30 Door Key Skolimowskiego
Człowiek jest najgłębiej uzależniony od swego odbicia
w duszy drugiego człowieka (…)
nie jesteśmy samoistni,
jesteśmy tylko funkcją innych ludzi,
musimy być takimi, jakimi nas widzą (…).
(Witold Gombrowicz)
Adaptacja filmowa 30 Door Key, czyli Ferdydurke powstała w 1991 roku. Jest to polsko-francusko -
brytyjski film w reżyserii Jerzego Skolimowskiego. Akcja filmu toczy się w Warszawie w 1939 roku. Do 30-letniego Józia,
który rozpoczął właśnie karierę pisarską, przybywa dawny nauczyciel, profesor
Pimko, zwany także Wielkim Zdrabniaczem. Zaczyna go odpytywać, stawiać oceny,
następnie prowadzi Józia do szkoły, by nadrobił braki w nauce. Sytuacja, w jakiej się znalazł,
jest absurdalna. Józio, nie tracąc
świadomości 30-latka, nie potrafi zapanować nad dziwacznymi wypadkami, które
wtrącają go w niedojrzałość. W tę absurdalną drogę wpisany jest bunt przeciw
mitowi o bohaterze, który walcząc z losem, dojrzewa, by stać się Człowiekiem.
Dla Gombrowicza dojrzałość jest stanem nieosiągalnym. Nie jest ważne, ile mamy
lat i tak mieszka w nas niedojrzałe dziecko - bezbronne wobec norm, konwenansów
i "autorytetów". A niedojrzałe umysły są kształtowane i poddawane
odpowiedniej tresurze. Główny bohater czuje się zniewolony i broni się: Niech
kształt mój rodzi się ze mnie, niech nie będzie robiony mi!
Akcja filmu rozgrywa się
miedzy Pamiętnikiem z okresu dojrzewania a Transatlantykiem, dlatego w filmie
można zauważyć liczne nawiązania do tych powieści: na przykład
scenę ucieczki Józia i Zosi - łódka,
na której płyną, jest nazwana Transatlantyk. W intencji reżysera miało
to zilustrować biografię Gombrowicza.
Ferdydurke - tak
samo jak filmowa adaptacja - składa się
z trzech części rozgrywających się w trzech różnych miejscach. Są to: szkoła, stancja u Młodziaków i dwór
Hurleckich w Bolimowie. Pomiędzy te trzy części wprowadzone są dwa opowiadania:
Filidor dzieckiem podszyty i Filibert dzieckiem podszyty, które
przerywają tok fabuły i pełnią funkcję programów literackich. I Jerzy Skolimowski
w mistrzowski sposób oddaje to
balansowanie między głównym tokiem fabuły. Ferdydurke - według opinii reżysera - to
najtrudniejszy projekt, z jakim się zmagał. Po latach pracy nad scenariuszem
zaprosił do współpracy swoich synów - scenarzystów ukrytych pod pseudonimami:
Joseph Key i John Yorick. Młodzi scenarzyści poddali odważnym poprawkom
scenariusz i dzięki uproszczonej oraz rozszerzonej
interpretacji utworu uczynili go łatwiejszym do przyswojenia przez
widzów.
Reżyser wielokrotnie podkreślał,
że filmując Ferdydurke, miał na celu przybliżyć
Gombrowicza światu. Skompletował obsadę aktorów, którzy umiejętnie kreowali
sylwetki bohaterów w sposób groteskowy ciążących ku tradycji, zamkniętych w
minach i zachowaniach. Zaangażowanie aktorów znanych w świecie dawało mu
większe szanse na arenie międzynarodowej.
W postać Józia wcielił
się Iian Gle, który według Jerzego Skolimowskiego, jest bardzo podobny do
młodego Gombrowicza. Jego specyficzne zdolności aktorskie pozwoliły mu stworzyć
ambiwalentną kreację bohatera. Świetną grą aktorską wykazał się też Crispin Glover,
jako Miętus - mistrz manipulacji.
Wspaniałe kreacje
stworzyli także polscy aktorzy: Tadeusz Łomnicki w roli wuja Hurleckiego
(ziemiańskie zasiedzenie) i ciotka Hurlecka zagrana przez Beatę Tyszkiewicz. W
parobka nierozumiejącego idei bratania się z ludem wyraziście wcielił się
Zbigniew Zamachowski.
Trudnym zadaniem dla Skolimowskiego
okazało się znalezienie odpowiednich ekwiwalentów dla specyfiki
Gombrowiczowskiego języka. Jak bowiem za
pomocą angielskiego oddać sens słów: siedział
siedzeniem absolutnym?
Reżyser starał się
uchwycić analogie między polskim i angielskim systemem obyczajowym. Reprezentanci
przedwojennego polskiego ziemiaństwa ustylizowani są na snobistycznych lordów -
stereotyp Anglika przesadnie ułożonego, lecz pozbawionego dziwactw.
Jerzy Skolimowski,
zainspirowany biografią Gombrowicza i jej kontekstem historycznym, odczytał
powieść przez pryzmat wydarzeń związanych z wybuchem II wojny światowej.
Przedstawił studium świadomości społeczeństwa w przeddzień katastrofy
wrześniowej. Autorzy scenariusza prezentują międzynarodowej widowni wizję końca
świata mieszczańsko – ziemiańskiego. Przez tę czytelną metaforę katastrofy reżyser
wpisał się w tendencje katastroficzne XX-lecia międzywojennego. Dlatego dodatkowo
w filmie pojawiają się wątki niewystępujące
w książce, na przykład przemarsz wojsk
czy ćwiczenia z maskami gazowymi.
Ta niezwykła opowieść
jest swoistą próbą ucieczki Józia od form, stereotypów i konwenansów. Filmowe Ferdydurke
odzwierciedla świat pisarza, jego kreatora zarazem. Świat przedstawiony odbieramy
jako projekcję pisarskiego ja, ponieważ według Gombrowicza człowiek nie
jest całością, lecz składa się z części. Od wewnątrz ja jest atakowane przez nieświadome
instynkty , z zewnątrz przez innych ludzi. Człowiek przypomina więc żywą kukłę z wmontowanymi mechanizmami,
popędami i sznurkami ludzkich opinii
przyczepionymi do głowy i kończyn. Można więc powiedzieć: (…) nie ma ucieczki przed gębą, jak
tylko w inną gębę, a przed człowiekiem schronić się można jedynie w objęcia innego człowieka. Przed pupą zaś w
ogóle nie ma ucieczki.
Zakończenie filmu
znaczenie odbiega od literackiego pierwowzoru.
Mimo to, jest ciekawą interpretacją całej powieści dzięki wstawianiu wątków biograficznych i historycznych. Zabiegi te w
zasadzie nie powinny znaleźć się w filmie, ponieważ bardzo odbiegają od
powieści. Napięcie i mrzonka nadchodzącej katastrofy rozbiegają się z zamysłem
Gombrowiczowskim. Ale dzięki temu Jerzy Skolimowski stworzył nowatorską koncepcją
interpretacji, a jego idea według mnie została zrealizowana, ponieważ, dzięki
niemu Gombrowicz został „przybliżony” światu.
Monika
Grafika:
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7hyphenhyphenWjGwvFdf1kc3Nhu6xrUKYfGUr6Pzs2BmxGWInQb-UrTA4S-i8SYn9XMvXJ8F0RsYnvXZd_ARpdLpHXkHGgQLEHOpu0VvIKdOhp7vjgQ0CBh88J61vg-3F4rGAUEv6VhXvW8AGqdxw/s1600/film%2521.png
https://assets.mubi.com/images/film/94178/image-w448.jpg?1445921008
http://s.tvp.pl/images/c/5/2/uid_c52a3d0c76b23f6d61bf2c24249fadfa1326459364301_width_1200_play_0_pos_1200_gs_0.jpg
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLP1ajVMpCYRp1GwHgqsm1AqM1LN5CAdZP6pxDKtkO4IKMvCBR5jDjHskEd1Eb19tSRo8864g3Cu8KMeKiNGXbIBR8McntAbI9CUWFnt7U-9HWZAkTRpI-qvJhjKVxXcFq8Xaah5rTE3w/s1600/film%2521%2521%2521%2521.png
https://i.ytimg.com/vi/LLDHmd2wReg/hqdefault.jpg
Kilka słów o reżyserze.
OdpowiedzUsuńPrzełomowy w jego karierze był film "Ręce do góry" (1967), który ponad 20 lat wiódł życie półkownika, od czasu do czasu pokazywanego publiczności. To opowieść o grupie studentów Akademii Medycznej, którzy przy okazji zjazdu absolwentów dokonują rozliczenia ze swoją zetempowską przeszłością. Kiedy film zatrzymano, Skolimowski zdecydował się wyjechać na Zachód. Od 1970 mieszkał we Włoszech, Wielkiej Brytanii i USA.
Do Polski przyjechał w 1991, żeby zrealizować adaptację "Ferdydurke" Gombrowicza ("30 Door Key"). W 2008 roku nakręcił "Cztery noce z Anną", a w 2015 - "11 minut".
Urodził się w Łodzi 5 V 1938 r. W 1963 skończył reżyserię w szkole filmowej w Łodzi. Był współautorem scenariuszy do "Niewinnych czarodziejów" (1960) Wajdy i "Noża w wodzie" Polańskiego.
Jego pełnometrażowy debiut, "Rysopis" (1964), powstawał przez cały okres studiów, złożyły się na niego nakręcone w tym czasie etiudy. Bohater filmu, Andrzej Leszczyc, młody człowiek w stanie zawieszenia, rzuca ichtiologię i zgłasza się do wojska. W kontynuacji "Rysopisu" - "Walkowerze" - oraz w "Barierze" (1966) Skolimowski nadal portretuje swoje pokolenie.
Jego pierwszym filmem po wyjeździe były kostiumowe "Przygody Gerarda" (1970) na podstawie opowiadań Arthura Conan Doyle'a. Film został dobrze przyjęty, a polski reżyser mógł realizować filmy według własnych projektów, za które otrzymał wiele nagród. Już w 1967 jego film "Le Depart" nagrodzono w Berlinie Złotym Niedźwiedziem, a w 1978 "Wrzask" zdobył Nagrodę Specjalną Jury w Cannes. W 1982, na wieść o wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce, zrealizował "Fuchę" ("Moonlighting", nagroda za scenariusz w Cannes). Jej bohaterami są polscy robotnicy remontujący na czarno mieszkanie w Londynie. Skolimowski współpracował m.in. z Claudią Cardinale, Nastassją Kinski, Jeremym Ironsem i Robertem Duvallem. Zamieszkawszy w Stanach, zajął się malarstwem. Wystawiał w Turynie, Los Angeles i Toronto. W 1998 zdobył nawet główną nagrodę na prestiżowej wystawie sztuki nowoczesnej w Los Angeles. - To była największa niespodzianka w moim życiu - mówił wtedy Skolimowski, który po raz pierwszy wziął udział w konkursie plastycznym.
Ciekawostka - Iain Glen (filmowy Józio) występuje również w... Grze o Tron :). Sama ekranizacja bardzo mi się podobała, bo wiernie oddała absurdalność powieści. Świetny post, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJestem pełna podziwu dla reżysera,ponieważ nie każdy odważyłby się zrobić ekranizacje działa Gombrowicza. Jest to pisarz o charakterystycznym języku dla swojej twórczości. Po przeczytaniu recenzji postanowiłam zobaczyć ten film.
OdpowiedzUsuńFilm bardzo mile się oglądało. Muszę obejrzeć więcej produkcji Jerzego Skolimowskiego.
OdpowiedzUsuńBardzo fajna i rzetelna recenzja :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem Gombrowicz był świetnym powieściopisarzem, gdyż przez losy głównego bohatera, przedstawił prawdę o świecie. Człowiek nigdy nie jest całkowicie wolny od formy, przed którą nie ma ucieczki. Nawet sama walką z nią z góry skazana jest na niepowodzenie.
Cieszę się, że Jerzy Skolimowski wyreżyserował ten film, a przez to,, przybliżył" widzom awangardową powieść Gombrowicza oraz związane z nią prawdy o świecie ;)
Supi artykuł :3
OdpowiedzUsuńDobry post opisujący(jak wynika z jego treści) bardzo dobry film. Ja filmu nie oglądałem i jestem ciekawy jak reżyser poradził sobie z zastąpieniem charakterystycznych dla Gombrowicza, "nietłumaczalnych" na angielski sentencje.
OdpowiedzUsuńPisałaś, że dla Gombrowicza dojrzałość jest nieosiągalna, że w każdym z nas mieszka dziecko bezbronne wobec norm. Nieosiągalna oznacza tu, że nie zawsze nami włada, jak mniemam, że jakby pozornie, można rzec, jest osiągnięta, ale nie zawsze się ujawnia. Czasem po prostu konwenanse stają się śmieszne, tak jak i nasza powaga.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa opinia filmu. Tak powinna wyglądać każda recenzja.
OdpowiedzUsuńDzięki temu postowi zainteresowałem się ww. filmem i na pewno w niedługiej przyszłości go obejrzę
OdpowiedzUsuńPodobał mi się ten film, ponieważ reżyser dodał pewne sceny, np. przemarsz wojsk, o których Gombrowicz nie mógł wiedzieć, że się wydarzą. Film pokazuje losy bohatera uwikłanego w formę i jest to bardzo uniwersalne przesłanie- każdy dzisiaj przecież wiele rzeczy robi przez narzuconą odgórnie formę, choćby zachowuje się tak, jak inny człowiek na to pozwala.
OdpowiedzUsuńPowyższy post sprawił, że zainteresowałem się wspomnianym filmem. Napewno niedługo go obejrzę.
OdpowiedzUsuńDzięki temu postowi postanowiłam obejrzeć ten film. Już wcześniej o nim słyszałam, ale nie mogłam się przekonać do tego, czy jest warty uwagi. Teraz uważam, że jednak tak.
OdpowiedzUsuńCzyli jednak polska kinematografia nie jest na takim niskim poziomie jak przypuszczałem
OdpowiedzUsuńŚwietny post.
OdpowiedzUsuńCiekawie opisujesz pracę i starania reżysera-Jerzego Skolimowskiego.
Tym wpisem na pewno zachęciłaś do obejrzenia ekranizacji 30 Door Key, czyli Ferdydurke.
Bardzo ciekawy post Moniko , tak samo ja film. Dzięki twojemu postowi mozna dowiedzec sie wielu informacji ktore sa bardzo przedatne .
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa recenzja . Po przeczytaniu postanowiłam od razu obejrzeć film .
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji oglądania adaptacji filmowej powieści Gombrowicza,jednak mam taki zamiar, gdyż do produkcji przyczyniło się wielu Polaków i jestem ciekawa efektów pracy. Recenzja bardzo ciekawa i zachęcam do przeczytania.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, dzięki której postanowiłam, że muszę obejrzeć 30 Door Key. :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post. Świetna recenzja filmu ,,30 Door Key''Jerzego Skolimowskiego.Ta recenzja zachęciła mnie do obejrzenia tego filmu. Tytuł filmu ,,30Door Key'' oznacza: bohater ma 30 lat,chcę przekroczyć drzwi ,,door''między niedojrzałością a dorosłością, szukając klucza ,,key'' do tej przemiany.
OdpowiedzUsuńFilm "Ferdydurke" oddziałowuje na psychikę człowieka w podobny sposób jak film "Ludzka stonoga", więc jeżeli ktoś czuje niedosyt po ekranizacji powieści Gombrowicza to serdecznie polecam... Zaprawdę powiadam Wam, Gombrowicz wielkim poetą był. B
OdpowiedzUsuńŚwietny post. W ciekawy sposób objaśnia kwestie, które mogły okazać się niezrozumiałe po obejrzeniu filmu - na przykład przedstawienie w nim wątków niewystępujących w książce.
OdpowiedzUsuńBardzo interesująca recenzja. Oglądaliśmy z klasą ostatnio ten film na lekcji i uważam, że reżyser świetnie zekranizował powieść "Ferdydurke". Aktorzy zostali dobrze dobrani i odegrali swoje role bez zarzutów. Jednak w filmie było wiele wątków, które nie pojawiły się w książce i ich nie rozumiałam, ale dzięki tej recenzji wiem już o co w nich chodziło. Polecam wszystkim obejrzenie tego filmu, ale jednak po wcześniejszym przeczytaniu powieści, gdyż wtedy film jest bardziej zrozumiały :)
OdpowiedzUsuńFilm na podstawie powieści Witolda Gombrowicza ,,Ferdydurke" podobnie jak powieść pokazuje tragizm ludzkiego życia. W sposób szczególny ujawnia dominacje formy nad człowiekiem, która ujawnia się również pod postacią gęby.Według Gombrowicza każdy człowiek przybiera określoną maskę do odegrania jakiś ról. Uważam, że Gombrowicz w sposób mistrzowski demaskuje wady społeczeństwa w czasach współczesnych autorowi jak i nam. Powieść ma charakter uniwersalny i jej przesłanie będzie aktualne dla różnych pokoleń. Pomimo że styl i warsztat autora nie należy do najłatwiejszych, film Jerzego Skolimowskiego zobrazował i pomógł mi zrozumieć zasadnicze kwestie poruszane przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się opis filmu i mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości go obejrzę. Reżyser Jerzy Skolimowski miał ciężką robotę do wykonania i niedługo ocenię czy mu się udało.
OdpowiedzUsuńBardzo dobra recenzja. Dzięki niej lepiej zrozumiałam film. Szczególnie sceny z przemarszem wojsk czy maskami gazowymi. Ciekawa interpretacja reżysera.
OdpowiedzUsuńWedług mnie film jest bardzo ciekawy. Fabuła przedstawiona w interesujący sposób, odbiega częściowo od książki, ale jest zdecydowanie łatwiejsza w odbiorze. Podczas oglądania nie zauważyłam nawiązań do biografii Gombrowicza, ale teraz wiem, że takie się pojawiły. Najbardziej nurtowało mnie skąd znam głównego aktora. Sprawdziłam to i okazuję się, że to odtwórca jednej z ról w moim ulubionym serialu ,,Gra o Tron" :) 30 Door Key mogę z czystym sumieniem polecić wszystkim, którzy przeczytali Ferdydurke ;)
OdpowiedzUsuńPost umożliwił mi zarówno przyswojenie informacji o książce, jak i zrozumienie fragmentów filmu odbiegających od książki. Uważam, że Jerzy Skolimowski w mistrzowski sposób przedstawił absurdalność świata wykreowanego przez Gombrowicza. Cieszę się, że obejrzałam adaptację filmową "Ferdydurke", ponieważ dzięki temu mogłam porównać moje wyobrażenia stworzone podczas czytania powieści z wizją reżysera. Szczerze mówiąc, zupełnie się różniły. Zanim obejrzałam film, wyobrażam sobie, że Józio został zaprowadzony do szkoły podstawowej i przebywał wśród 12-latków, natomiast w filmie profesor Pimko zaprowadził Józia do liceum :)Kolejnym powodem, dla którego warto zobaczyć "30 door key" są znani polscy aktorzy wcielający się w role pani Hurleckiej czy lokajczyka. Podczas oglądania filmu zaitrygowała mnie postać Kopyrdy. Sprawdziłam i okazuje się, że gra go 25- letni Artur Żmijewski.
OdpowiedzUsuńWedług mnie, "Ferdydurke" Gombrowicza jest książką niełatwą do zrozumienia . Miałem więc problem z jej zrozumieniem. Na szczęście po obejrzeniu na lekcji filmu Jerzego Skolimowskiego "30 Door Key" i przeczytaniu tego postu, zacząłem rozumieć, co autor miał na myśli.
OdpowiedzUsuńObejrzenie filmu oraz przeczytanie tego artykułu pozwala lepiej zrozumieć treść książki.
OdpowiedzUsuńMnie książka bardzo się podobała, może przede wszystkim dlatego, że była po prostu o czymś, dosyć przyjemnie się ją czytało. Natomiast film troszeczkę mnie rozczarował, m.in. zabrakło mi sceny, która pokazałaby lekcję polskiego czy łaciny. Ogólnie mówiąc, powieść Gombrowicza jest książką trudną, ale ciekawą. Wszystkim, którzy jeszcze jej nie przeczytali z różnych powodów, szczerze polecam! :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post. Teraz już wiem co obejrzę w najbliższy weekend.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za tego typu filmami, ale dzięki tej recenzji skuszę się na "30 Door Key" ;)
OdpowiedzUsuń