Ubi sunt?
ja minę
ty miniesz
on minie
mijamy
ty miniesz
on minie
mijamy
(…)
mijam
mijasz
mija
a zawsze tak samotnie
mijam
mijasz
mija
a zawsze tak samotnie
(…)
minąłeś
minęłam
już nas nie ma
minąłeś
minęłam
już nas nie ma
(Halina Poświatowska)
Niejednokrotnie zastanawiam się, gdzie są (ci, którzy byli przed nami). Ostatnio znowu zaczęłam rozmyślać o przemijaniu spraw ludzkich.
Może pod wpływem jesieni oraz nadchodzącego Święta Zmarłych? Może! Tym razem refleksje ograniczyłam do mieszkańców
mojego miasta – Zamościa - i doszłam do niewesołych wniosków. Oto bowiem na cmentarzu tatarskim stoi wieżowiec (przy ul. Prymasa Stefana Wyszyńskiego 30). Na terenie
jednego z cmentarzy żydowskich zbudowano
niegdyś Zakłady Przemysłu Odzieżowego „Delia” (ich też już nie
ma). Z kolei na obszarze drugiego – starego cmentarza żydowskiego - od lat stoi Zamojski Dom Kultury. Na miejscu cmentarza
ewangelickiego, zwanego również luterskim (zlikwidowanego na początku XIX
wieku), obecnie stoi Szkoła Podstawowa
nr 7 (ulica Sienkiewicza) oraz są domy przy ulicy Kasprowicza. Od niedawna jest pomnik poświęcony zamojskim
Ormianom, a ustawiono go na miejscu
dawnego kościoła i cmentarza ormiańskiego (ul. Łukasińskiego), czyli na
Starówce. W obrębie murów miasta powstały bowiem 3 cmentarze. Jeden na placu przy Kolegiacie (był czynny do II
połowy XIX wieku) – na nim pochowano
między innymi feldmarszałka szwedzkiego Wittenberga, który zmarł w Zamościu w 1657 roku. Drugi cmentarz
mieli Ormianie obok własnej świątyni. Trzeci natomiast, należał do
Greków (XVI – połowa XVII wieku) i znajdował się przy cerkwi obok bastionu
I. Nie sposób dziś znaleźć ziemskie ślady ludzi przybyłych do nas z różnych stron
świata. A przecież wszyscy oni żyli w mieście hetmana Jana Zamoyskiego i współtworzyli je.
Niemal od początku swego
istnienia miasto było mozaiką
narodowościową i wielokulturową. Każda z grup (…) eksponowała swoją tożsamość,
sens i wartość swojej odrębnej nacji i specyficznej kultury (Jacek Feduszka, Przegląd
Zamojski, 18.10.2018). W Zamościu żyli, zwłaszcza od XVI do XVIII wieku, przybysze z różnych stron świata
(Żydzi do II wojny światowej). Zaspakajali tu zarówno ambicje Jana Zamoyskiego,
jak i własne. Ówcześni mieszkańcy Zamościa tworzyli więc wielobarwną
społeczność, a tutejsze jarmarki miały
międzynarodowy charakter, oferując bogate i egzotyczne towary. Zamość, leżąc na
styku ważnych dróg handlowych: Wschód – Zachód, Północ – Południe, stawał się
silnym ośrodkiem gospodarczo-handlowym.
Jako jedni z pierwszych
osiedlili się u nas Ormianie,
otrzymując od Jana Zamoyskiego gwarancję
wszelkich praw i wolności. Tak
więc dostali na osiedlenie się część miasta (wzdłuż dzisiejszej ulicy
Ormiańskiej), zgodę na budowę kościoła, utworzenie
gminy z niezależnym sądem a także prawo prowadzenia szynków. Przy kościele
wybudowali szkołę, szpital i cmentarz. Ormianie, którzy przybyli z różnych stron: z Persji, Iranu,
Kaffy, Cezarei, Erywania oraz z Armenii, trudnili się głównie handlem, ale też rzemiosłem artystycznym. Wśród nich było wielu
wykształconych ludzi, na przykład poeta renesansowy – Szymon Szymonowic. Dziś
do ormiańskiego pochodzenia przyznaje się zamościanin - artysta grafik Maciej
Sęczawa.
Niedługo po
Ormianach prawo do osiedlenia (w zachodniej części Rynku) oraz utworzenia gminy
wyznaniowej otrzymali Grecy, druga pod względem liczebności i zamożności grupa narodowościowa. Zajmowali
się przede wszystkim handlem (wino, małmazja). Za zgodą Jana Zamoyskiego
wystawili drewnianą cerkiew, a potem otrzymali od niego murowaną, którą z
czasem przejął Zakon Bazylianów. Wprawdzie kolonia grecka przestała istnieć w
II połowie XVII wieku, jednak w okresie ostatniej wojny mieszkał u nas garbarz
z Aten, a po wojnie szklarz, również Grek.
W II połowie XVI wieku
do Zamościa przybyli Żydzi (ze
Lwowa, z Włoch, Turcji, Hiszpanii, Portugalii, Anglii), otrzymali własną
dzielnicę (na wschód i południe od Rynku Solnego) oraz prawa równe innym
mieszkańcom, pozwolenie na budowę synagogi, domu nauki oraz założenie cmentarza. Mogli zajmować się
handlem (złoto, srebro, klejnoty, przyprawy korzenne, sukno, medykamenty
apteczne), operacjami finansowymi i medycyną. Z czasem było też wśród nich
wielu rzemieślników. Losy zamojskich Żydów układały się różnie – jedni byli
bogaci, inni biedni. Z rodzin żydowskich wywodziło się wielu pisarzy, artystów
i uczonych. W XVIII wieku powstała w Zamościu uczelnia rabinacka (Jesziwa
Mędrców Zamościa), tu też był ośrodek Haskali (oświecenia żydowskiego).
Niestety, Żydzi doświadczali też u nas niemal przez cały czas nietolerancji.
Tragiczną kartą w ich historii był okres okupacji nazistowskiej. Zostali
umieszczeni w gettach: na Nowym Mieście (między Hrubieszowską a Gminną –
zlikwidowanym 20.X.1942 roku) oraz w małym getcie (dla rzemieślników - między ulicą Pereca a Zamenhofa –
przetrwało nieco dłużej).
Od początku istnienia
miasta jego mieszkańcami byli także Włosi. Oczywiście, architekt Bernardo
Morando (zdjęcie obok), jak również gwardian, koniuszy, muratorzy, kupcy, rzemieślnicy, kawalkatorzy (ujeżdżacze koni),
sztycharze (rytownicy) – na przykład Falconi, pięciu profesorów Akademii oraz
dwu studentów. Także od początku byli tu Węgrzy, zarówno hajducy (żołnierze) – około pięćdziesięciu,
mieszczanie oraz studenci Akademii. Z tego powodu w Zamościu stało się wówczas
popularne wino węgierskie. Sporadycznie pojawiali się również w Akademii studenci
z Hiszpanii, Danii i Francji.
W XVI i XVII wieku
liczną grupę stanowili mieszkańcy Wysp Brytyjskich, a głównie Szkoci (zdjęcie niżej). Trudnili się przede wszystkich handlem
domokrążnym (obnośnym), oferując tanie i niskiej jakości towary (skóry, sukno,
wełnę, galanterie metalową, odzież). Szkoci i Anglicy stanowili też sporą część (44 osoby) studentów Akademii, w
której uczyli się głównie prawa. Tu też
profesorem był Szkot – doktor prawa - William Bruce. Jan Zamoyski miał również
regiment szkocki.
Na przełomie XVI i XVII
wieku do Zamościa przybyli kupcy ruscy,
tworząc z czasem okręg kościoła unickiego (grekokatolickiego). Żyli u
nas również Niemcy (ewangelicy) - od
pięciu osób w XVI wieku do kilkuset osób w XIX wieku. Mieli własny
szpital i cmentarz - ewangelicki, zwany także luterskim, który znajdował się
na Przedmieściu Lwowskim (zlikwidowany na początku XIX wieku). Niemcy byli
głównie rzemieślnikami, a zaprosili ich do Zamościa właściciele miasta. W latach
40. XX wieku (niemieccy naziści) sami tu wtargnęli!
W 1648 roku pod Zamość
nadciągnął Bohdan Chmielnicki wraz Tuhajbejem, a także z Maksymem Krzywonosem oraz Erazmem Czarnotą i zaczął oblężenie twierdzy. Ostatecznie jej nie zdobył, ale
straty w mieście i okolicach były tak wielkie, że zamościanie podjęli
pertraktacje z wrogiem oraz zapłacili mu okup
(złożyli się nań wszyscy: szlachta, duchowieństwo, polscy mieszczanie,
Szkoci, Niemcy, Żydzi i niewielką sumę Ormianie). Pod
Zamościem poległo wielu Tatarów (zdjęcie obok) i Kozaków. Hetman Jan Zamoyski
miał na swym dworze służących pochodzenia tatarskiego, a pod koniec
życia podobno jeden z Ormian uczył go
języka tureckiego. W Zamościu przebywali też przez kilka miesięcy Szwedzi –
jako jeńcy, na czele z feldmarszałkiem Wittenbergiem.
I tak oto ludzie z
różnych zakątków świata, łącznie z Polakami, tworzyli teraźniejszość i historię naszego
miasta. Na ogół przyczyniali się do jego bogactwa gospodarczego i kulturalnego, lecz czasem również przybywali tu jako
agresorzy. Wszystko to jednak przeminęło! Ludzie bowiem: Błyszczą przez
mgnienie oka, aby zagasnąć na całą wieczność, i to się nazywa życiem. (Bolesław
Prus)
A ja wciąż pytam, gdzie są ci wszyscy ludzie? I
tylko w wyobraźni mogę odtwarzać sobie
ten odległy i egzotyczny (a czasem brutalny) świat – z jego językiem, religią,
tradycją i ambicjami. Jeszcze po II
wojnie w Zamościu mieszkali i prowadzili piekarnię Turcy Antoni Abdułłach – Ogły (zdjęcie obok) oraz jego syn
Bolesław. Starzy zamościanie na pewno pamiętają ich pieczywo na miodzie
lub karmelu, z dodatkiem cynamonu i rodzynek. Dziś już nie widzi
się na ulicach Zamościa potomków dawnych
przybyszów z innych krajów (choć,
kto wie, może żyją gdzieś obok nas?). Zachowało
się jedynie trochę
materialnych pamiątek ich istnienia:
synagoga, kamienice ormiańskie, kamienica - Morandówka, kamienica Dymitra Greka (Dom Pański),
odnotowane w starych księgach nazwiska, nazwy ulic, pomniki – Pomnik Króla Dawida, Pomnik Pamięci Żydów Zamojskich, Pomnik Pamięci Ormian, pamiątkowe tablice na stacji Zamość
–Starówka upamiętniające mieszkańców getta - ofiar Zagłady. Nieuchronnie więc: Mijają ludzkie pokolenia/Jak fale, gdy wiatr morzem zmęci (…) (Michał Zagórski) I
choć nie godzę się z fatalizmem czasu, mój bunt jest daremny.
Roni
Grafika:
https://image.freepik.com/foto-gratis/reloj-bolsillo-vintage-playa-arena-dorada_34048-151.jpg
https://www.peopleofar.com/wp-content/uploads/Armenian-Merchant-Johann-Christoph-Weigel-17th-century-Germany.jpg
http://www.tygodnikzamojski.pl/dat/artykuly/2018/88170_b.jpg
http://www.litopys.com.ua/upload/medialibrary/272/272bea9df50246117dfd11444dbb7755.jpg
http://www.emito.net/files/a/ir/szkoci-w-polsce_s.jpg?854
https://www.spiewnikniepodleglosci.pl/wp-content/uploads/2017/11/zolnierz-tatarski-obraz-gembarzewski.jpg
http://www.zamosciopedia.pl/media/k2/galleries/4246/p735.jpg
Pragnę zwrócić uwagę, że zamieszczanie postów na naszym blogu, zawierających refleksje egzystencjalne z okazji Święta Zmarłych, stało się już tradycją. Chętnym czytelnikom podaję tytuły i daty tych interesujących artykułów: „Spacer po zamojskich cmentarzach” (30.X.2014); „Cmentarze w literaturze i malarstwie” (5.XI.2015); „Tam spoczywają Polacy” (30.X.2016); „Chwile zadumy” (1.XI.2017).
OdpowiedzUsuńPrzesłanie na dzisiaj, Uroczystość Wszystkich Świętych – wiersz Artura Andrusa:
Usuń(…)
W każdym płomyku jeden człowiek
Którego komuś ciągle brak,
Który jeżeli go zapytać
Spokojnie odpowiada tak:
Dokąd tak pędzisz?
Spójrz za siebie
I na zielono drogę znacz
Stań między ludźmi, patrz im w oczy
Uśmiechaj się lub chociaż płacz (…)
Dokąd tak pędzisz?
Zwolnij trochę...
Po drodze coś ważnego zrób
Dokąd tak pędzisz?
Zwolnij trochę
I kochaj albo chociaż lub...
Jest taka piosenka biesiadna, która powstała jeszcze w 1877 roku, a napisał ją i skomponował Franciszek Leśniak ( ksiądz, katecheta gimnazjalny, profesor seminarium duchownego, prałat kapituły tarnowskiej). Oryginalne wykonanie: gimnazjaliści ze Starego Sącza. Potem były niezliczone covery.
OdpowiedzUsuńKażdy na pewno ją zna. Oto fragment:
Upływa szybko życie,
Jak potok płynie czas,
Za rok, za dzień, za chwilę,
Razem nie będzie nas. /bis
I nasze młode lata
Upłyną szybko w dal,
A w sercu pozostanie
Tęsknota, smutek, żal. (…)
Ciekawy post. Z pewnością zmusza do refleksji na temat przemijania. Tak wiele osób przewinęło się już przez nasze miasto, zostawiło tutaj swój ślad, a teraz większość z nich jest dla nas obojętna. To sprawia, że moje codzienne sprawy zaczynają wydawać mi się całkowicie nieistotne. Skoro też przeminę jak inni, to czy moje zmartwienia i działania mają jakikolwiek sens?
OdpowiedzUsuńNasze działania mają sens, dopóki żyjemy. Nie myślimy wówczas o śmierci, jakby nas nie dotyczyła. I nie może być chyba inaczej,bo zamienilibyśmy nasze istnienie w nieznośne piekło. Korzystamy więc z życia, a "Kto ile zdążył, tego mu (śmierć) cofnąć nie może" - pisze Wisława Szymborska.
UsuńJak dla mnie post jest o tyle wartościowy, iż porusza dość często pomijany fakt wielokulturowości w naszym kraju, która wraz z końcem II wojny światowej stopniowo malała. Z jednej strony to dobrze, gdyż ważne jest dbanie o własną kulturę rozwijanie jej. Jednak nie można zapomnieć, że wiele zawdzięczamy innym narodom, chociażby nasz wspaniały Zamość, który jest dziełem włoskiego architekta, a sam renesans w naszym kraju rozkwitł dzięki królowej Bonie, żonie Zygmunta Starego. Prawdą jest, że obecnie trochę tego brakuje, dlatego ważne jest, aby pamiętać o innych, szczególnie w dzień Wszystkich Wiernych Zmarłych.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, wielokulturowość w dawnej Polsce była nie do przecenienia dla rozwoju gospodarczego i kulturalnego.
UsuńXVI wiek słynął w Polsce z tolerancji (religijnej i kulturowej), czego dowodem był prężnie rozwijający się (w dużej mierze dzięki obcokrajowcom) Zamość.
Wtedy też pojawił się na terenie Lubelszczyzny protestantyzm. Niestety, Kościół katolicki, widząc w tym powszechnym ruchu religijnym zagrożenie dla swych interesów, doprowadził do wyrugowania "herezji" z tych terenów. Zresztą, arian również wypędzono z całej Polski – na mocy ustaw z lat: 1658 i 1662. Nie baczono na ich ogromne zasługi dla edukacji i kultury (na przykład Akademia Rakowska, drukarnie, biblioteki)
W Lipsku, przy drodze z Zamościa do Krasnobrodu, stoi kamienny obelisk upamiętniający opuszczenie przez arian ziemi lipskiej.
Również w Szczebrzeszynie, przy ul. Zamojskiej znajduje się stara kapliczka słupowa z datą 1655. Podobno została wystawiona dla upamiętnienia opuszczenia miasta przez ostatniego arianina.
Jak jest obecnie z naszą tolerancją? Lepiej przemilczeć. Można więc zapytać: "ubi sunt?" - gdzie są tamci tolerancyjni ludzie?
Nurtuje mnie też inne pytanie. Czy zalicza się do Wszystkich Wiernych Zmarłych zamojskich Żydów, wyznawców prawosławia, unitów, Tatarów i Turków, Ormian? A może oni są wykluczeni z tego zacnego grona?
Przysiąść gdzieś na chwilę, zamknąć oczy i spróbować usłyszeć przeszłość. Stukot kopyt na bruku, nawoływania żydowskich kupców, śmiech dzieci. Lubię sobie wyobrażać jak niegdyś wyglądało miasto i ludzie. Ludzie odeszli, ale zostawili po sobie ślad. Mnóstwo śladów.
OdpowiedzUsuńRównież czasami wyobrażam sobie Bolesława Leśmiana idącego do restauracji "Centralna", zwanej przez zamościan centralką, na spotkanie z Józefem Czechowiczem, lubelskim poetą Innym znowu razem - jadącego dorożką do sądu, gdzie pracował (a dokładniej: był zatrudniony).
UsuńI tylko jakoś nie mogę sobie wyobrazić, że obecne władze miasta postawią wreszcie ławeczkę poświęconą temu wybitnemu poecie.
Mamy okazję mieszkać w mieście o bogatej historii, której ślady można znaleźć w wielu miejscach Zamościa. Sami stajemy się częścią tego miasta. Skoro o dawnych mieszkańcach już nie pamiętamy, można się domyślić, że nasze pokolenie czeka to samo. Smutne, że zostanie po nas jedynie kilka śladów, codziennie niezauważalnych, wspomnianych jedynie przy większych okazjach i świętach.
OdpowiedzUsuńNie pamiętamy o przeszłych pokoleniach ani o pojedynczych ludziach! W dramatyczny sposób wyraziła to poetka Halina Poświatowska:
UsuńCzy wszystko pozostanie tak samo, kiedy mnie już nie będzie?
Czy książki odwykną od dotyku moich rąk, czy suknie zapomną o zapachu mojego ciała?
A ludzie? Przez chwilę będą mówić o mnie, będą dziwić się mojej śmierci - zapomną. Nie łudźmy się, przyjacielu, ludzie pogrzebią nas w pamięci równie szybko, jak pogrzebią w ziemi nasze ciała.
Nasz ból, nasza miłość, wszystkie nasze pragnienia odejdą razem z nami i nie zostanie po nich nawet puste miejsce. Na ziemi nie ma pustych miejsc.
Nie wiedziałam, że pod ZDK był kiedyś cmentarz. Bardzo zaciekawiłaś mnie tym. Bardzo ciekawy, mądry i na czasie post!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się spodobał.
UsuńCiekawy post, który był dla mnie źródłem reflekcji. Opublikowany w czasie zadumy, w którym wiele osób zastanawia się nad przemijaniem.
OdpowiedzUsuńNa co dzień trzeba żyć własnymi sprawami, które pochłaniają każdego z nas. Warto jednak od czasu do czasu zatrzymać się i pomyśleć o sprawach egzystencjalnych. Należy przy tym pamiętać, że świat nie zaczął się od nas czy naszego pokolenia. Przedtem również żyli ludzie - kochali, cierpieli, pracowali, tworzyli , starali się zostawić ślady swego istnienia na ziemi. My jedynie dodajemy swoje dzieła do ich dzieł. I tak toczy się świat.
UsuńAdam Asnyk, polski poeta ujął to tak:
Zmarłych pokoleń idealna sfera
W żywej ludzkości wieczne ma siedlisko,
A grób proroka, mędrca, bohatera
Jasnych żywotów staje się kołyską.
Zawsze z tej samej życiodajnej strugi
Czerpiemy napój, co pragnienie gasi;
Żywi nas zasób pracy plemion długiej,
Ich miłość, sława, istnienie nam krasi;
A z naszych czynów i z naszej zasługi
Korzystać będą znów następcy nasi.
Rozumiem tok myślenia Adama Asnyka, że "z naszych czynów i z naszej zasługi/ Korzystać będą(...)następcy nasi". To jest w pewnym sensie budujące, jednak to marna pociecha, bo nas już nie będzie na ziemi.
UsuńFajnie, że pojawił się taki artykuł. Teraz mało kto myśli o zmarłych. Skupia się na tu i teraz na obecnych problemach na codzienności wiem sama to po sobie. I w sumie to jest przykre, bo jak ja kiedyś umrę nie chciałabym być zapomniana.Zacznę, więc częściej chodzić na cmentarz.
OdpowiedzUsuńJa również się cieszę, że przyszedł mi do głowy taki pomysł na post. Bardzo dużo się dowiedziałam o przeszłości naszego miasta i to daje mi satysfakcję.
UsuńCiekawy post. Uświadomił mi, że czasem powinniśmy się zatrzymać, zamknąć oczy i wysnuć refleksję nad tym co przeminęło, co już nie wróci...
OdpowiedzUsuńCiekawy post,który naprawdę prowadzi do myślenia nad swoim życiem,że trwa ono tak krótko,że trzeba z niego korzystać.
OdpowiedzUsuńBardzo wartościowy post. Przypomniał mi, że nasze życie przeminie i powinniśmy czerpać z niego pełnymi garściami.
OdpowiedzUsuńDziękuję czytelnikom ((e)rybka; (e)izagon; ?Cebulkie) za miłe słowa. Właśnie o to mi chodziło, żeby zawrzeć w poście refleksje o przemijaniu oraz skłonić czytelników do zadumy. Bardzo słusznie zauważa ?Cebulkie, że trzeba korzystać z życia, dopóki jest ono nam dane.
Usuń[h]Jerozolima Ten interesujący,spójny post skłonił mnie do wielu refleksji nad życiem..wielki szacunek dla autora/autorki(Roni)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za uznanie i pozdrawiam. Autorka.
UsuńUważam, że od czasu warto usiąść i zastanowić się nad przemijaniem. Jednak najważniejsze jest to, co tu i teraz. Co zrobimy w teraźniejszości, będzie oddziaływało zarówno na naszą przyszłość, jak i przeszłość.
OdpowiedzUsuńPost z pewnością skłania do refleksji na temat przemijania. Nie możemy zatrzymać historii. Przemijanie jest nieodłącznym elementem życia. Myślę, że ważna jest pamięć o przodkach, ich życiu oraz o tym, co im zawdzięczamy.
OdpowiedzUsuńPrzemijanie jest nieodłączną częścią życia człowieka i nie możemy się temu przeciwstawić niestety.
OdpowiedzUsuń