24 marca 2016

Wspomnienia, wspomnienia







 

                    Jesteśmy młodzi, bardzo młodzi...

                                    Bo coś w szaleństwach  jest młodości (...)
                                                                                            (Leopold Staff)


                                               (Na podstawie kroniki klasowej)
                                                                     Część I

Klasa pierwsza!
Wrzesień. Jesteśmy w klasie C – humanistycznej.   Początek szkoły -  1997/98. Matura 2000/2001.  Wychowawczyni: Krystyna K. Gospodarz – Konrad J., a jego zastępca – Joanna L. Kronikarze: Agnieszka Sz., Dominika M., Aleksandra A.
25 września 1997. Odbyło się ślubowanie. Śpiewaliśmy wspólnie z innymi hymn szkoły: „Jesteśmy młodzi, bardzo młodzi...” A potem nastąpiły  otrzęsiny. No i zwycięstwo! Napisaliśmy sześciozwrotkowy hymn klasy w stylu „Makumby” zespołu Big Cyc. Przedstawiliśmy w nim różne nasze przygody, nadzieje i udręki. Były i takie słowa: „My szybko poznać się i chcieć same piątki,/ takie to właśnie były początki!/My już polubić ranne wstawanie/ i „kici, kici” – codzienne wołanie!” 
27 listopada 1997. Świętowaliśmy andrzejki, choć trzy dni wcześniej i w odmienny sposób niż robiły to nasze prababcie. Nie było – niestety – wróżb, ale zorganizowano dyskotekę, na której można się było bawić do godziny 21., z czego z zapałem skorzystaliśmy.
20 grudnia 1997. Spotkanie opłatkowe uczniów i pracowników szkoły w auli. Prowadził je biskup Jan Śrutwa. Młodzież wystawiła Małego księcia  Antoine'a de Saint-Exupéry'ego. Wersja ta, nieco zmodyfikowana przez Panią Profesor Bożenę J., bardzo spodobała się publiczności. Ciekawa też była dekoracja auli, w której wykonanie również zaangażowaliśmy się my. 
9 marca 1997. Byliśmy na występie Zespołu Pieśni i Tańca „Zamościaki”  z okazji Dnia Kobiet. Niech - zgodnie z życzeniami organizatorów – 8 marca trwa cały rok!
19 marca 1998. Mieliśmy okazję po raz pierwszy świętować Dzień Patrona – Jana Zamoyskiego. Odbyła się uroczystość złożona z trzech części. Pierwsza z nich  to krótka (i nudna) akademia, na której przedstawiono postać Szymona Szymonowica. Część druga to konkurs wiedzy o Janie Zamoyskim. Nasze dziewczyny – Dominika Ł. i  Kasia B. wywalczyły II miejsce. Ostatnią część stanowił pokaz układów tanecznych.  Złożone były z szeregu bliżej nieokreślonych ruchów przypominających: zamiatanie sceny włosami, taniec brzucha, drgawki epileptyczne, konwulsje, strzepywanie mrówek z nóg oraz kręcenie przeróżnymi częściami ciała (obrazek poniżej).
1 kwietnia 1998. Prima – aprilis! W ten wesoły dzień odbyła się rywalizacja na kabaret, wiersz lub piosenkę w języku obcym. Naszą klasę reprezentowała Ola A., która jako jedyna recytowała wiersz i fragment „Skąpca” Moliera po francusku. Organizacja imprezy była fatalna! Oli przyznano czwarte miejsce, piąta była grupa w składzie: perkusja (długowłosy blondas), dwie gitary elektryczne (blondas i brunet z kucykami) oraz drąca się wniebogłosy wokalistka. Po wysłuchaniu niesamowitego wycia kapeli wyszliśmy z auli. Nie wiadomo, po co i dlaczego to było zorganizowane. Jedyną atrakcją byli heavi - metalowcy, okupujący parapet i trzej długowłosi przystojniacy, wyżywający się na wyżej wymienionych instrumentach.
20 kwietnia 1998. Nasi ludzie: Ola A., Ania M., Arleta S., Małgosia K., Agnieszka Sz., Adam S., Darek K., Michał B., Konrad J. występują w zespole tanecznym „Zamościaki”  prowadzonym przez Profesora Adama K. Pojechali na UMCS, aby  swym występem uświetnić obchody 40 - lecia zespołu akademickiego, no i godnie reprezentować szkołę. Nie przynieśli wstydu!   
28 – 30 kwietnia 1998. Gdzie diabeł nie może, tam  I c pośle! Sialiśmy  postrach wśród mieszkańców Bieszczad. Wraz  z wychowawczynią Krystyną K., naszymi mamami –  dwiema paniami  S.  oraz wrednym kierowcą targaliśmy nasze biedne kości po górach i pagórkach. Byliśmy w skansenie w Sanoku, zaliczyliśmy Lesko oraz Solinę. Nocleg w Cisnej. Następnego dnia  wynajęliśmy przewodnika z ryżą brodą, który skakał jak kozica, a my bidule za nim. Miał takie tempo, że Basia siadła od razu, a Sebastian B. skręcił nogę. Kolejnego dnia również było nieziemsko. Angelika tak szarżowała, że słychać było skwierczenie zelówek. Chyba pokręciliśmy  drogi przy Jeziorkach Duszatyńskich, bo smarowaliśmy chyba 10 kilometrów aż do Komańczy. Kierowca miał czekać na nas gdzieś na trasie, ale wyparował. Wredny typ, peerelowski, z PKS-u. Ale co tam, niech żyją góry!!!

Już druga klasa!
26 września 1998 – sobota. Urządziliśmy kociakom otrzęsiny. Zadania dla nich: wkładanie ołówka do butelki, rysowanie karykatury, taniec, jedzenie pączków oraz test wiedzy. W jury mieliśmy swoich agentów: Konrada i Magdę. Wygrała klasa I H. Miau!!!  Na koniec szaleliśmy na dyskotece. Trwała – niestety – tylko do  godziny 18.
30 września 1998.  Żeńska i przeważająca część klasy wszystkim naszym siedmiu mężczyznom życzy zdrowia, powodzenia u płci pięknej oraz braku problemów z nauką.
Jesień 1998. Akcja wyborcza Magdy G., czyli jak to się robi w II C. Poparliśmy koleżankę żywą akcją wyborczą. Niestety, konkurencja pozrywała większość plakatów. Magda zajęła II miejsce (chlip!). Nie pomógł nawet długi jak tasiemiec plakat „Magda wczoraj, dziś i jutro”. Uczcijmy to minutą ciszy!!!

Marzec 1999. Pięknie wpisany wiersz Miłość Baczyńskiego. A także  uroczy rysunek (po prawej). Dlaczego? Czyżby z okazji Dnia Kobiet?
Wiosna 1999. Wyruszyliśmy na podbój Pienin (zdjęcie niżej). Przez trzy dni zwiedzaliśmy wszystko, co było tego warte: kościółek w Dębnie, zamek w Czorsztynie, elektrownię wodną. Zdobyliśmy Trzy Korony, Zamkową górę, byliśmy w Białej Wodzie, a także  zafundowaliśmy sobie wjazd kolejką linową na Palenicę, z której zeszliśmy na piechotę, tu i ówdzie przekraczając granicę ze Słowacją. Po trudach dnia zasypialiśmy przy akompaniamencie hymnów piłkarskich, śpiewanych przez chłopaków z technikum elektrycznego z Krakowa,mieszkających na I piętrze. Pełno wrażeń, nie chce się wracać do domu.
Wiosna 1999. Bierzemy się do recenzowania filmu Ogniem i mieczem Jerzego Hoffmana. Recenzja jest dość długa i bardzo przychylna. Wyjątek stanowi  jeden fragment. „Sam film, choć przereklamowany, był bardzo dobry. Również gra aktorów nie należała do najgorszych (no, może z jednym wyjątkiem: Iza Scorupco  miała w końcowej scenie z Bohunem minę, jakby nie wiedziała, którego z nich – Skrzetuskiego czy też Bohuna- ma wybrać, choć w jej przekonaniu miało to chyba wyglądać na strach przed dzikim Ukraińcem).
25 czerwca 1999. Z tego dnia pochodzi dyplom, który otrzymały nasze dziewczęta za zajęcie III miejsca w Międzyklasowych Rozgrywkach w Piłce Siatkowej Dziewcząt.
25 czerwca  1999 - koniec roku szkolnego. Wakacje!!!

Agnieszka, Aleksandra, Dominika 

Grafika: własna