Grzeszki szlachty
Mnie też nikt nic nie dał za darmo.
Wszystko musiałem sam odziedziczyć.
(Jan Paweł, serial ,,1670”)
W ostatnim czasie rośnie zainteresowanie serialem Netflixa zatytułowanym ,,1670”. Mimo że dostępny jest on na platformie od połowy grudnia, to wciąż nie traci swojej popularności. Ten satyryczny serial, skupiony na XVII -wiecznej szlachcie, zdobył popularność dzięki komizmowi, który zręcznie miesza elementy czarnego humoru z odniesieniami do współczesności. Twórcy celowo przerysowali cechy sarmackiej szlachty oraz połączyli humor sytuacyjny z aktualnymi odniesieniami. Humorystyczne sceny ukazują absurdalność myślenia ówczesnej szlachty, więc większość wypowiedzi bohaterów wywołuje śmiech u widzów. Choć ten serial ma niewiele wspólnego z realiami historycznymi XVII wieku, to jednak skłania do zgłębienia historii polskiej szlachty.
Aby to zrobić, warto przeczytać książkę Kamila Janickiego ,,Warcholstwo - prawdziwa historia polskiej szlachty”. Autor dedykuje swą książkę swoim chłopskim przodkom. Wskazuje w niej na liczne wady polskiej szlachty, obalając mity z nią związane. Tym samym przedstawia jej obraz w czarno-białych barwach. Wprawdzie ideologia sarmacka w założeniu łączyła się z wieloma pozytywnymi wartościami takim, jak: duma narodowa, patriotyzm, przywiązanie do rodzimej tradycji, gościnność, waleczność, umiłowanie wolności i demokracji, przywiązanie do religii, szacunek dla praworządności czy też sztuka oratorska. Z czasem te cechy uległy zwyrodnieniu, stając się wadami sarmackiej szlachty. Panowie herbowi stali się megalomanami, żyjącymi ponad stan. Ich zaściankowość, ksenofobia, awanturnictwo, warcholstwo, brak tolerancji wobec wyznawców innych religii oraz gadulstwo doprowadziły do ich upadku. Ilustracją sarmackiego zamiłowania do przepychu jest powyższy obraz Aleksandra Orłowskiego „Uczta u Radziwiłłów”.
O Polsce mówi się jako o „państwie bez stosów”, jednak czy to stwierdzenie na pewno ma sens? Choć ten termin narodził się dopiero w okresie PRL, to bardzo mocno wrósł w narodową świadomość. Miał on zapewniać o wyjątkowości Polski, jako europejskiej enklawy w kontekście tolerancji religijnej. Choć Polska tolerancja nie została zmyślona, to jej obraz został wyolbrzymiony w sposób pozwalający wyciągnąć optymistyczne wnioski na temat dorobku kultury szlacheckiej i charakteru Polaków. Sprzyjał temu fakt, że państwo Jagiellonów, w przeciwieństwie do krajów zachodnich, nie było jednowyznaniowe - oprócz katolicyzmu istniało wiele innych religii. Ich koegzystencja nie zawsze była harmonijna, na przykład prawosławie uchodziło w pojęciu szlachty za religię chłopską. Dlatego szlachta przechodziła na katolicyzm, jeśli chciała brać udział w życiu politycznym. Innowiercy nie zasiadali bowiem w senacie i nie doradzali monarchom. Poza tym w kraju obowiązywał formalny zakaz budowy jakichkolwiek nowych cerkwi oraz odnawiania już istniejących. Wprawdzie powszechnie go ignorowano, ale i tak czytelnie wskazywał, do kogo należy władza. Ludzie jednak rozumieli, że istnieją różne wyznania i szukali sposobów współżycia a nie konfliktów, zwłaszcza że w granicach Rzeczypospolitej mieszkali przedstawiciele różnych narodowości, na przykład Żydzi, Ormianie, Tatarzy. Odgórnie były wydawane dekrety, które zakazywały dołączania do reformacji czy nawet czytania pism protestanckich pod karą śmierci, banicji i konfiskaty majątku. Dochodziło również do procesów o herezję. Rozpalano też stosy, choć trafiały na nie zakazane księgi, a nie ludzie. Wydaje się, że w toku prześladowań religijnych w XVI wieku nad Wisłą faktycznie spalono tylko jedną osobę. W 1539 roku na stos w Krakowie trafiła 80- letnia mieszanka, która odmawiała uznania zasady wiary katolickiej. Wszystko wskazuje jednak na to, że przeszła ona nie na protestantyzm, lecz na judaizm.
Polscy szlachcice posiadali tylko jeden formalny obowiązek. Mieli bronić ojczyzny, zdobywać ziemie i budzić strach wśród wrogów. Nawet z niego nie potrafili się wywiązać. Kamil Janicki w swojej książce przedstawia absurdalne sytuacje, które ujawniają brak przygotowania militarnego szlachty. W 1537 roku uczestnicy pospolitego ruszenia, zamiast włączyć się do bitwy przeciw wojsku mołdawskiemu, oblegali własnego króla Zygmunta Starego, uwięzionego na zamku we Lwowie. W lipcu 1655 roku - w sytuacji zmasowanego ataku Szwedów - całe pospolite ruszenie z Wielkopolski (w liczbie kilkunastu tysięcy mężczyzn) - skapitulowało przed nimi i uznało zwierzchność szwedzkiego króla Karola Gustawa. W 1666 roku w bitwie pod Mątwami podczas Rokoszu Lubomirskiego żołnierze pospolitego ruszenia przeszli na stronę rokoszan i dołączyli do buntu przeciwko królowi Janowi Kazimierzowi. Wówczas wraz z rokoszanami stoczyli bratobójczą walkę z żołnierzami królewskimi, gdy zaś zwyciężyli, przystąpili do ich bezwzględniej rzezi. Niemal 4 tysiące członków królewskiego wojska zostało wówczas zabitych przez polskich szlachciców. W 1672 roku pod Lublinem i Gołębiem wojsko nie było zainteresowane obroną granic państwa. Szlachta zamiast bić się z Turkami, zaczęła grabić Lubelszczyznę, dając się we znaki mieszkańcom nawet bardziej niż obcy najeźdźcy. Poniżej: obraz Józefa Brandta „Pospolite ruszenie u brodu.”
Mimo licznych inwazji wrogów i strat w ludziach, nie powołano jednak stałej armii (korzystano ze zbrojnych usług Kozaków). Szlachta obawiała się, że król mógłby jej użyć do wzmocnienia swej władzy i wprowadzenia rządów absolutnych. Nie chciała utracić swej władzy na rzecz króla, który mógłby wziąć przykład z królów francuskich. Szlachta nie wyciągnęła żadnych wniosków nawet po pierwszym rozbiorze, choć upadł wówczas mit bezpieczeństwa i nienaruszalności państwa. Szlachta pragnęła wierzyć, że wszystko powinno zostać po staremu, a potwierdzały to takie wydarzenia, jak: konfederacja barska, zawiązana przeciwko Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu, przyjęcie w nielegalny sposób Konstytucji 3 maja czy też konfederacja targowicka. Zanim przyszło otrzeźwienie, na ratunek było już o wiele za późno.
Choć mit polskiego szlachcica nie jest prawdziwy, a szlachta miała wiele wad, które w konsekwencji doprowadziły do jej upadku, to jej niektóre obyczaje na trwałe pozostały w polskiej kulturze na przykład: gościnność, kultywowanie tradycji, obchody świąt (np. Andrzejki, Zapusty), obrzędy i zwyczaje weselne. Dlatego uważam, że warto je zgłębiać, ponieważ stanowią one część naszej polskiej tożsamości narodowej i historii. Pozwolę sobie na koniec przytoczyć słowa Edmunda Burke: Historia to zbiór lekcji, które nigdy się nie skończą. Warto z niej uczyć jak najwięcej, aby nie powielać błędów naszych przodków, które doprowadziły do upadku naszego kraju.
Antolka
Grafika:
https://bi.im-g.pl/im/f1/1c/1d/z30527473AMP,Serial-1670.jpg
https://bi.im-g.pl/im/71/9c/11/z18466161AMP,Uczta-u-Radziwillow--obraz-Aleksandra-Orlowskiego.jpg
https://img.wprost.pl/img/michal-sikorski-w-serialu-1670-wcielil-sie-w-postac-ksiedza-jakuba/5d/60/ee2e37a601dac9116a291fff6b68.jpeg
https://images-cdn.auctionmobility.com/is3/auctionmobility-static/7s40-1-18EEZU//003_1.jpg?maxwidth=1600&maxheight=1600