22 listopada 2025

Oglądamy filmy

 

               „The Brutalist”

 

„The Brutalist”  to majestatyczna, (..) odarta z  iluzji epopeja

o autodestrukcyjnym perfekcjonizmie, o niezagojonych traumach

i o poczuciu obcości, którego - niczym betonu –

nie da się łatwo skruszyć.

(Tomasz Zacharczuk)

 

W 2025 roku na ekranach polskich kin pojawił się dramat „The Brutalist” w reżyserii Brady'ego Corbeta, który szybko zyskał uznanie krytyków i publiczności. To film opowiadający historię fikcyjnego bohatera László Tótha, którego losy po II wojnie światowej stają się uniwersalną opowieścią o poszukiwaniu tożsamości, artystycznym spełnieniu i walce z przeciwnościami. Film nie tylko zdobył Oscary za najlepsze zdjęcia i muzykę, ale również zapewnił Adrienowi Brody’emu  drugą  statuetkę za najlepszą rolę pierwszoplanową. 

Adrien Brody to aktor, któremu światową sławę przyniosła kreacja Władysława Szpilmana w „Pianiście”  reżyserowanym przez  Romana Polańskiego. W 2003 roku otrzymał za nią Oscara, stając się najmłodszym  laureatem tej nagrody w kategorii  „Najlepszy aktor pierwszoplanowy". Brody wystąpił również w filmach takich jak „Grand Budapest Hotel”, „King Kong”  oraz serialu „Peaky Blinders”.  

„The Brutalist"  to filmowy dramat historyczny z elementami psychologicznymi oraz biograficznymi. Ukazuje losy László Tótha - węgierskiego architekta żydowskiego pochodzenia, który po II wojnie światowej emigruje do Stanów Zjednoczonych, gdzie pragnie zacząć nowe życie oraz   rozwijać się zawodowo. Tóth osiedla się w Pensylwanii i tam jego talent docenia ustosunkowany przemysłowiec Harrison Lee Van Buren. Relacja między obu bohaterami  staje się fabularną osią filmu. Obrazuje ona napięcie między wizją architekta a oczekiwaniami amerykańskich elit oraz brak zrozumienia dla nowego stylu w architekturze, jakim był brutalizm.  

Film porusza wiele tematów społecznych, kulturowych i politycznych. Ukazuje zmagania bohatera z asymilacją, artystycznymi ambicjami i osobistymi traumami. W centrum fabuły znajduje się nie tylko kariera Tótha, ale też relacje z najbliższymi – zwłaszcza z  żoną, najbliższą osobą w życiu architekta. 

Akcja rozgrywa się na przestrzeni kilkudziesięciu lat, a twórcy skupiają się na wewnętrznych przeżyciach bohatera oraz konfliktach między sztuką a rzeczywistością. Tytułowy „brutalizm” to nie tylko odniesienie do stylu architektonicznego, ale też metafora  surowości życia, zderzenia ideałów z brutalną codziennością i walki o własną tożsamość w obcym kraju.  Film porusza też motyw wewnętrznej przemiany, jaką przechodzi człowiek w trakcie tworzenia najważniejszego dzieła życia. Utalentowany, zamknięty w sobie architekt, zatraca się w pogoni za artystycznym spełnieniem i realizacją swojego projektu. Coraz bardziej zamyka się w sobie, oddalając się od bliskich i świata zewnętrznego. Jego projekt – monumentalny, ambitny i surowy w formie – staje się odbiciem jego wewnętrznego świata: pełnego sprzeczności i niepokoju.  

 „The Brutalist”  jest pierwszym tak dużym i docenionym dziełem stworzonym przez reżysera Bradego Corbeta. Film zachwyca niezwykłym nastrojem,  dopracowaną warstwą wizualną – zdjęcia są surowe, często chłodne, oddające klimat architektury brutalistycznej, której motywy powracają nie tylko w scenografii, ale też w sposobie kadrowania. Film został nakręcony analogowo na taśmie filmowej, co uwydatnia jego  atmosferę  i wyjątkowość.  Widz odnosi wrażenie, że przedstawiona historia to biografia prawdziwego architekta,  a nie fikcja stworzona przez twórców. Muzyka i dźwięk wnoszą elementy napięcia i emocji, słusznie więc film dostał Oscara za najlepszą muzykę filmową i najlepsze zdjęcia.  

Nie byłoby filmu „The Brutalist” bez Adriena Brody’ego – to jego obecność na ekranie daje filmowi  tak wielką siłę emocjonalną. Aktor z wielkim zaangażowaniem ukazuje emocje Tótha: cierpienie, niepewność i rosnącą obsesję na punkcie sztuki. Widać, że włożył w tę rolę ogrom pracy i serca, a Oscara, którego otrzymał po raz drugi, jest słusznym uznaniem dla jego talentu.

„The Brutalist” to film, który nie tylko opowiada o architekturze i przeszłości, ale również o człowieku – jego, ambicjach i samotności. Nie stara się przypodobać szerokiej publiczności  i właśnie ta odwaga w podejściu do tematu i formy sprawia, że film Brady’ego Corbeta wyróżnia się na tle współczesnego kina. To dzieło zmuszające do refleksji. Kreacja Adriena Brody’ego sprawia, że László Tóth staje się kimś więcej niż tylko fikcyjnym bohaterem – staje się symbolem artysty rozdartego między światem zewnętrznym a wewnętrzną potrzebą tworzenia. 

Szymon 

 

Grafika:

https://kino-lot.pl/wp-content/uploads/2024/12/the-brutalist.jpg

https://images-wixmp-ed30a86b8c4ca887773594c2.wixmp.com/i/69eb83d0-c5e1-4479-9f4d-78065e9a303b/dj333ie-eac2366a-9381-4930-9082-a4f8dc885d47.png

https://contigoalcine.com/assets/paginas/AA1x3WIg.jpg

https://fwcdn.pl/nph/49468/2024/55629_1.11.jpg

15 listopada 2025

Moje hobby, mój świat

 

      Pasja, siła, futbol

 

...boję się, że duma męska będzie czyniła liczne przeszkody.

No, bo co to będzie za wstyd dla panów,

jeśli się okaże, że dziewczęta są lepsze

(…) w pucharowych rozgrywkach?

(Bogdan Madej)


Gdy mówisz „piłka nożna”, większość ludzi automatycznie myśli o mężczyznach: Ronaldo, Messi, Lewandowski, wielkie stadiony i milionowe kontrakty. Ale dla mnie – dziewczyny zakochanej w tej grze – piłka nożna to coś znacznie więcej niż tylko sport. To moja pasja, codzienna walka i ogromna część tożsamości. 

Moja przygoda z piłką zaczęła się dzięki dwóm osobom: mojemu tacie i bratu. To oni pierwszy raz kopali ze mną piłkę na podwórku. W tamtym czasie w mojej okolicy nie było żadnej drużyny dziewczęcej, więc jeśli chciałam grać, jedyną  możliwością był lokalny klub chłopięcy. I tak zaczęłam trenować razem z chłopakami. Co ciekawe, od samego początku nie czułam się jakoś inaczej - byłam po prostu jedną z nich. Na treningach nikt mnie nie oszczędzał, nikt nie traktował mnie „delikatniej”. Liczyły się umiejętności, zaangażowanie i to, co pokazywałam na boisku. Byłam częścią drużyny, jak każdy inny zawodnik. I to dawało mi ogromną satysfakcję. 

Po jakimś czasie powstała żeńska drużyna w okolicy i wtedy przeniosłam się do niej z ogromną radością. Gra z dziewczynami dała mi zupełnie nowe doświadczenie – inne emocje, inną dynamikę, jeszcze większą wspólnotę. Ale to, co wyniosłam z tamtego czasu w drużynie chłopaków, nauczyło mnie odwagi, determinacji i pokory. 

Zdarza się, że spotykam się z nieco sceptycznymi uwagami – pytaniami, czy piłka nożna to na pewno „sport dla dziewczyn” i  czy kontuzje nie bywają zbyt bolesne. Albo z sugestiami, że football to  męski  sport.  Jednak piłka nożna nie zna płci, za to wymaga dyscypliny, współpracy i hartu ducha. A siniaki? Uważam je za oznaki zaangażowania – dowód na to, że daję z siebie sto procent. 

Jasne, nie jest łatwo. Pozycja kobiet w futbolu wciąż pozostawia wiele do życzenia. Treningi w gorszych godzinach, brak wsparcia finansowego, słabe nagłośnienie sukcesów żeńskich drużyn. Ale to się zmienia. Coraz więcej dziewczyn zaczyna trenować, powstają kluby kobiece, rośnie zainteresowanie kobiecą piłką na poziomie międzynarodowym. Świetnym przykładem jest fakt, że dużo Polek gra w zagranicznych klubach, a aż trzy grają w kobiecej drużynie FC Barcelony - jednym z najmocniejszych klubów na świecie. I to daje mi ogromną nadzieję. Na szczególną uwagę zasługuje Ewa Pajor, która od lat udowadnia, że należy do światowej czołówki. Strzela mnóstwo bramek, bije rekordy i jest prawdziwą liderką na boisku. Jej kariera pokazuje, że dzięki ciężkiej pracy można osiągnąć naprawdę wiele.

W  futbolu nie nagrody ani medale są dla mnie najważniejsze, chociaż są miłym dodatkiem. Najistotniejsze są niepowtarzalne odczucia, kiedy wychodzę na murawę -  adrenalina, skupienie i jedność z drużyną. Gdy każdy sprint, każde podanie i każdy gol sprawiają, że czuję, że żyję. To coś, czego nie da się opisać słowami – to trzeba przeżyć. Czasem spotykam młodsze dziewczynki, które podchodzą do mnie po meczu albo treningu i mówią z błyskiem w oczach: „Też chcę tak grać jak Ty!” albo „Chcę być taka jak Ty, gdy dorosnę”. To są momenty, które zostają w sercu na długo. W takich chwilach uświadamiam sobie, że to, co robię, ma znaczenie nie tylko dla mnie, ale też dla innych. Jestem dla nich dowodem na to, że dziewczyna też może być silna, szybka i pewna siebie na boisku. 

Granie w piłkę, gdy się jest dziewczyną,  to trochę jak walka z niewidzialnym przeciwnikiem – ze stereotypami, z oczekiwaniami społecznymi, z brakiem zrozumienia. Ale to też historia wytrwałości, pasji i siły, która rośnie z każdą minutą na boisku. Bo piłka nożna to nie męski świat. To nasz świat. I jestem dumna, że mogę być jego częścią. 

Wiktoria

 

Grafika:

https://img.freepik.com/premium-zdjecie/kolorowa-ilustracja-przedstawiajaca-pilkarza-kopiacego-pilke_705708-3786.jpg

https://img.freepik.com/premium-zdjecie/pelny-strzal-dopasowana-kobieta-kopiaca-pilke-nozna-pilka-nozna-plaska-grafika-wektorowa-ai-generated_705708-18065.jpg