagujmy na wszelkie przejawy braku szacunku. Każdy człowiek jest ważny, jest potrzeby i kochany niezależnie od wykształcenia, wyznania, narodowości …  Wszystko zaczyna się od tak niepozornej niechęci do drugiego człowieka. To właśnie ona jest przyczyną wojen, kłótni, nieporozumień, wszelkiego zła. Reagujmy na nią, póki jeszcze nie pachnie krwią ofiar.

Ten monodram powinien być lekturą obowiązkową! To spektakl ponadczasowy. Wydawać by się mogło, że to nas w żaden sposób nie dotyczy, ale przecież historia lubi się powtarzać.

fKasia

 

Grafika:

https://vod.tvp.pl/website/ravensbrck-miasto-kobiet,52897027

https://teatr-polski.pl/ravensbruck-miasto-kobiet/

http://www.majdanek.com.pl/eksperymenty/ravensbruck.html

https://d-pt.ppstatic.pl/k/r/1/57/eb/5fa2d447f05fb_p.jpg?1605172099

https://jaktodaleko.pl/tajemniczy-bezdomny-stolica/