24 stycznia 2013

Przeczytane, przemyślane, skomentowane


             Kim są "dzieci Indygo”?

Cudowne dzieci
to zazwyczaj dzieci o wybujałej wyobraźni.
(Jean Cocteau)


W ostatnich latach coraz więcej słyszy się na temat „dzieci Indygo”. Może więc warto dowiedzieć się, co tak naprawdę oznacza ten termin?

Mianem „dzieci Indygo” określa się jednostki niezwykle utalentowane, obdarzone dużą ilością nadzwyczajnych zdolności. Z roku na rok coraz większa ilość rodziców podejrzewa istnienie tego zjawiska, obserwując swoje dzieci. Odmienność od zwykłych dzieci można zauważyć nie tylko w ich zachowaniu, ale przede wszystkim w sferze psychicznej, emocjonalnej i duchowej. Dzieci te mają zupełnie inne cele życiowe. Dorośli, którzy mają z nimi kontakt, bardzo często nie wiedzą, kim one tak naprawdę są. Nie rozumieją ich potrzeb i z całych sił próbują w nich zakorzenić utarte normy społeczne, polityczne, prawne i edukacyjne. Same „dzieci Indygo” również nie rozumieją, kim są. Czują jedynie swoją odmienność od innych ludzi, a wiele z nich w otoczeniu przeciętnych ludzi czuje się nieswojo. Większość rodziców jest zaniepokojona zachowaniem swoich potomków i często o pomoc zwraca się do lekarzy, którzy najczęściej diagnozują ADHD (zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi).  Osoby cierpiące na ten zespół nie potrafią skoncentrować swojej uwagi na jednej czynności przez dłuższy czas. Z „dziećmi Indygo” jest zupełnie inaczej: zajmują się one czynnością, która je interesuje i dążą do spełnienia swojego celu, pomimo przeszkód stojących na ich drodze. Wiele z nich potrafi opanować obsługę komputera już w wieku 3-4 lat. Ich przeciętny poziom IQ to 130 (spotykany u jednej osoby na 10 tysięcy).

Termin „Indygo” został nadany przez Amerykanów. Psycholog Lee Carroll przez długi czas badał niezwykłe dzieci oraz ich aurę. Odkrył, że ich aura ma kolor indygo (jasnofioletowy), podczas gdy aura większości dzieci ma barwę zieloną lub żółtą. Zjawisko to szerzy się w bardzo szybkim tempie. Podczas gdy 30 lat temu nikt nie słyszał o przypadkach niezwykłych dzieci, dziś niemal 70% dzieci ma aurę w kolorze indygo. Naukowcy przypuszczają, że w ciągu najbliższych lat odsetek ten może sięgnąć nawet 90%. Badacze  zajmujący się obserwacją takich dzieci twierdzą, że mają one dar czytania w myślach. „Dzieci Indygo” bardzo szybko wyczuwają nieuczciwość ludzi i wiedzą, kiedy są okłamywane, bądź manipulowane. Wiele z nich posiada zdolność jasnowidzenia, a niektóre z nich mają umiejętności uzdrowicielskie. W artykule w New Idea Magazine (numer marcowy z roku 2004) można zapoznać się z przypadkiem pewnej rosyjskiej nastolatki, która za pomocą swojego rentgenowskiego wzroku widzi przez odzież i skórę! Kolejnym niezwykłym przypadkiem jest Borys Kyprianowicz, który w wieku 8 miesięcy mówił pełnymi zdaniami, mając półtora roku potrafił już czytać, a w wieku 3 lat mówił o Wszechświecie. Znał nazwy wszystkich planet w naszym układzie słonecznym wraz z ich satelitami, a także nazwy systemów gwiezdnych. Naukowcy bezskutecznie próbowali wyjaśnić jego niezwykłe zdolności.

Temat „dzieci Indygo” jest bardzo kontrowersyjny. Zagadnienie to rozpowszechniono pod wpływem pseudonaukowych teorii związanych z ruchem New Age.  Naukowcy podchodzą jednak    do tej sprawy bardzo sceptycznie. Czy ktoś z was się zetknął z tym problemem? Zapraszam do dyskusji  na temat niezwykłych dzieci.

Paweł
 
Grafika:
https://zenforest.files.wordpress.com/2008/09/indigo.jpg

15 komentarzy:

  1. hmm to ja :D
    A tak na prawdę przerażają mnie przemyślenia New Age i zdecydowanie jestem sceptycznie nastawiona. Co do samych przypadków takich dzieci to chyba możliwe skoro są potwierdzone przypadki ;) sama się nie spotkałam...

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam szczerze, że kiedy zagłębiałam się w treść, miałam wrażenie, że czytam o bohaterach książki fantasy. Trudno utożsamić "dzieci Indygo" z prawdziwymi ludźmi żyjącymi wśród nas...

    Tych, których zainteresował post, zachęcam do poczytania na temat "Dzieci Kryształowych".
    Warto również obejrzeć filmy dotyczące "Dzieci Nowej Ery" (np. Indigo (2003) w reżyserii Stephena Deutscha).

    OdpowiedzUsuń
  3. Według mnie, to jedna wielka bzdura. Jestem przychylna twierdzeniu, że takie dzieci faktycznie są chore, przy czym często posiadają niepowtarzalne zdolności (potrafią mnożyć w pamięci 'potężne' liczby, bez problemu zapamiętują treści książek, hasła z encyklopedii, itp.).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciało bez duszy Doris, otwórz serce na świat!

      Usuń
    2. ( ͡° ͜ʖ ͡°)25 stycznia 2013 12:20

      Niektórym serce podpowiada że są reinkarnacją Napoleona, a innym że za miesiąc będzie koniec świata.

      Ja tam sercu ufam jedynie jeśli chodzi o pompowanie krwi.

      Usuń
    3. Beatrycze. Dzieci Indygo przypominają mi bardziej - tak samo jak Mai - bohaterów książki lub filmu fantasy niż ludzi, którzy żyją wśród nas. Może są one geniuszami, mądrymi dzieciakami, ale nie wierzę, że przyszły na świat po to, by go zmieniać i przewodniczyć ludziom go zamieszkującym. I jeszcze to ich odgórny cel! Nadany przez kogo?
      Przytoczę jedno z zachowań, które wg Doreen Virtue charakteryzuje Dzieci Indygo: nie robią pewnych rzeczy, np. czekanie w kolejce jest dla nich trudne. Takie coś kojarzy mi się bardziej z rozpuszczonym lub mającym zaburzenia rozwoju dzieckiem.

      Usuń
  4. Bardzo interesujący post. Postanowiłam zagłębić się w tenże temat. Psycho­log Doreen Virtue mówi, że "najwcześniejsze Dzieci Indygo pojawiły się w niewielkich grupkach w późnych latach 50-tych i w 60-tych".
    Podobno na świat mają przychodzić dzieci na jeszcze wyższym poziomie rozwoju - „dzieci Kryształowe”. Mają rodzić się po to, aby uczynić ziemię bardziej przygotowaną do nowej ery ludzkości. Doreen Virtue zapowiada także następne po nich poko­lenie dzieci tzw. powracających lub tęczo­wych. Mają one m.in. posiadać ponadzmysłowe umiejętności, zakrzywiać czas, czynić się niewidzialnymi i funkcjo­nować bez snu i jedzenia. Czy sądzicie, że te "przepowiednie" kiedyś się spełnią i na świecie rzeczywiście pojawią się dzieci o takich umiejętnościach? Czy może jesteście zdania, że to tylko wymysły psychologów?
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Póki co "przepowiednie" psychologów brzmią trochę nierealnie. Już prędzej skłaniałabym się ku wizji świata zdominowanego przez roboty. Zresztą, patrząc do czego zdolny jest człowiek obecnie, aż boję się pomyśleć, jakich okrucieństw mógłby dokonać, zyskując ponadzmysłowe umiejętności. Z drugiej jednak strony, jeśli nie podejmiemy żadnych działań, aby zatrzymać negatywne zmiany zachodzące na naszej planecie, umiejętność funkcjonowania bez jedzenia i pitnej wody będzie niezbędna, aby przetrwać...

      Usuń
    2. Racja... Trudno uwierzyć, że ktoś kiedykolwiek posiądzie umiejętność np. zakrzywiania czasu. Twoja wizja świata zdominowanego przez roboty jest o wiele bardzie prawdopodobna:)

      Usuń
    3. ( ͡° ͜ʖ ͡°)24 stycznia 2013 13:55

      Sceptycznym mogę być wobec niepewnych teorii naukowych. (np. niedawne odkrycie dużej grupy kwazarów zaprzecza zasadzie kosmologicznej, więc podchodzę sceptycznie do teorii które się na nią powołują).

      Natomiast nie podchodzę sceptycznie do teorii „dzieci Indygo” i im podobnych z prostego powodu: to zwykłe bzdury.

      Po pierwsze: brak jakichkolwiek argumentów. W psychologii podstawowym argumentem jest statystyka. Tutaj jej brak. Brak też psychologa, bo pan Lee Carroll nim nie jest. Mogę go jedynie nazwać oszustem i szarlatanem który używa pseudonaukowych haseł typu 'kolor aury' aby sprzedać swoje wypociny łatwowiernym ludziom.

      Takie rzeczy jak niewidzialność, przewidywanie przyszłości czy uzdrowienia pozostawię bez komentarza, bo chyba nie muszę nikomu tłumaczyć jakie to bezsensowne. Nie mówiąc już o rentgenowskim wzroku, bo ktoś kto to wymyślił nie ma najmniejszego pojęcia jak używa się promieniowania Roentgena przy prześwietleniach.

      Szkoda tylko że taki temat pojawił się na blogu szkoły, bo pod względem faktów stoi on na równi z horoskopami i astrologią.
      (oczywiście nie kieruję tego do autora wpisu, chodzi mi o sam temat).

      Jeśli ktoś się ze mną nie zgadza, lub ma pytania to zapraszam do dyskusji.

      Usuń
    4. Doskonały artykuł. Dzisiejszy świat jest rządzony przez organizację, które decydują kiedy kraje mają walczyć, współpracować etc...
      Dzieci indygo mają szansę zmienić świat, ponieważ widzą sercem, a nie "szkiełkiem mędrca".

      Usuń
    5. Poruszenie tego tematu uważam za bardzo dobre. Mimo że według większości (w tym mnie)dotyczy on rzeczy nierealnych, jest godny uwagi i dyskusji. Warto kształcić się, słuchać innych, zastanawiać się, myśleć i wyrabiać sobie zdanie.

      Usuń
  5. Czy słyszeliście o sawantach? Koniecznie poczytajcie, bo to ciekawe przypadki.
    Polecam też w związku z tym film Barry`ego Levinsona "Rain Man". Film bardzo dobry, nominowany do Oskara w kilku kategoriach. Główne role grają: Dustin Hoffman i Tom Cruis. Polecam z czystym sumieniem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Podobno być cudowny dzieckiem, nieważne czy dzieckiem indygo, czy po prosty tzw. cudownym, nie jest wcale tak cudownie ani dla dziecka, ani dla jego rodziców. Dziecko czuje się inne, co nie zawsze jest dla niego powodem do zadowolenia. Rodzice zaś często nie wiedzą co z tym "fantem" zrobić, jak odpowiadać na dziwne, trudne pytania. Nie każda rodzina jest gotowa na posiadanie geniusza.
    Życie, życiem a ja zachęcam do poznania cudownego dziecko z kart powieści:
    Sześcioletni Ludo jest dzieckiem genialnym. Wychowuje go matka, absolwentka Oksfordu mająca osobliwe poglądy na życie. Pod jej kierunkiem chłopiec poznaje tajniki greki, hebrajskiego, arabskiego, japońskiego i staroislandzkiego. Czytuje "Odyseję" w oryginale, ogląda 'Siedmiu samurajów" Kurosawy. Stopniowo przyswaja sobie rycerskie ideały. Kiedy podrasta, zaczyna szukać ojca. Wzorem przywódcy samurajów, wybiera siedmiu kandydatów i poddaje ich specyficznym próbom, ujawniających ich walory intelektualne, emocjonalne i odwagę... Polecam książkę Helen Dewitt "Siódmy samuraj"

    OdpowiedzUsuń
  7. Do tej pory nie spotkałam się z takim określeniem. Jednak czytając ten artykuł uświadomiłam sobie, że w dzisiejszych czasach poniekąd ogranicza się "dzieci Indygo"-chociażby rodzice. To, że ktoś jest uzdolniony i ma tzw."swój świat" nie od razu musi znaczyć, że jest chory. Może to właśnie rodziców powinno wysyłać się na spotkania, które pomogą im zrozumieć swoje dziecko. Problem nie musi leżeć po stronie dziecka, lecz rodzica.

    OdpowiedzUsuń