Moja harcerska przygoda
Jestem harcerzem i mocno wierzę
We wszystkie szczytne ideały,
One są dla mnie niczym wyzwanie,
Któremu co dzień stawiam czoła…
(Ideały)
Mamy teraz trudny czas -
w świecie, w kraju i w szkole, dlatego w imieniu twórców blogu proponuję optymistyczny post o tym, jak można
ciekawie spędzić wolny czas. Oczywiście wtedy, gdy skończy się przymusowe
siedzenie w domu. Na razie czytajcie i inspirujcie się! Pozdrawiamy wszystkich harcerzy, którzy w trudnym okresie epidemii stają na
wysokości zadania i pomagają potrzebującym.
Blogerka
Niejeden zastanawia się,
czym właściwie jest harcerstwo i co daje jego członkom. Sami harcerze również są postrzegani bardzo różnie. Jedni
twierdzą, że jest to świetna organizacja.
Inni znowu, że to grupa dzieciaków biegająca z plecakami i sprzedająca ciasteczka. Jeszcze inni, że harcerze tylko śpią w lesie
i mają swój świat. W każdym z tych stwierdzeń jest jakieś ziarenko prawdy –
ziarenko, o którym chcę Wam trochę opowiedzieć.
Moja harcerska droga. Moi znajomi często pytają mnie, dlaczego
wstąpiłam do harcerstwa. Prawda jest taka, że sama nie widziałam w nim nic interesującego. A zapisałam
się tam, ponieważ chciałam zdenerwować pewną dziewczynę. Obecnie
jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami! Już na wstępie mojej historii widać, że
harcerstwo zmienia ludzi na lepsze. Do
Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej wstąpiłam, mając 11 lat. Byłam wtedy małą, wredną i cichą dziewczynką. Nie wiedziałam nic o tej
organizacji. Jednak z czasem zaczęłam się uczyć, bardziej otwierać na ludzi i
angażować w zbiórki. Poznałam także Prawo Harcerskie, którego do dziś przestrzegam.
Z czasem pojechałam na swój pierwszy obóz. Gdy byłam na miejscu, zaczęłam się
rozglądać po lesie i szukałam jakiegoś domku. Jednak dookoła były tylko dziesięcioosobowe
namioty i belki drewna. Byłam
zaskoczona, przerażona, a jednocześnie podekscytowana, gdy moja zastępowa
powiedziała, że teraz mamy zbudować nasz obóz! Po 3 dniach ciężkiej pracy udało
się! Później były następne obozy oraz
chęć bycia coraz lepszym człowiekiem.
W 2015 roku na zimowisku
w Hucie Krzeszowskiej złożyłam przyrzeczenie harcerskie, które brzmiało: Mam szczerą wolę całym swoim życiem pełnić
służbę Bogu i Polsce, nieść chętną
pomoc bliźnim i być posłuszną Prawu Harcerskiemu. Dostałam krzyż harcerski,
który jest najważniejszym odznaczeniem na mundurze. Już wtedy wiedziałam, że
jako czternastoletnia dziewczynka podjęłam się bardzo ważnego wyzwania, jakim wierność
przyrzeczeniu.
W tym samym roku
dostałam swój zastęp. Mimo że nie znałam dobrze dziewczyn, jednak powoli udało mi się zdobyć ich zaufanie oraz
nauczyć je wiele ciekawych rzeczy, dzieląc się swoim doświadczeniem. W 2017
roku zostałam przyboczną, czyli prawą ręką drużynowej. To okazało się o wiele trudniejsze niż kierowanie
zastępem. Teraz pomagałam w prowadzeniu zbiórek drużyny oraz w organizacji
wyjazdów – zimowisk i obozów. Na zimowisku poświęconemu służbie, musiałam się wykazać nie tylko zaangażowaniem oraz odpowiedzialnością, ale
też kreatywnością, aby zajęcia miały ciekawą formę. Pamiętam też obóz, na
którym to ja byłam autorytetem dla moich harcerek, a więc korzystając z
własnego doświadczenia, uczyłam je, jak
wyjść z uśmiechem z każdej trudnej sytuacji. Pewnej nocy przygotowaliśmy - kadra
oraz starsze harcerki - „pierwszakom”
obozowym tak zwany chrzest biszkoptów. A
to oznaczało: alarm, a następnie z zamkniętymi oczami pokonanie kilku przeszkód
(między innymi bieganie boso po szyszkach oraz zjedzenie masła orzechowego z
keczupem i żelkami). Po wykonaniu zadań najmłodsze harcerki zostały oficjalnie
przyjęte do drużyny. A potem przyszedł
następny etap mojego awansu w Związku
Harcerstwa Rzeczypospolitej. Na początek jednak
musiałam się zmierzyć się
dwutygodniowym kursem metodyki harcerek. Po co? Po to, aby przejąć w
przyszłości drużynę i pełnić jedną z najbardziej odpowiedzialnych funkcji, jaką
jest bycie drużynową. Przez dwa tygodnie mieszkania w lesie uczyłam się pisania:
planu pracy jednostki, konspektów
oraz KP. Ponadto: prowadzenia jednostki, stania na wartach w nocy,
zawiązywania nowych przyjaźni i innych umiejętności. Miałam nadzieję, że przejmę drużynę z Hrubieszowa,
w której sama się wychowywałam. Tak się jednak nie stało. Była potrzeba, aby
przejąć drużynę z Zamościa. Podjęcie decyzji było dla mnie bardzo trudne. Niełatwe
było również na początku prowadzenie
jednostki z całkiem innego środowiska. Potraktowałam jednak to zadanie jako
służbę i w krótkim czasie widziałam już efekty oraz byłam przekonana, że będzie coraz
lepiej.
Stopnie i sprawności harcerskie. Powszechnie wiadomo,
że harcerze zdobywają stopnie i
sprawności. Ja również to robiłam, przechodząc kolejne etapy: ochotniczka,
tropicielka, samarytanka, wędrowniczka. Chłopcy w harcerstwie zdobywają inne
stopnie: młodzik, wywiadowca, ćwik,
harcerz orli. Najwyższym stopniem jest Harcerz/Harcerka Rzeczypospolitej. Opowiem
o zdobywaniu przeze mnie jednego ze stopni oraz jednej z najtrudniejszych sprawności. Najpierw
stopień - wędrowniczka! Jakie zadania były przede mną? Po pierwsze,
musiałam nazbierać pieniędzy na wyjazd do Włoch. Następnie miałam zrobić sobie
zdjęcie w mundurze na włoskiej plaży, pójść na dwie msze odprawiane po włosku
oraz pełnić we Włoszech służbę harcerską. Udało się – pojechałam, wykonałam
zadania oraz spełniłam swoje marzenie o ciekawej podróży. Co dają stopnie?
Przede wszystkim rozwój osobisty. A teraz o sprawności!O „Trzech Piórach” –
mojej ulubionej oraz
najtrudniejszej, a także mistrzowskiej. Mogą ją zdobywać samarytanka i ćwik, jeśli
ukończyli 16 lat. Z jakimi trudnościami się ona wiąże? Po pierwsze, przez dobę
trzeba głodować (nawet jeśli wszyscy wokół jedzą lub trzeba gotować). Drugą
dobę należy milczeć, mimo że obok są
ludzie. A przez trzecią dobę trzeba się poddać
próbie samotności. Ma się wówczas przy sobie ubranie, 3 zapałki i nóż. Można
wprawdzie już jeść, ale tylko to, co się
znajdzie w lesie. W trakcie próby należy znaleźć 3 pióra, gdyż to jest
warunek zdobycia sprawności. Przez trzy doby nachodzą człowieka wątpliwości,
niepokoje, ale potem lepiej smakuje zwycięstwo. Wiem , że takie wyzwania
kształtują charakter.
Warto być harcerzem. Dlaczego? Dlatego, że w harcerstwie znalazłam
przyjaciół, którzy mnie otaczają.
Tam nauczyłam się
odpowiedzialności, asertywności, odwagi, samodzielności. Nauczyłam się
współpracy z innymi ludźmi, a wśród nich zrozumiałam, czym jest jedność i
braterstwo. Słowem, harcerstwo ukształtowało mój charakter. Tam również
spełniłam swoje marzenia o podróżach, przygodach, o poznawaniu Polski i świata. Rozwijałam wiele
pasji: śpiew, gra na gitarze, teatr, a także
działanie w Harcerskim
Ochotniczym Pogotowiu Ratunkowym. Wreszcie, lata działania w harcerstwie
pomogły mi w wyborze profilu klasy w naszym liceum. Czy miałam chwile
zwątpienia? Oczywiście, jak to w życiu! Zawsze wtedy jednak myślałam o słowach
jednej z drużynowych: Nie sztuką jest
odejść wtedy, kiedy jest źle, a sztuką jest zostać i to wszystko przetrwać.
Wędrowniczka
Izabela Zając
Czuwaj!
Grafika:
Zdjęcia:
Izabela Zając, Klaudia Salamon, Krystian Strupieniuk