Warszawa, wystawa i warsztaty
Tylko ten, kto wędruje, odnajduje nowe ścieżki.
(przysłowie norweskie)
Nowa szkoła. Nowa klasa. Pierwsza wspólna
wycieczka. Po pół roku w liceum wybraliśmy się na jednodniową wycieczkę
edukacyjno - integracyjną do Warszawy. Jako klasa o profilu
biologiczno-chemicznym zdecydowaliśmy się na warsztaty w Centrum Nauki
Kopernik, tego dnia odwiedziliśmy również Niewidzialną Wystawę, która była dla
nas niesamowitym przeżyciem. Lecz zacznijmy od początku...
Centrum
Nauki Kopernik. O
godzinie 5.30, niewyspani, choć pełni entuzjazmu ruszyliśmy w drogę do stolicy.
W autobusie nikomu się nie nudziło, jedni odsypiali godziny nauki, inni zaś
dyskutowali na temat zagadnień biologicznych. Po niecałych pięciu godzinach
dotarliśmy na miejsce i rozpoczęliśmy naszą przygodę z „Kopernikiem”. Teatr
wysokich napięć, strefa eksperymentowania, warsztaty, pokazy, gra dźwięków i
świateł oraz wiele innych atrakcji czekało na nas w tym niezwykłym miejscu.
Każdy znalazł coś dla siebie, mogliśmy dobrze się bawić i wiele dowiedzieć. Koleżanka
wybrała leżenie na takim oto łóżku, co okazało się to czystą przyjemnością.
Po dwóch godzinach samodzielnego zwiedzania
nadszedł czas na to, na co wszyscy czekaliśmy z niecierpliwością najbardziej,
czyli na laboratoria. Podzieliliśmy się na dwie grupy, jedna z grup udała się
na warsztaty biologiczne, gdzie pod okiem specjalistów każdy mógł sam
przeprowadzić cały proces obserwacji mikroskopowych, zaczynając od
przygotowania preparatów między innymi z euglen
i z żywych… tak, tak z żywych!
dżdżownic, aż po omówienie tego, co zaobserwowaliśmy pod mikroskopem.
Po raz pierwszy mogliśmy oglądać preparaty pod
tak profesjonalnym mikroskopem, poczuliśmy się naprawdę jak naukowcy. Druga z
grup uczestniczyła w warsztatach chemicznych i pod okiem specjalistów, stosując
się do ich instrukcji, wykonywała doświadczenia chemiczne. Pierwszym z nich
było badanie pH różnych substancji za pomocą papierków wskaźnikowych oraz soku
z czarnej porzeczki i późniejsze porównywanie wyników uzyskanych przez uczestników.
Następnie z pomocą biurety staraliśmy się zobojętnić zasadę w reakcji z różnymi
kwasami i uzyskać zielone zabarwienie roztworu, jednak początkowo wyniki tego
doświadczenia nie przyniosły oczekiwanych rezultatów i doszło do
przemiareczkowania, czyli błędu. Następnym razem już nam wyszło J! Zrozumieliśmy, ze prawdziwy badacz nie poddaje
się i nie zniechęca, jeśli chce osiągnąć rezultaty w pracy naukowej. Myślę, że
są w naszej klasie osoby, które chciałyby tak pracować w przyszłości.
Możliwości, jakie stwarza laboratorium w Centrum Nauki pozwoliły też zobaczyć
na czym polega praca naukowca – biologa czy chemika.
Niewidzialna Wystawa. Po zabawach i nauce
dotarliśmy na Niewidzialną Wystawę. W zasadzie nikt nie wiedział, czego możemy
się tam spodziewać. Wchodziliśmy na teren wystawy w niewielkich grupach, należałam
do pierwszej z nich i tak jak wszyscy byłam nieco przerażona perspektywą zwiedzania
bez możliwości używania zmysłu wzroku. W głowie rodziło mi się wiele pytań, a
przede wszystkim jedno: jak poradzę sobie w całkowitej ciemności? Na
przewodnika czekaliśmy już w ciemnym pokoju, czuło się napięcie i zmieszanie.
Pierwsze kroki były naprawdę trudne. Spokojny ton głosu przewodnika powodował
jednak, że każdy kolejny stawał się coraz łatwiejszy, a my byliśmy coraz
spokojniejsi. W końcu zaczęliśmy wykonywać nawet zadania - odnalezienie przedmiotów codziennego użytku, które
znajdowały się kolejno w kuchni, łazience, warzywniaku, salonie z samochodem, w
lesie, gdzie przechodziliśmy przez most, który znajdował się nad wodą oraz na wystawie
sztuki. W ostatnim pomieszczeniu usiedliśmy na kanapach, to właśnie tam czekała
na nas niespodzianka, mogliśmy skorzystać ze sklepiku, gdzie, rozpoznając
monety po fakturze obwódki, kupiliśmy wafelki. Mimo obawy, nie wpadaliśmy na
siebie, a każdy był skupiony na odnajdywaniu przedmiotów, co okazało się
zadaniem wbrew pozorom, nie aż tak trudnym. Wszystko na tej wystawie było dla
nas czymś zupełnie nowym i naprawdę ciekawym. Dowiedzieliśmy się od
przewodnika, który jak się okazało stracił wzrok podczas wypadku wielu nowych
informacji o życiu osób niewidomych i ich sposobach na radzenie sobie z
codziennością. Wizyta na Niewidzialnej Wystawie była na pewno ważna lekcją
życia. Czasami nie doceniamy tego, co mamy.
Na zakończenie warszawskiego dnia były jeszcze Złote
Tarasy oraz Pałac Kultury i Nauki, pod którym każdy z nas musiał zrobić sobie
obowiązkowo zdjęcie. Chętnie w Warszawie zostalibyśmy dłużej, by zwiedzić o
wiele więcej ciekawych miejsc, bo wszystkim bardzo podobało się podczas tej
jakże krótkiej, lecz bardzo ciekawej wycieczki. Niestety trzeba było wracać do
Zamościa. Sądzę, że każde z tych miejsc trzeba odwiedzić, aby zrozumieć
towarzyszące nam tego dnia emocje i niekończący się zachwyt oraz
podekscytowanie, które prawdopodobnie będą nam towarzyszyły jeszcze przez jakiś
czas. W klasie już planujemy, gdzie możemy pojechać następnym razem. A może w
komentarzach podrzucicie nam jakieś propozycje? Moje koleżanki i kolegów
zachęcam, żeby napisali, co im najbardziej się podobało w czasie tego wyjazdu
Klaudia
Grafika:
zdjęcia własne