9 maja 2018

Myśli o wychowaniu



    Czy jestem serialoholikiem?



Każda chwila,
która mogłaby być wykorzystana lepiej,
jest stracona.
(Jean-Jacques Rousseau)


Kiedy wybrałam ten temat na post, nie zamierzałam napisać krytycznego artykułu. W końcu sama z chęcią oglądam seriale. Praca nad tym tekstem wiele mi jednak uświadomiła. Chcecie wiedzieć, co? Przeczytajcie!

Seriale stały się naszą codziennością i nie mówię tu tylko o polskich produkcjach telewizyjnych, ale też o serialach zagranicznych oglądanych najczęściej przez Internet. Z roku na rok gromadzą przed ekranami laptopów coraz większą liczbę widzów, w dużej mierze nastolatków. Pod koniec ubiegłego roku łączna liczba użytkowników platformy Netflix na świecie przekroczyła 117,5 mln. To tyle co liczba mieszkańców całej Polski pomnożona trzy razy, a pamiętajmy, że seriale są oglądane także poza Netflixem (na innych platformach, często też pirackich stronach). Aby lepiej zrozumieć temat, postanowiłam nie ograniczać się jedynie do własnych doświadczeń. Na jednej z fejsbukowych grup poprosiłam o wypowiedzenie się na ten temat większej grupy osób. Poznałam kilkadziesiąt opinii i kilkanaście historii.

Dlaczego oglądamy seriale? W mojej ankiecie dwadzieścia dwie pytane osoby  odpowiedziały: dla rozrywki,  osiemnaście: chcę oderwać się od codzienności, czternaście: czuję jakbym  żył/żyła życiem kogoś innego, dwanaście: chcę poprawić sobie humor, osiem: oglądają je moi znajomi. Okazuje się, że włączając serial, wchodzimy w inny, ciekawszy świat, pełen intryg, spontaniczności i akcji. Jednego dnia jesteśmy agentem FBI ścigającym Pablo Escobara, drugiego obrzydliwie bogatą divą z Nowego Yorku, a następnego królową angielską… Wchodzimy w życie kogoś innego, czujemy się już nie tylko jak obserwatorzy, a wręcz jak uczestnicy tych wydarzeń. Mamy podwójne życie. Żyjemy wyimaginowanym życiem i wymagamy od siebie, by nasza rzeczywistość przeistoczyła się w napisany starannie przez sztab profesjonalistów serialowy scenariusz. Od swojego zaczynamy wymagać, aby wyglądało jak serialowe. Dlaczego każda miłość nie wygląda jak w jednej z tych amerykańskich produkcji ? Dlaczego codziennie nie spotyka nas tyle zwrotów akcji? Seriale podświadomie kształtują nasz styl i światopogląd, to kim chcemy być. Nie chcę wchodzić w to, czy seriale są wartościowe, uznajmy więc, że niektóre tak, niektóre nie. To, czy wolimy House of Cards, The Crown, Grę o Tron od Riverdale czy Vampire Diaries, zależy wyłącznie od naszych preferencji.  Te mniej ambitne zazwyczaj oglądamy  po to, by się odstresować czy popatrzeć na pięknych aktorów, nie męczyć głowy po całodziennym wysiłku. Te bardziej ambitne często poruszają ważne społeczne problemy, stają się źródłem refleksji o nas samych, czegoś pozytywnego, co w nas zostaje.

Problematyczność serialoholizmu. Do dziś nie sądziłam, że serialoholizm jest realnym problemem, jednak historie, które do mnie napłynęły, zmieniły w jakimś stopniu moje postrzeganie. Oto kilka z nich.  Gabriela. Z serialu na serial pochłaniało mnie to coraz bardziej. Wtedy nie widziałam, jak bardzo mi to szkodzi. Potrafiłam nie spać w nocy tylko po to, żeby obejrzeć jak najwięcej odcinków. Podobnie było z nauką, zeszła na boczny plan, no bo w końcu seriale były ważniejsze. Lubiłam wczuwać się w postaci, wyobrażać sobie, co mogli czuć w danym momencie, stawiać się w ich sytuacji. No i przede wszystkim fabuła była baaardzo wciągająca. [...] Dziś można powiedzieć, że wyszłam na prostą. Z biegiem czasu zauważyłam, że przecież nie mogę poświęcać i marnować swojego życia dla zmyślonej fabuły. Ola. Potrafiłam oglądać bez przerwy przez nawet kilkanaście godzin. Pamiętam, że raz obejrzałam od razu dwa sezony,  prawie bez przerwy. Po jakimś czasie oglądanie wymykało  się całkowicie spod kontroli, dochodziło do tego stopnia, że nie mogłam zasnąć, jeśli nie wiedziałam, jak się skończy dany wątek, po prostu to była tragedia.  Luiza. 15 odcinków dziennie, każdy po 40 minut. Odkąd wykupiłam dostęp do Netflixa, oglądam cały czas. Nie mam nic lepszego do roboty. Przestałam też chodzić do szkoły, żeby tylko oglądać. [...] zerwałam kontakt ze wszystkimi znajomymi, żeby mi nie przeszkadzali. Maja. [...] Czuję, że jednak marnuję trochę czas na seriale, bo mogłabym go wykorzystać w bardziej pożyteczny sposób, ale lubię je oglądać, więc oglądam. Poza tym, jak już się zacznie, później trudno jest się oderwać, a niektóre seriale mają nawet po 8-12 sezonów, więc tak się to ciągnie. Wypełniamy serialami swoje nudne życie, identyfikujemy się z bohaterami, cieszymy się ich szczęściem, płaczemy, kiedy spotka ich niepowodzenie. Filmy stają się dużą częścią naszego życia. Czy nie ZBYT dużą? Wszystko może stać się nałogiem, nawet nieistniejąca rzeczywistość. 
Sama oglądam wiele seriali i nigdy nie patrzyłam na swoje hobby negatywnie. W aplikacji, przeliczającej czas trwania odcinków na dni, niedługo wybije mi dwadzieścia siedem. Dwadzieścia siedem dni życia. Wmawiałam  sobie, że był to dobrze spędzony czas, bo cóż innego mogło się wtedy wydarzyć. Teraz mam mieszane uczucia. Sama nie wiem, co myśleć. Oglądać dalej czy... żyć?

P.Z.C

Grafika:
https://pl.pinterest.com/pin/361132463856168557/
https://weheartit.com/entry/300709983?context_page=2&context_query=netflix&context_type=search