19 marca 2015

Spotkanie ze sztuką


      Za gwiazdą Twą idziemy




Gdy zaś Jezus narodził się
w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda,
oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali:
„Gdzie  jest nowo narodzony król żydowski?
Ujrzeliśmy  bowiem gwiazdę  na Wschodzie
i przybyliśmy oddać mu pokłon”
(Mt 2,1-2)


Tak ewangelista Mateusz relacjonuje wydarzenie sprzed około 2000 lat, które okazało się znamienne dla przyszłych losów świata. W Betlejem – małej palestyńskiej wiosce położonej około 8 kilometrów od Jerozolimy, w ubogiej stajence, w otoczeniu bydła, narodził się Jezus. Najpierw powitali Go prości ludzie z okolicznych miejscowości – pasterze pilnujący owiec. Wkrótce przywędrowali do stajenki trzej Mędrcy ze Wschodu, kierując się blaskiem betlejemskiej gwiazdy. Oddali hołd Jezusowi jako przyszłemu królowi zapowiadanemu przez proroków oraz ofiarowali Mu: złoto, kadzidło i mirrę.

Przywołaną przeze mnie ewangeliczną scenę utrwalali na płótnach malarze tej miary jak: Masaccio, Filippino Lippi, Perugio, Cranach. Moją uwagę zwrócił obraz Pokłon trzech króli pędzla Sandro Botticellego, włoskiego malarza doby renesansu. Żył i tworzył we Florencji, a jego prawdziwe nazwisko brzmiało Aleksandro di Mariano Filipepi. Źródła podają, że Botticelli stworzył pięć wersji sceny hołdu Trzech Króli, z których najbardziej jest znany obraz ołtarzowy, namalowany  w latach 1476 -1477 dla kościoła Santa Maria Novella we Florencji. Dzieło to, stosunkowo niewielkich rozmiarów (111-134 cm), namalowane na desce techniką tempery, możemy podziwiać w Galerii Uffizi.

Scena pokłonu Trzech Króli rozgrywa się w miejscu nieprzypominającym wiejskiej, betlejemskiej stajenki. To raczej ruiny jakiejś  malowniczej budowli,  z drewnianym stropem, pokrytym słomą i podpartym filarami z drewna. Rodzina z Nazaretu: Maria z Dzieciątkiem na kolanach i towarzyszący im Józef -  to centralne postaci obrazu.  Znajdują się wyżej od pozostałych osób, umieszczone jak gdyby na tronie. Na nie spływają z nieba promienie w kształcie gołębicy – symbolu Ducha Świętego. Najdłuższy z nich wyraźnie wskazuje na małego Jezusa. Na Nim skupiona jest także uwaga rodziców. Maria z matczyną czułością , Józef z pewnym zatroskaniem, spoglądają na nowo narodzone Dzieciątko, zdając się nie dostrzegać licznego grona osób przybyłych do stajenki.

Wzrok odbiorcy przyciągają klęczący Trzej Królowie, stanowiący pierwszy plan obrazu. Siwowłosy, najstarszy z Magów jest najbliżej Jezusa. Już złożył swój dar. W niezwykle czułym, delikatnym, nabożnym geście ujmuje nóżkę Dzieciątka, być może chcąc złożyć pocałunek.  Dwaj pozostali Mędrcy dopiero przygotowują się do oddania hołdu, trzymają w rękach bogato zdobione naczynia z darami. Klęczą ze zwróconymi ku sobie twarzami, naradzają się. Władcom towarzyszą orszaki dworzan, skupione w dwóch kilkunastoosobowych grupach – symetrycznie, po obu stronach groty. Nie stanowią one tłumu anonimowych osób. Ich sylwetki i twarze są wyraźnie zarysowane (można je policzyć), przedstawione w różnych pozach i nachyleniach. Jedynie trzy osoby spośród przybocznej świty są wpatrzone  w Rodzinę z Nazaretu i naśladując swych panów, wykonują dworski, pełen szacunku ukłon. Równie niewielka liczba przybyłych lekko pochyla głowy. Pozostali z niezbyt dużym zaangażowaniem obserwują scenę hołdu. Trzej dworzanie, zamykający orszak z prawej strony, rozmawiają , może snują jakąś intrygę. Młodzieniec przy lewym brzegu obrazu dumnie opiera się o miecz, manifestując władczość, wyższość, pychę. Nie można oczekiwać od niego gestu uniżenia i pokory. Mężczyzna na czele osób z lewej strony, wydaje się bardzo zainteresowany wydarzeniem, w którym uczestniczy. Niewykluczone, że nawet wietrzy jakąś sensację. Twarz  ciemnowłosego  człowieka w czarnym stroju wyraża smutek i głębokie zamyślenie.

Mistrzostwo florenckiego malarza przejawia się w umiejętności oddania przeżyć każdej z licznie przedstawionych postaci,  a także zróżnicowania ich fizjonomii i charakterów.  Z pewnością to było niełatwe zadanie ze względu na niewielkie wymiary obrazu. Tym bardziej więc zachwyca precyzja rysunku, dbałość o szczegóły (ułożenie fryzury, przymknięcie powiek).

Ogromne wrażenie na odbiorcy wywierają pięknie zdobione, barwne stroje postaci, uszyte ze szlachetnych tkanin. Florencki artysta namalował je z tak wielką wprawą, że można odczuć śliskość jedwabiu, miękkość aksamitu, delikatność muślinu. Szaty są kosztownie zdobione złotym ornamentem i układają się w piękne draperie na wzór rzymskich tunik. Botticelli wykorzystał tutaj swoje doświadczenie nabyte w warsztacie złotniczym. Płaszcz jednego z Mędrców jest obszyty królewskim, gronostajowym futrem. Nie ulega wątpliwości, że są to stroje renesansowe, odzwierciedlające modę tej epoki (sajany, zdobione berety i płaszcze). Podkreślają one wysoką pozycję społeczną osób i dodają im splendoru.

Zachwycająca jest także kolorystyka obrazu. W całej gamie barw dominują: złotawa żółć, stłumiona zieleń, rozjaśniony srebrem i bielą błękit, różne odcienie czerwieni i ciepłych brązów. Kolory strojów są znakomicie dobrane do brunatnooliwkowej karnacji ciała portretowanych osób. Miedziane i złotawe tony we wszystkich prawie elementach obrazu sprawiają, że jest on niezwykle świetlisty, promieniuje blaskiem. To właśnie kolor jest tu źródłem światła. Pełni także bardzo ważną funkcję – symbolu. Błękitna szata Maryi symbolizuje jej dziewiczość, niewinność oraz przynależność do nieba. Brązowy strój Józefa jest wyrazem ubóstwa. Czerwień  płaszcza jednego z Mędrców podkreśla królewskość i dostojność. Czarne elementy stroju klęczącego  Maga i stojącego dworzanina oznaczają skruchę i pokutę.

Obraz Pokłon trzech króli to typowe dzieło renesansu. Biblijna scena stanowi jedynie pretekst do pokazania całego orszaku ludzkich postaci na czele z ich świeckimi, pełnymi majestatycznej godności władcami.  Historycy sztuki zgodnie dostrzegli w przedstawionych na obrazie postaciach portrety ważnych osobistości Florencji. Trzej Mędrcy to: bankier Kosma Medyceusz, jego syn Jan oraz  Julian Medyceusz – ojciec papież Klemensa VII.  Postać młodzieńca z mieczem przedstawia podobiznę Wawrzyńca Wspaniałego. Mężczyzna w złotawożółtej szacie (prawy brzeg obrazu) to sam Botticelli, który zda się oceniać, jak widz odbiera jego dzieło. Renesansowy artysta nie chce bowiem być anonimowym twórcą, lecz pragnie sławy, uznania i podziwu.

Sztuka doby renesansu jest nastawiona na  człowieka fizycznie pięknego, żyjącego w pięknym otoczeniu i wrażliwego na piękno. Brzydota, cierpienie, codzienność, pospolitość – nie są eksponowane w renesansowym malarstwie. Trudną sytuację życiową Rodziny z Nazaretu na obrazie Botticellego    sygnalizuje jedynie skromna szata Józefa, jego zatroskana twarz, pielgrzymia laska i małe zawiniątko z jedzeniem. Betlejemską stajenkę, w której urodził się Jezus. Symbolizuje niewielki fragment drewnianego dachu i słabo dostrzegalne źdźbła  słomy. Nie ma na obrazie wołu i osiołka – zwierząt,  które były świadkami narodzin Dzieciątka. Zamiast nich pojawiają się konie oznaczające władzę oraz paw, symbol próżności i pychy. Paw jednak umieszczony  na obrazie między niebem a ziemią (na granicy dwóch światów) wyobraża Zmartwychwstanie Chrystusa i życie wieczne. Wymowne są również złożone przez Mędrców dary. Mirra symbolizuje mądrość i dobroć, ale jest też zapowiedzią męki Jezusa. Złoto oznacza władzę  królewską i chwałę. Kadzidło natomiast jest wyrazem czci, modlitwy i ofiary.
  
Wysmukłe kolumny w tle , półkoliste arkady i fragment tarasu to architektoniczne nawiązanie do sztuki antycznej, podobnie jak roślinność misternie ozdabiająca grotę i zacieniony krajobraz w dali. Pomimo bogactwa elementów, kompozycja obrazu jest przejrzysta i symetryczna. Stanowi harmonijne połączenie kształtów, proporcji, kolorów, wyraźnie odwołując się do klasycznych kanonów piękna. To jeszcze jeden dowód, że malarskie dzieło Botticellego ma renesansowy charakter.

Pokłon trzech króli zachwyca mnie malarską urodą, ale też skłania do refleksji. Dlaczego stroje Mędrców i dworzan nie świadczą o długiej podróży? Dlaczego twarze portretowanych osób nie wyrażają zmęczenia? Dlaczego nie ma na nich radości z dotarcia do celu podróży i spotkania z nowo narodzonym Królem? Jedynie Mędrcy składają hołd. Większość towarzyszących im osób zdaje się nie rozumieć istoty wydarzenia, w którym uczestniczą. Nie czynią nawet wysiłków, aby poznać tajemnicę Bożego Narodzenia, zajęci sobą. Ziemski majestat składa tym samym tylko symboliczny hołd Majestatowi Boskiemu. Nie widzę w tej scenie głębokiego przeżycia religijnego, duchowej bliskości w spotkaniu człowieka z Bogiem. Nad sprawami boskimi dominują sprawy ludzkie.  Takie refleksje wywołuje we mnie dzieło Botticellego.

A my? A ja? Tysiące lat za gwiazdą Twą idziemy i wciąż błądzimy. Słusznie Longin Jan Okoń w swoim wierszu zauważa: niewielu Cię pojęło/ pałace ociekają złotem/ jałmużna okłamuje sumienie.

Joanna R. (klasa III b, profil biologiczno-chemiczny,  rok szkolny 2001/2002)

Grafika:
http://fineartexpress.pl/images/Botticelli_Pokon-trzech-krli_ma