22 października 2015

Wspomnienia, wspomnienia...





       
                      
                         Nie poddaliśmy się! - część I

                       Ślubujemy, przyrzekamy, że się nigdy nie poddamy!
                                                                                       (klasa I B)


(Na podstawie kroniki klasowej. Wszystkie zdjęcia pochodzą z kroniki. Twórcą logo z okazji 100-lecia  naszej Szkoły  jest Mikołaj Majewski z klasy 2J )

Jesteśmy klasą biologiczno-chemiczną - B.  W dniu 1 września 1989 roku przekroczyliśmy próg naszej nowej szkoły, w której spędzimy najbliższe cztery lata. Pierwsze chwile były szalenie trudne. Nasza sala lekcyjna  nr 8 (dziś – podobno nr 9) okazała się pomieszczeniem przytulnym, choć małym. I oto weszła do klasy wychowawczyni – Pani Krystyna K. , udzielając  nam wskazówek na temat: "Jak sobie radzić, aby przeżyć w szkole". 

11  i  27 września 1989. Zbiór owoców, czyli "doktory" na śliwkach! Zostaliśmy wywiezieni do sadu w Łapiguzie, aby zrywać owoce. Dlaczego? Jakaś akcja ramach Ochotniczych Hufców Pracy? No to wszyscy zrywaliśmy („do ostatka sił”), ale jeden z naszych kolegów się zbuntował. Powiedział, że jako "doktory" (w przyszłości) nie powinniśmy pracować fizycznie. Rozpętała się afera w sadzie i w szkole, a my już do matury byliśmy nazywani przez wychowawczynię  „doktorami”.  Na razie jednak w sadzie objadaliśmy się jabłkami i śliwkami, co niejeden odchorował. Precz z łakomstwem!
12 października 1989. Uroczyste ślubowanie uczniów klas pierwszych. No to ślubujemy, przyrzekamy, że się nigdy nie poddamy! (stresom, dwójom, złym opiniom, złośliwym koleżankom i kolegom, nałogom...)
30 listopada. Andrzejki!!! Pomimo braku w klasie solenizantów, zabawa udała się znakomicie. Była ogólnoszkolna dyskoteka, a oprócz tego w naszej sali można się było  posilić domowymi ciastkami. 
8 marca 1990. Dzień Kobiet. Wybraliśmy miss klasy I B na rok 1989/90 – Agnieszkę Z. Została nagrodzona wodą po goleniu „Rywal”.
Pierwszy dzień wiosny. Dzień zaczął się doprawdy  uroczo, bo od klasówki z fizyki.  Inne obrazki z tego dnia: topienie marzanny, inwazja skrzeku,  wiosenni przebierańcy, wycieczka do obserwatorium pogody, nauka piosenki „Nie oddamy Chinom Związku Radzieckiego”, prawdziwy upał.
Wiosna 1990. Pierwsza wycieczka.  Nawet do nas dotarł zapach rozbudzonego wiosennym słońcem Roztocza, wyruszyliśmy więc na łono natury.  Oto ciekawsze wydarzenia na wycieczce. Podczas wspinaczki na szczyt Bukowej Góry nasz klasowy peleton rozciągnął się na dwa strzały z łuku i zboczył ze szlaku w złą dróżkę. Na jego szczęście nie spotkał „złych i dzikich dzików”, które prawdopodobnie zamieszkują ową górę. Potem była „żmijowa ścieżka”, szosa przez las i zalew „Echo”, gdzie nabieraliśmy sił do dalszej drogi. Tu nasz fenomen  biologiczny - Arek M. dokonał sekcji zwłok żaby (na szczęście martwej). Z kolei talentem budowlanym wykazały się Sylwia i Anka, robiąc zamek z piasku. Dalej nasza trasa wiodła przez Zwierzyniec (lody!), do stacji PKP, a stamtąd pociągiem do Zamościa.
1 czerwca 1990. Dzień Dziecka. Zostaliśmy zlekceważeni. Nikt nie złożył nam życzeń!

Jesteśmy w drugiej klasie!!!
30 września 1990. Dzień Chłopaka. Misterem klasy II B na rok szkolny 1990/91  został Arek M.   Nagrodziliśmy go rolką papieru toaletowego.
Dzień powszedni w II B. Dziewięć po siódmej – podnosi się jedna powieka, druga na cud czeka... Cudu nie ma. Idziemy do szkoły. Siódma trzydzieści  – wyjść czy nie wyjść? (z łóżka) – oto jest pytanie. A jeśli już, to którą nogą, by szkoła nie była ci wrogą. Siódma czterdzieści osiem – Kto ma fizę?  Godzina ósma – Dzień dobry. Dzieci wstają, uśmiechają się. Dziesiąta pięćdziesiąt pięć – Nowa myśl naszego Profesora: „Rzeka Napo leży wyłącznie w Ekwadorze” Wniosek uczniów:  W Peru, ze względu na wysokie temperatury, wyparowała. Jedenasta pięćdziesiąt – Victoria- nauczycielka angielskiego: „we would like to blow u pall schools”.  Dwunasta trzydzieści pięć – nagłe ustanie oddychania, zatrzymanie akcji serca, niewyczuwalne tętno, zanik odruchów źrenicznych, oziębienie ciała, wiotkość ciała, bladość skóry.... czas trwania: do 50 minut. Trzynasta czterdzieści – Na razie!
Dewiza klasowa: Jeśli chcesz być lekarzem, to nie możesz mieć żadnych innych marzeń, tylko kuć, kuć  i kuć!     
2 listopada 1990.  My jednak mieliśmy marzenia, a nawet ogarnął nas młodzieńczy bunt! Drugiego listopada, czyli w Dzień Zaduszny, kazano nam iść do szkoły. To nie w porządku! W ramach protestu udaliśmy się na Rotundę uczcić ten Dzień Święty – pomyśleć i zapalić znicze. Pytanie: czy uczniowie mogą sobie zrobić dzień wolny? Może  i mogą, ale tylko wtedy, gdy  nie muszą  pokutować za ucieczkę. My mieliśmy odpracować ten dzień w sobotę. A największy myśliciel w naszej klasie powiedział przecież: „Ludzie dzielą się inteligentnych i na tych, którzy chodzą w soboty do szkoły”. Kto pamięta, czy odrobiliśmy te nieszczęsne Zaduszki?
Jesień 1990. Po raz drugi opuściliśmy mury szkoły, aby pojechać w Bieszczady. Pierwszego dnia – Sanok. Przewodnik deklamujący wiersze i dobrze znający łacinę. Zainteresowaliśmy się starą studnią i związaną z nią historią o wojnie i trupie (Marek utrzymywał, że widział tego trupa, my – nie).  Był skansen, ikony w zamku  i inne zabytki tego miasta. Drugiego dnia – Połonina Wetlińska. Przewodnik bieszczadzki wraz  z Robertem, Darkiem i Mirkiem narzucili takie tempo, że nie wytrzymała Danka, którą trzeba było sprowadzić na dół. Herbatka na szczycie, a potem szalone zejście. Szkoda, że nie było żadnego niedźwiedzia ani wilka. Trzeciego dnia – Solina, muzeum przyrodnicze i żegnajcie góry!
Zima 1991. Kulig w Krasnobrodzie i ognisko. Wszyscy szczęśliwi, co potwierdza zdjęcie.                                                      
 
8 marca 1991.  Dzień Kobiet. Miss klasy II B została Ania M.  W nagrodę otrzymała  włochate różowe stworzonko (na sznurku).
Karnawał 1991. Jest rysunek, nie ma żadnego komentarza. Było aż tak źle czy  aż tak dobrze?
23 stycznia 1991.  II B – kilka dni przed klasyfikacją. Następna strona zamalowana na czarno! Ależ z nas optymiści!  I na tej informacji kończy się klasa II. Co robiliśmy potem? 

A teraz  deser! Hi-cha-wki  zza biurka i szkolnej ławki.
Język polski. Bajka „Lew i zwierzęta” Krasickiego.  Jaki to władca, który zjada swoich poddanych? – pyta Pani Profesor Krystyna K.  Arek: „Głodny”.
Łacina. Pan Profesor Antoni K.: „Już Mickiewicz  pisał – nie sięgaj tam, gdzie wzrok nie sięga”.
Geografia. Pan Profesor Ryszard K.: „Na sprawdzian  z Azji przygotujcie: góry, niziny, wyżyny, rzeki, jeziora... I stawy rybne – podpowiada  Maksio M.
Przysposobienie obronne. Pytanie w stylu  Profesora Janusza K.: „ Jeśli wygniemy lufę, to czy będzie można trafić  kogoś stojącego za rogiem”? Tak – odpowiada Kaśka T.
Biologia. Pani Profesor Janina P. składa świąteczne życzenia: „Wesołych Świąt i dobrego trawienia”.
Po matematyce z Panią Profesor Janiną B. Arka oświeciło. Wymyślił zadanie: „Po pniu drzewa wspina się gąsienica. Wiedząc, że posuwa się z szybkością 7 cm/h, drzewo ma 20 m oraz 36501 liści – oblicz, kiedy spadnie deszcz”.
Chemia. Mirek usiłuje podpowiedzieć Konradowi stojącemu przy tablicy. „Co wy tak szepczecie? Amfoteryczni jesteście?!” – pyta Profesor Teofil L.
Religia. Ksiądz zdradza nam tajemnicę dorosłych „Istnieją dwa rodzaje małżeństw – poligamia i monotonia”.

Ania M.

Grafika:  własna