11 lutego 2015

Myśli o wychowaniu



            Wychowywanie  rózgą
Kto miłuje swego syna,
często używa na niego rózgi,
aby na końcu mógł  się nim cieszyć.
(Mądrość Syracha 30,1)
                  
Jestem bezwzględnym, nieubłaganym przeciwnikiem 
kary cielesnej.  
Baty, dla dorosłych nawet, będą tylko narkotykiem, 
nigdy – środkiem  wychowawczym. 
Kto uderza dziecko, jest jego oprawcą.         
                                                                                      (Janusz Korczak)


Bić czy nie bić?  - chciałoby się zapytać. Dziś odpowiedź jest oczywista! Nie bije się dzieci! Nie bije się nikogo! Nie zawsze jednak tak było.

W dawnej szkole nauczyciele często stosowali kary dla utrzymania poprawnego zachowania uczniów  i zapewnienia dobrych wyników w nauce. Już pierwszego dnia uczniowie byli informowani, jak powinni postępować w szkole i poza nią: przychodzić przed ósmą, wyznaczonych miejsc w ławkach nie zmieniać, nie pluć na podłogę, nie śmiecić, podczas dużej pauzy klasę zamieść, na lekcjach nie rozmawiać, podnosić w górę rękę w razie jakiegoś pilnego interesu (…) na ulicy przed każdym przechodzącym starszym zdjąć czapkę, pochwalić Boga i pocałować w rękę(…) Uczeń był karany za przewinienia popełnione w szkole, jak i poza nią, bo nie przestawał być członkiem społeczności szkolnej. Do wymienionych wyżej przewinień dochodziły: nieprzygotowanie do lekcji, odzywanie bez pytania, podpowiadanie  lub dawanie zadania do odpisania, przezywanie kolegów, umieszczanie swoich inicjałów na ławce, kłamstwo, kradzież.

Oczywiście, oficjalny regulamin szkół  mówił, że dozwolone kary to: nagana udzielona przez nauczyciela, stanie poza ławką, wykluczenie z zabaw i wycieczek szkolnych, zatrzymanie w szkole po godzinach nauki i wyznaczenie jakiegoś zajęcia, zagrożenie  usunięciem i usunięcie ze szkoły. Chłosta jest niedopuszczalna. Regulamin regulaminem, a życie życiem. Najczęściej bowiem stosowanym środkiem wychowawczym była kara cielesna. Wychodzono z założenia, że jeżeli za młodu nie użyje się rózgi w celach wychowawczych, to w wieku dorosłym trzeba będzie podjąć środki bardziej radykalne. Rózga mogła być: brzozowa, rzemienna, „placenta -skóra okrągła, gruba w kilkoro złożona, na dłoń ręki szeroka” albo spleciona z siedmiu do dziewięciu sznurków. Bito w rękę lub w pośladki. Za co? Za omyłki w czytaniu lub nieopanowanie pamięciowe zadanego fragmentu.

Na przełomie XVI i XVII wieku w krajach niemieckojęzycznych w szkołach parafialnych urządzano nawet wyprawy do lasu po rózgi. Przeznaczano na to dzień św. Grzegorza albo Zielone Świątki.  Uczniowie sami przynosili rózgi, ale przynajmniej przez jeden dzień mogli się bawić.
 
Nauczyciele byli tyleż okrutni, co i pomysłowi w wymyślaniu różnorakich kar, często hańbiących. Zaliczali je jednak do metod wychowawczych. Jeszcze na przełomie XIX i XX wieku do nagminnie stosowanych, nieoficjalnych kar należały: stanie w kącie klasy, klęczenie na worku z kasztanami lub grochem, klęczenie z książką lub cegłą trzymaną w podniesionych rękach, targanie za uszy, zawieszanie wizerunku osła na piersiach lub plecach klęczącego, sadzanie w oślej ławce, zostawianie po lekcjach w szkole, w tzw. kozie, całowanie wszystkich  uczniów w rękę.  
 
Jedną z kar było nakładanie uczniowi papierowej oślej czapki lub czapki z rogami za lenistwo i „opuszczanie się w nauce”. Inną – zawieszanie na piersi czerwonego jęzora za kłamstwo. Stosowano  też „słomianą koronę”, którą nakładano na głowę ucznia nieprzygotowanego do lekcji. Najgorszą karą było oprowadzanie takiego ucznia po wszystkich szkołach  i wołanie za nim: „osioł nad osłami na wieki wieków”. Na szczęście do takiej hańby dochodziło nadzwyczaj rzadko, bo uczeń, który dostał słomianą koronę,  zaczynał wkuwać.           

Jeśli myślicie, że to koniec udręk, to nie znacie dawnych nauczycieli. Uczeń bywał  karany wpisem do czarnej księgi – czyli hańby i wstydu -  za niedbalstwo i ciągłe opuszczanie się w naukach. W XIX wieku w jednej ze szkół krakowskich zapisano: (…) za odpowiedź grubiańską Profesorowi  i nieprzyzwoite leżenie na ławce zasługuje na wpis do tej księgi (…) Jak jeszcze raz lekcji umieć nie będę, dziesięć rózg wezmę. Były też inne sposoby wychowywania, na przykład sąd koleżeński, który często kończył się wymierzeniem kary. Nie zdarzyło się, żeby ktoś nie podporządkował się orzeczeniu sądu i nie odbył wymierzonej kary.

Wyobraźmy sobie, że wracają dawne kary. Jak wyglądałaby nasza szkoła? Ilu z nas  miałoby poobijane siedzenie, a ilu by biegało w oślej czapce? Albo w słomianej koronie!   

Roni

Grafika:
http://static.newworldencyclopedia.org/thumb/8/8f/1849_-_Karikatur_Die_unartigen_Kinder.jpg/300px-1849_-_Karikatur_Die_unartigen_Kinder.jpg
http://downloads.bbc.co.uk/rmhttp/schools/primaryhistory/images/victorian_britain/victorian_schools/v_dunce_in_maths.jpg