14 lutego 2014

Myśli o wychowaniu



Majstrowanie przy szkolnictwie

 

By rozumnie postępować,
sam rozum nie wystarczy.
(Fiodor Dostojewski)


Majstrowanie przy szkolnictwie odbywa się już od dłuższego czasu  i idzie w złym kierunku. Ma się wrażenie, że żaden z dotychczasowych majstrów  nie liczył się z ludźmi – uczniami i nauczycielami. A ich wytrzymałość na eksperymenty  ma określone granice, poza którymi zaczyna się frustracja granicząca z obłędem.
          
Najpierw „eksperci”  - majster - klepki zniszczyli ośmioletnią szkołę podstawową, która przez pokolenia dostarczała kandydatów do szkół zawodowych i do rzemiosła, a jednocześnie swoją elitę wysyłała do najlepszej z polskich szkół – liceum ogólnokształcącego.  Ono z kolei, od  okresu międzywojennego, kształciło polską inteligencję.  Od pokoleń też się mówiło, że poziom szkolnictwa w Polsce jest o wiele wyższy niż w Europie lub w Stanach Zjednoczonych. I oto – w tej korzystnej dla szkolnictwa sytuacji – zapragnęliśmy  „dogonić Europę” (sic!). I co się stało? Aleksander Nalaskowski- profesor zwyczajny pedagogiki -  pisze: wypuszczająca poważny odsetek funkcjonalnych analfabetów skrócona szkoła podstawowa dostarcza kohortę abiturientów do gimnazjum, która przy niskiej wiedzy, wziętych w cudzysłów normach społecznych zachowań  i skrępowanych poprawnością nauczycielach, wytwarza grunt do zachowań patologicznych. Znajdujące się na końcu tego łańcucha trzyletnie liceum dostaje już materiał w sporej części oduczony uczenia się, kultury, czytania, a nawet dobrej woli rozwoju własnego.

Wystarczy na co dzień rozejrzeć się wśród kolegów, aby zgodzić się z powyższą opinią. Widzimy, ilu  z nich nigdy nie powinno się znaleźć w liceum. Kiedyś słaby uczeń przynajmniej się wstydził swojego nieuctwa i własnej głupoty. Teraz obwinia wszystkich wokół, nie mając żadnych ambicji i zahamowań.O szkolnictwie wyższym również można byłoby  wiele powiedzieć. I to - niestety - nie najlepszego.Jakim bowiem studentem będzie człowiek, który zaliczył maturę na 30 procent, a do matury został doholowany?  Oczywiście, wiem, że są też mądrzy i  pracowici  uczniowie, którzy także ponoszą koszty eksperymentów.  Jednym z nich jest ekspresowa nauka w niespełna trzyletnim liceum. To bieg, który musi wywołać zadyszkę, nawet u najlepszych.
Ostatnio majsterkowicze zabrali się do uszczęśliwiania szkołą sześciolatków. Uznali bowiem, że to odpowiedni wiek, by zacząć naukę. Wspomniany wyżej profesor mówi: dla dziecka sześcioletniego jeden rok to 1/6 życia. To w przybliżeniu 17 procent życia. Mniej  więcej tyle, co sześć lat dla 35-latka czy 10 lat dla 60- latka. (…) Posyłanie dziecka sześcioletniego do szkoły jest jak nakaz pracy dla prawie 75-letniego dziadka.

Wszyscy wiedzą, że lekcja trwa 45 minut. Tymczasem sześcioletnie dziecko może skupić uwagę na 15 – 30 minut, w zależności od predyspozycji. Z góry więc wiadomo, że klasa się podzieli na tych, którzy sobie radzą i tych, którzy nie nadążają. Przybędzie znowu zaświadczeń o dysleksji, dysgrafii, dyskalkulii i innych przypadłościach. Przybędzie nerwic oraz fobii szkolnych. I to w dużej ilości! Nasi „eksperci” od szkolnictwa lekceważą prawa rozwoju, a tego natura nie znosi. I na dłuższą metę  nie zniesie!
   
Na szczęście jeszcze nie majstrowano przy przedszkolach i dlatego mamy najlepsze w Europie – normalne, znakomicie przygotowujące dzieci do szkoły. Niestety – czytam, że i  tu zaczynają docierać reformatorskie ambicje władz!  
 
Visindi


Grafika:

https://img.freepik.com/darmowe-wektory/mlody-odkrywca-w-klasie_1308-167264.jpg?semt=ais_hybrid&w=740

https://img.freepik.com/premium-vector/vector-illustration-cartoon-happy-kids-flying-book-white-background_283146-901.jpg

11 lutego 2014

Językowe potyczki



            Nie kalecz języka!
 
 
Język naszym skarbem świętym
(Tadeusz Żeleński)


Dzisiaj będzie przede wszystkim o fleksji. Tradycyjnie już - niepoprawne formy zostały podkreślone, a następnie poddane analizie. Postarajmy się zapamiętać, jak należy odmieniać wyrazy, aby nie popełniać błędów. Oto krótki tekst.

Dzień dobry. Nazywam się Kryński Bartłomiej. Obecnie chodzę do liceum imieniem Hugo Kołłątaja, a wcześniej ukończyłem gimnazjum imieniem Maksymiliana Kolbe. Przyjaźnię się z Andrzejem Sobieraj. Obaj fascynujemy się filmami z Johnny Travoltą. Ja mieszkam w Limanowie, a mój kolega pochodzi  z Białej Podlaski.

Nazywam się Kryński Bartłomiej. W zdaniu jest niewłaściwa kolejność wyrazów. Najpierw wymieniamy imię, a potem nazwisko. Inna kolejność razi. Połączenie Kryński Bartłomiej ma cechy urzędowości – występuje w formularzach, urzędowych spisach, wykazach itd. Zapamiętajmy i  przedstawiajmy się zawsze: Bartłomiej Kryński, Joanna Łysiak, Konrad Ślepko, Anna Reczek.

Liceum imieniemDo tej niepoprawnej formy wracam po raz drugi, ponieważ wiele osób jej używa. Nie wiem, dlaczego, bo sprawa jest stosunkowo prosta. Liceum (kogo? czego?) imienia. Połączenie tych dwóch wyrazów wymaga dopełniacza, a nie narzędnika. Uczymy się zatem w I Liceum Ogólnokształcącym imienia Jana Zamoyskiego.

Imienia Hugo Kołłątaja. Imiona Hugo, Otto, Bruno, Cycero pochodzą z łaciny i greki. W mianowniku mogą się kończyć na –n: Hugo – rzadziej Hugon; Otto – Otton; Bruno – Brunon. Dlatego w przypadkach zależnych temat zawsze jest rozszerzony o  - n - . A zatem szkoła musi być imienia (kogo? czego?) Hugona Kołłątaja. Imię to należy odmieniać! Podobam się Hugonowi. Widzę Hugona. Idę z Hugonem. Rozmawiam o Hugonie.

Imienia Maksymiliana Kolbe.Nazwiska męskie zakończone na  -e  mają zazwyczaj niemiecki rodowód, jednak już zakorzeniły się w naszej kulturze  i spotykamy je dość często.  Odmienia się je, a pozostawienie ich  w postaci mianownikowej traktuje się jako błąd. Powiemy więc: imienia Maksymiliana Kolbego.

Przyjaźnię się z Andrzejem Sobieraj. Mówimy: Bartek przyjaźni się z Andrzejem Sobierajem. Nieodmienianie nazwisk męskich to rażący błąd i nie należy go upowszechniać. Zdarza się to  - niestety –  niemal nagminnie. Wystarczy spojrzeć na dyplomy, dedykacje i pisma urzędowe i mamy taki oto kwiatek: Wojciechowi Malec – współpracownicy.

Fascynujemy się filmami z Johnny Travoltą. Obce imiona powinno się odmieniać zawsze, gdy można je dopasować do polskich wzorców deklinacyjnych. Fascynujemy się zatem filmami z Johnnym Travoltą. Słuchamy opery Claudia Monteverdiego. Czytamy o podróżach Marca Polo (lub Pola).

Mieszkam w Limanowie. Ta nazwa miejscowości ma budowę przymiotnikową i odmienia się według deklinacji przymiotnikowej. Bartek mieszka więc w Limanowej. Można też mieszkać w Białej lub  Suchej.

Pochodzi z Białej Podlaski. W złożonych nazwach miejscowości (zestawieniach i zrostach) oba człony są odmienne – każdy zgodnie ze swoją częścią mowy. Biała odmienia się jak przymiotnik i  Podlaska – również jak przymiotnik. Dlatego należy powiedzieć: z Białej  Podlaskiej.

Przeczytaj i  zapamiętaj. Masz inne tego typu problemy? Zajrzyj do książki  Język polski. Poradnik Profesora Andrzeja Markowskiego.
 
Ferita


Grafika

https://patronite.pl/upload/user/235118/avatar_min.jpg?1572808620