5 maja 2016

Kącik motywacji



    Człowiek, który się nie poddał 


Gdy wszyscy wiedzą, że coś jest niemożliwe,
Przychodzi ktoś, kto o tym nie wie,
I on to robi.
(Albert Einstein)
                            
Słowo „ niemożliwe” przyjęło się w naszym życiu i zamieszkało w nim na stałe. Bardzo często, gdy czegoś pragniemy czy o coś walczymy i musimy podjąć własną inicjatywę, spotykamy się z granicą niemożliwego do osiągnięcia celu. Trudno  iść wtedy naprzód i walczyć bez względu na wszystko,  dążyć  do celu i realizacji swoich marzeń.

Jednym z ludzi, który zapomniał o istnieniu tego słowa, jest Cliff Young – australijski farmer,  który w wieku 61 lat, ubrany w roboczy strój i kalosze, postanowił wystartować w najdłuższym biegu na świecie – ultramaratonie  w Sydney-Melbourne o długości 875 km. Początkowo uważano go za szaleńca, a jego chęć startu za prowokacyjny żart… 21-krotny dystans maratoński mają szanse pokonać tylko najlepsi biegacze na świecie, którzy po wieloletnich treningach są u szczytu swojej wydolności fizycznej, a ich wiek nie przekracza 30 lat. Cliff Young nie zwracał jednak na to uwagi, zgłosił swój udział i wystartował w biegu.  Na początku odstawał od reszty grupy, ale jego determinacja była godna podziwu.  Wszyscy zawodnicy robili  6-godzinną przerwę podczas dnia, by zregenerować swoje siły i odpocząć. Tak zalecano robić wszystkim, gdyż bieg jest bardzo wyczerpujący i trwa około 7 dni. Brak snu to największa niedogodność na trasie, która - wydawałoby się - uniemożliwia nieprzerwany bieg. Cliff natomiast biegł dalej. Cliff  i jego „sportowy” strój.  Australijski farmer systematycznie niwelował odległość do najlepszej grupy zawodników. Gdy wszyscy spali, on biegł, biegł i biegł… W ciągu ostatniej nocy przegonił wszystkich światowej klasy  biegaczy. Ostatniego dnia to on prowadził w wyścigu. Nie tylko dał radę, mając 61 lat,  przebiec morderczy wyścig Sydney-Melbourne. To właśnie on wygrał wyścig, bijąc przy tym rekord czasowy o 9 godzin i stając się narodowym bohaterem. Australijczycy zakochali się w tym 61-letnim rolniku, który pojawił się znikąd, by pokonać najlepszych długodystansowców świata. Cliff Young przebiegł  875 km w przeciągu 5 dni, 15 godzin i 4 minut!  Ale jakim cudem potrafił nie spać i  nie odpoczywać przez tak długi czas? Może dlatego, że do tego biegu przygotowywał się codziennie przez całe życie? Australijski farmer wychowywał się bowiem w gospodarstwie o powierzchni 8,1 km². Prawie każdego dnia sprawował opiekę nad stadem owiec liczącym około 2000 sztuk. Gdy zanosiło się na burzę, zaganiał owce do zagrody biegając za nimi, co trwało niekiedy nawet trzy dni. Nieustannie biegając wyrobił sobie tak dużą odporność i wytrzymałość na wszystkie  niedogodności. Dzięki ogromnej wierze w siebie osiągnął zamierzony cel.
      
Warto również wspomnieć o tym, że Cliff Young nie przyjął nagrody za pierwsze miejsce. Wynosiła ona 10 tysięcy dolarów! Postanowił rozdzielić ją między pozostałych uczestników, którzy ukończyli wyścig, gdyż jak stwierdził, pieniądze nie są najważniejsze. Jego postawa ujęła serca nie tylko całej Australii. O Cliffie dowiedział się cały świat. Jego styl biegania został zaadoptowany przez współczesnych ultra-długodystansowców i nazywany Cliff-Young-Shuffle.  Odtąd każdy zwycięzca ultramaratonu w Sydney-Melbourne pokonywał dystans w taki sposób.  Nie spał przez cały czas, tylko biegł jak Cliff- prosto do mety.
Postawa Cliffa Younga -   jego niezłomna siła woli i determinacja - bardzo mnie zachwyciła. Tacy ludzie doskonale pokazują, jak wiele można dokonać, nawet nie mając odpowiedniego stroju czy wsparcia medycznego. Aby osiągnąć cel, trzeba naprawdę gorąco wierzyć w jego realizację i nie zwracać uwagi na to, co mówią inni. Może dla nich jest to niemożliwe?! Ale czy również dla  Ciebie?

Dawid

Grafika:
https://www.runners-world.pl/media/lib/2425/c-cliff_young-1-83aec145cf6cf5d870b42da0f37466bc.jpg
http://dobrewiadomosci.net.pl/wp-content/uploads/wiadomosci_2014/05.20/2/2.jpg