Muzyka całym moim życiem
Śpiewam (…) całą sobą,
nie tylko gardłem, nie tylko przeponą,
ale każdym mięśniem ciała,
każdym fragmentem
umysłu.
(Edyta Górniak)
Powyższe słowa wypowiedziane przez wyjątkową wokalistkę również dotyczą mnie. Nie mówię o możliwościach, a sposobie śpiewania, który odzwierciedla moją duszę. Czas, jaki poświęcam mojej pasji, to najpiękniejsze chwile. Śpiew to coś więcej niż tylko technika, emisja czy skala. Śpiew to mowa duszy przy wtórze muzyki, przekaz uczuć, emocji i wrażliwości. Nie można wyjść na scenę i nie być pewnym siebie. Publiczność oczekuje czegoś więcej niż odśpiewania. Wokaliści przede wszystkim mają wzruszać, sprawiać, że ludzie tracą oddech przy każdym dźwięku z ich strun. Zachwycać osobowością, a nie wyglądem. Mam natomiast wrażenie, że obecnie nie tworzy się pięknej i prawdziwej muzyki. W poście pragnę przedstawić siebie – Kingę W.– jako wokalistkę, flecistkę, pianistkę i człowieka. Opowiem o mojej pasji i o tym, co tak naprawdę czuję, kiedy stoję na scenie i śpiewam.
Moja przygoda z muzyką zaczęła się w wieku
przedszkolnym, kiedy zaczęłam uczęszczać na zajęcia „Słowików”. Była to schola. Nie dość, że
byłam najmłodsza, to jeszcze w dodatku stanowiłam najsłabsze ogniwo tego
zespołu. Czas płynął z roku na rok, stawałam się coraz starsza i kiedy nadszedł
czas Komunii Świętej, zostałam poproszona wraz
z koleżanką, aby zaśpiewać psalm. Ależ to była radość! Czułyśmy,
jakbyśmy osiągnęły coś nieosiągalnego! Rok później zamarzyła mi się gra na
instrumencie. Ofiarą padł saksofon.
Z powodu mojego ohydnego lenistwa przez około dwa
miesiące zaliczałam egzamin teoretyczny – zapis nutowy!Och, jak ja
strasznie nie lubiłam się tego uczyć! Tak bardzo się cieszę, że w końcu udało
mi się pojąć te cuda. Po ciężkich zmaganiach z moim lenistwem dostałam mój
wymarzony instrument – saksofon! Po dwóch miesiącach kapelmistrz wziął mnie na
pierwszy koncert, bodajże rezurekcję. Rok później instrument zaczął mi się nudzić i
przerzuciłam się na klarnet, na którym również zbyt długo nie pograłam, bo
tylko tydzień i znowu
wróciłam do saksofonu. Upłynęło kilka miesięcy,
kiedy zakochałam się we flecie poprzecznym! Od razu wiedziałam, że to jest instrument, który chciałabym
poznać i się z nim zaprzyjaźnić. Powiedziałam o tym mojemu dziadkowi, który po
kilku dniach poszedł do kapelmistrza orkiestry, aby się za mną wstawić. Kapelmistrz , znający moje
niezdecydowanie, odesłał mnie do szkoły muzycznej. Na egzaminie wstępnym zaśpiewałam
piosenkę
i wyklaskałam rytmy, które kazano mi powtórzyć. Egzamin zdałam i zostałam
przyjęta. W szkole muzycznej granie na instrumencie nie sprawiało mi żadnych
trudności. Już po czterech miesiącach
nauki, na makroregionalnym konkursie w Tomaszowie Lubelskim, udało mi się
wywalczyć wyróżnienie. Rok później wzięłam udział w konkursie wokalnym, gdzie również
zdobyłam wyróżnienie. Po konkursie dostałam propozycję śpiewania w zespole Pana
Tomasza Ziąbkowskiego w Zamojskim Domu Kultury, gdzie uczęszczam do
dziś. W szóstej klasie szkoły podstawowej
zajęłam pierwsze miejsce na powiatowym konkursie
kolęd różnych narodów. Od chwili zdobycia tego wysokiego miejsca zaczęłam
poświęcać coraz więcej czasu nowej pasji – śpiewaniu. Jak zapewne się
domyślacie, instrument poszedł w kąt, ale nie rzuciłam (jeszcze) szkoły
muzycznej. W gimnazjum nauczyciele pokochali mnie za śpiew. Do tej pory nie mogę
pojąć, co takiego jest w moim głosie. Nie jestem zbyt pewna siebie i nie
potrafię siebie ocenić pozytywnie, choć wiara w swoje możliwości to już połowa
sukcesu. W drugiej gimnazjum, dokładnie w październiku, zrezygnowałam ze szkoły
muzycznej. Ale jak to? Czy mogę żyć bez
grania? Tak więc w marcu złożyłam podanie o ponowne przyjęcie mnie do szkoły
muzycznej i wróciłam do niej. Cały rok
minął bez jakichkolwiek problemów. Zapał do gry nie zanikał, a pasja –
śpiewanie – stawała się dla mnie najważniejsza.
Gdy wkroczyłam w mury nowej szkoły – liceum – popełniłam ponownie ten sam błąd. Otóż, kolejny raz porzuciłam szkołę muzyczną, tym razem na dobre. Myślę, że liceum to bardzo ważny etap w życiu każdego z nas, a dla mnie wręcz bardzo szczęśliwy. W listopadzie 2013 roku wzięłam udział w konkursie piosenki religijnej, gdzie zaśpiewałam dwa utwory: Nie lękajcie się i Alleluja po polsku. Udało mi się zdobyć tytuł „Laureata laureatów”, czyli Nagrodę Dyrektora Młodzieżowego Domu Kultury. Wygrałam wtedy mikrofon i szklaną statuetkę. Kolejnym doświadczeniem, które mogę dopisać do moich „solistycznych” przeżyć, jest wyjazd na pielgrzymkę maturzystów. Następnie wzięłam udział w festiwalu talentów zamojskiej młodzieży. Zaśpiewałam dwie piosenki: I will always love you i Titanium. Dzięki tym utworom zdobyłam pierwsze miejsce i wygrałam aparat sponsorowany przez prezydenta Zamościa. Drugie miejsce przyniósł mi konkurs poezji śpiewanej im. Marka Grechuty, gdzie śpiewałam Wolność Marka Grechuty i List Edyty Górniak. Myślę, że to był dla mnie udany rok. Chcę rozwijać się w kierunku wokalnym i moim marzeniem jest kiedyś śpiewać na wielkich scenach. Może jest to duże marzenie, ale jakie by nie było, trzeba wierzyć, że się spełni.
Gdy wkroczyłam w mury nowej szkoły – liceum – popełniłam ponownie ten sam błąd. Otóż, kolejny raz porzuciłam szkołę muzyczną, tym razem na dobre. Myślę, że liceum to bardzo ważny etap w życiu każdego z nas, a dla mnie wręcz bardzo szczęśliwy. W listopadzie 2013 roku wzięłam udział w konkursie piosenki religijnej, gdzie zaśpiewałam dwa utwory: Nie lękajcie się i Alleluja po polsku. Udało mi się zdobyć tytuł „Laureata laureatów”, czyli Nagrodę Dyrektora Młodzieżowego Domu Kultury. Wygrałam wtedy mikrofon i szklaną statuetkę. Kolejnym doświadczeniem, które mogę dopisać do moich „solistycznych” przeżyć, jest wyjazd na pielgrzymkę maturzystów. Następnie wzięłam udział w festiwalu talentów zamojskiej młodzieży. Zaśpiewałam dwie piosenki: I will always love you i Titanium. Dzięki tym utworom zdobyłam pierwsze miejsce i wygrałam aparat sponsorowany przez prezydenta Zamościa. Drugie miejsce przyniósł mi konkurs poezji śpiewanej im. Marka Grechuty, gdzie śpiewałam Wolność Marka Grechuty i List Edyty Górniak. Myślę, że to był dla mnie udany rok. Chcę rozwijać się w kierunku wokalnym i moim marzeniem jest kiedyś śpiewać na wielkich scenach. Może jest to duże marzenie, ale jakie by nie było, trzeba wierzyć, że się spełni.
Trzymajcie za mnie kciuki, żebym nie straciła
chęci i nie zgłupiała jak niektórzy!
Kinga
Grafika:
http://www.tapeciarnia.pl/tapety/normalne/86166_kobieta_mikrofon_spiew.jpg
https://b.allegroimg.com/s400/01a231/24b656a84960ab8e6eb880d8896b