O Adamie i Ewie, chociaż bardziej o Ewie
Wtedy to Pan sprawił,
że mężczyzna pogrążył się w głębokim śnie,
Po czym Pan Bóg z żebra, które wyjął z mężczyzny, zbudował
niewiastę. A gdy ją przyprowadził do
mężczyzny, mężczyzna powiedział:
Ta dopiero jest kością
z moich kości i ciałem z mego ciała!
Ta będzie się zwała niewiastą, bo ta z mężczyzny została wzięta.
(Rdz 2, 21-23)
Współcześnie, gdy wiele kobiet powtarza za Danutą Rinn
słynne pytanie: gdzie ci mężczyźni?...,
panowie zdecydowanie mogliby odbić piłeczkę i zapytać damy o to samo.
Przestaliśmy spełniać się w przeznaczonych nam rolach, czy może te role są już
odmienne od pierwowzoru i w tym tkwi źródło niezadowolenia? Właściwie, co taki
pierwowzór w sobie zawierał? Kiedykolwiek w ogóle istniał?
Doskonale znamy starotestamentową wizję
powstania świata. A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre.
(Rdz 1, 31) My też byliśmy dobrzy. Bardzo! Księga Rodzaju mówi, że jako
takich zaplanował nas sam Stwórca. To niezwykły przywilej. Wybrani przez Boga,
aby stać się koroną stworzenia. Potem pojawił się wąż, jabłko, historia również
wszystkim znana. I protoewangeliczna zapowiedź. A miało być tak pięknie!
Z ludzi przeznaczonych do bycia
dobrymi, staliśmy się grzesznikami wydalonymi z ogrodu Eden. Co za niefart!
Jakby tego było mało, każdy z nas do dziś nosi w sobie coś z tamtego Adama i Ewy. Stwórcy nie obwiniajmy za taki
bieg wydarzeń (Alfred Nobel też nie chciał, by wynaleziony przez niego dynamit
służył do złych celów). Możemy doszukać się tu analogii, bo w końcu ten wynalazek
dostał się w ręce ludzi już grzesznych, więc wykorzystanie go niezgodnie
z przeznaczeniem nie powinno nas dziwić. Od czasu tamtych biblijnych
wydarzeń mamy już taką tendencję do niewłaściwego korzystania z tego, co nam
dano. Dynamit czy piękno, cielesność, albo godność – wszystko jedno! Umiemy to
spożytkować, ale niekoniecznie tam gdzie trzeba i tak jak trzeba.
Rodzi się pytanie, dlaczego powielamy
schematy pierwszych ludzi? W końcu od tamtych czasów minęło już tyle
lat! Ewolucja? Ale przecież ona powinna zmierzać ku rozwojowi! Tymczasem
człowieczeństwo jakby się cofa. Z historii narodów możemy się nauczyć, że narody niczego nie nauczyły się z historii - pisał niegdyś Georg Hegel. Nie wystarczył nam jeden, niegdyś popełniony
błąd Adama i Ewy, musimy go nadal powtarzać? My? Ludzie ewolucji, postępu???
Jednym ze sprawców tego całego
zamieszania są media – cichy skrytobójca, który umiejętnie zabija w nas
pewne wartości, na ich miejsce niepostrzeżenie wprowadzając nowe. Wilk w owczej skórze. Ale za to jaki
modny wilk! Idzie z duchem czasu (albo może to czas idzie z jego duchem), wie
co to postęp, głosi nowoczesne idee. A my przecież jesteśmy ludźmi
nowoczesnymi, jak moglibyśmy pozostać
obojętni na modernistyczny styl bycia? Fraszka cnota! - zdają się powtarzać
media za Kochanowskim, proponując nam przy tym nowatorskie sposoby na kreowanie
siebie, swojego wizerunku. Nie sposób im się oprzeć!
Ten wilk posiada niebanalną zdolność do
wykrzywiania rzeczywistości, wzbudzając w naiwnych, przy czym bezbronnych,
Adamach i Ewach tęsknotę za wykreowanym przez niego światem. Ileż w tym sprytu!
Ewa - w jego mniemaniu znacznie słabsza
od Adama - pada tu jako szczególny łup, bo łatwiejszy do zdobycia.
Wrażliwszy, delikatniejszy – ino atakować! Sama nie posiada narzędzi do obrony,
za to w roli narzędzia świetnie się sprawdza. Wilk o tym wie, nie jest głupi,
dlatego sukcesywnie, każdego dnia staje do walki. Wygrana niemal zawsze jest po
jego stronie, więc fatyga się opłaca.
Joanna Mizielińska powiedziała niegdyś: Reklama nie tworzy stereotypów,
a jedynie sięga po nie, by jak najlepiej sprzedać produkt. Och, jak
wilk je uwielbia! Stereotypy. Jego prawa ręka. Na nich opiera niemal całą swoją
działalność. Przecież ileż to mamy kobiecych mitów, pochlebnych i nie. Jeden z
czołowych faworytów to nieśmiertelny topos kury domowej, tak chętnie
wykorzystywany przez naszego bohatera. Tradycyjne wartości, coś co wilki lubią
najbardziej! A Ewy? Jaka Ewa, takie wartości. Aczkolwiek nie brak wśród nich
zwolenniczek podtrzymywania ogniska domowego. Takie spełniają swoje powołanie
reklamując proszek do prania, margarynę, całkiem nieźle sprawdzają się również
w kuchni, grzecznie przytakują ukochanemu mężowi. Znacznie rzadziej od Adamów
podejmują pracę zawodową, ich miejsce zdecydowanie jest w domu. Rodzą, karmią,
wychowują dzieci. Karmią też mężów. I piorą im, i sprzątają, i gotują. Wszystko
z uśmiechem. To one podają zupę, zupa zawsze wszystkim smakuje.
Naturalnym
środowiskiem występowania Ew jest wspomniana wcześniej kuchnia, a poza nią
jeszcze łazienka, sklep, pokój dziecka. Zawsze noszą ładne ubranie i nienaganny
makijaż. Przecież wilk jest nowoczesny, nie wystawiłby byle jakiej Ewy na widok
publiczny.
Oczywiście wilk nie ogranicza się do
jednego typu kobiet. To byłoby dyskryminacją, a ona niewiele ma wspólnego z
postępem, ewolucją. Przypominam, wilk zawsze idzie z duchem czasu, jest n o w o
c z e s n y! Nie mógłby sobie pozwolić na takie niedopatrzenie! Równie chętnie
jak na opiekunki ogniska domowego patrzy w stronę kobiet wyzwolonych. Lubi
eksponować ich cielesne atuty. Przecież takich skarbów nie można trzymać pod
kloszem. Ukradkiem pluje na poranioną kobiecą godność. Ale to już jakby miej
ważne. Bo przecież popatrzcie tylko, jak te Ewy się ruszają! Atrakcyjne,
wyzwolone!!! Niesamowite!
Ewy tego typu jako optymalne warunki
swojego bytowania obrały wszystkie te płaszczyzny, gdzie ich fizyczne piękno
mogłoby zostać dopuszczone do głosu. Najlepiej czują się w reklamach
kosmetyków, sprawnie opanowały także branżę muzyczną, w tym teledyski. Równie
dobrze sprawdzają się w spotach batoników, przeżywając istne ekstazy podczas
ich spożywania. Stanowią ciekawy dodatek do atrakcyjnego, umięśnionego
mężczyzny. Młode (wiecznie!), szczupłe, seksowne, nie ma innej opcji!
A Cnota tymczasem wydaje ostatnie
przedśmiertne tchnienie, przekłuta na wylot obcasem wysokich szpilek,
zmiażdżona i zdeptana, wyśmiana przez Panią Ładną. Nic dziwnego! Nie jest
przecież oblubienicą prawdziwych mężczyzn, jak pisał Zbigniew Herbert.
Hańbą dla wilka byłoby zapomnieć o
damach biznesu! Cechuje je odrobinę męski styl ubioru, silne akcentowanie
własnych potrzeb wszelkiego rodzaju oraz psychiczna siła. Mają pragnienia i
dążą do ich wypełnienia, z reguły powinny dostawać to, czego chcą. Sukces jest
ich drugi imieniem. Zwykle dominują nad innymi Ewami, choć nieźle wychodzi im
to także w relacji z Adamami. Tak jak Nina z Barw szczęścia! Ta to się dopiero wilkowi udała!
Ewy trzech zaprezentowanych rodzajów, jako marionetki w łapach wilka, dyskretnie kreują nasze potrzeby, po cichu stają się naszymi mentorkami. A my, biedne kobiety, nie możemy doścignąć ani jednych, ani drugich, ani trzecich. Czemu? Bo w rzeczywistości takich nie ma. My jesteśmy z tych, które nieopatrznie tłuką talerze, plamią wigilijnym barszczem nieskazitelnie białe obrusy, nie mają proszków do prania, które doczyszczą jasne koszule ukochanych mężów, nasze zupy nie zawsze wszystkim smakują, a nogi nie są każdego dnia perfekcyjnie ogolone. Ciała również pozostawiają wiele do życzenia.
Ewy trzech zaprezentowanych rodzajów, jako marionetki w łapach wilka, dyskretnie kreują nasze potrzeby, po cichu stają się naszymi mentorkami. A my, biedne kobiety, nie możemy doścignąć ani jednych, ani drugich, ani trzecich. Czemu? Bo w rzeczywistości takich nie ma. My jesteśmy z tych, które nieopatrznie tłuką talerze, plamią wigilijnym barszczem nieskazitelnie białe obrusy, nie mają proszków do prania, które doczyszczą jasne koszule ukochanych mężów, nasze zupy nie zawsze wszystkim smakują, a nogi nie są każdego dnia perfekcyjnie ogolone. Ciała również pozostawiają wiele do życzenia.
Przynajmniej
jesteśmy prawdziwe.
Kinga
Grafika:
http://xasonex.deviantart.com/art/Assemble-and-modify-610564565