Na obcych wodach
Część III
Polscy podwodniacy
potrafili uniknąć niewoli,
atakować konwoje przeciwnika i wrogie okręty,
czym wzbudzali powszechny podziw.
(Łukasz Gajda)
Powszechnie znane są dokonania polskich
lotników, podniebnych bohaterów drugiej wojny światowej. Każde polskie dziecko
słyszało o pilotach Dywizjonu 303.
Powstają poświęcone im książki, artykuły oraz filmy. W cieniu naszych asów pozostają niestety
inni bohaterowie – polscy podwodniacy . Ich losy są jednak równie pasjonujące, a
odwaga wybitna, ocierająca się prawie o nonszalancję, bowiem każda nawet
najmniejsza awaria na zanurzonej łodzi podwodnej mogła oznaczać jedno – śmierć
w stalowym grobowcu. Dlatego właśnie
chcę przybliżyć czytelnikom blogu ich historię. Historię
Polaków oddanych walce o wolność Ojczyzny.
Na zdjęciu wyżej: ORP
„Jastrząb” po podniesieniu polskiej bandery.
Smutny los
ORP „Jastrząb”. Po utracie „Orła” i odstawieniu do rezerwy „Wilka” w Polskiej
Marynarce Wojennej nie pozostał żaden okręt podwodny. Szansą na poprawę
sytuacji było przekazanie nam w 1941 roku amerykańskiej jednostki typu Holland.
Stany Zjednoczone, pomimo że nie uczestniczyły jeszcze bezpośrednio w wojnie, stały się, jak ujął to ówczesny amerykański
prezydent Franklin Delano Roosvelt, „arsenałem demokracji”, a ich sprzęt popłynął
do państw walczących z III Rzeszą. Oczywiście, nie za darmo! Na przykład
Wielka Brytania miała za pomoc oddać Amerykanom angielskie bazy na Karaibach. Jeden z amerykańskich okrętów trafił do
polskiej floty i został przemianowany na ORP „Jastrząb”. Miał już za sobą 20
lat ciężkiej służby. Po dokonaniu najniezbędniejszych napraw i zamontowaniu
ASDIC (hydroakustycznego systemu wykrywania okrętów) Polacy wyruszyli 25
kwietnia 1942 roku na swój pierwszy i ostatni rejs. Jego celem miała być
eskorta konwoju PQ-17 transportującego do Murmańska wojskowe wyposażenie dla
wojsk Związku Sowieckiego. Z powodu bardzo trudnych warunków na trasie „lodowego konwoju” załodze
„Jastrzębia” nie udało się utrzymać ściśle określonego miejsca w szyku. Siódmego
dnia operacji osłonowej nasz okręt został wykryty przez norweski niszczyciel
„St. Albans” i brytyjski trałowiec HMS „Seagull”. Sojusznicy wzięli idącego na
powierzchni „Jastrzębia” za ładującego akumulatory wrogiego U-Boota. Kapitan Romanowski, zauważywszy szykującego się do
ataku „Albansa”, nakazał wystrzelić żółtą rakietę. Niestety, Norwegowie nie zauważyli, bądź nie zrozumieli polskich
znaków i przystąpili do likwidacji domniemanego wroga. „Jastrząb” został
obrzucony bombami głębinowymi, a następnie ostrzelany. W wyniku tego ataku zginęło trzech członków polskiej załogi i dwóch brytyjskich oficerów łącznikowych.
Reszta 44-osobowej załogi została wyłowiona przez Norwegów, a mocno uszkodzony
ORP „Jastrząb” pogrążył się w morskiej toni kilkanaście minut później.
„Terrible
twins” – „straszliwe bliźniaki” na Morzu Śródziemnym. Takim mianem
Brytyjczycy nazwali
dwa polskie okręty, pełniące w
latach 1941 – 1944 służbę na Morzu
Śródziemnym. Tymi jednostkami były ORP „Dzik”
i ORP „Sokół”. Historia ich
pozyskania dla polskiej Marynarki Wojennej jest ściśle związana z losem dwóch
pozostałych maszyn, będących w jej służbie. Chodzi oczywiście o „Orła” i
„Wilka”. Pierwszy z nich został utracony
już w czerwcu 1940 roku, drugi był w tak złym stanie technicznym, że zdecydowano się na odstawienie go do
rezerwy. W tej sytuacji Kierownictwo Marynarki Wojennej postanowiło zwrócić się
do Royal Navy z prośbą o przekazanie nowych okrętów podwodnych. Na zdjęciu wyżej: ORP „Dzik”
przycumowany do burty kontrtorpedowca ORP „Burza”. Brytyjczycy pozytywnie odnieśli się do wniosku
strony polskiej i zdecydowali o przekazaniu Polsce znajdującego się w budowie
okrętu typu „U”. Przejęcie okrętu, który nazwano ORP „Sokół”, nastąpiło 19 stycznia 1941 roku. Dowodzenie przejął kapitan Borys Karnicki, a statek skierowano wczesną jesienią 1941 roku na Morze Śródziemne.
Niemal od razu (w październiku) podwodniacy
ORP „Sokół” wykryli i zaatakowali
włoski krążownik pomocniczy – wystrzelili kilka torped, lecz niecelnie.W listopadzie
natomiast udało im się zniszczyć włoski
transportowiec, dzięki pociskom kaliber 76 mm z pokładowej 17 – funtowej armacie. Kolejny
sukces militarny „Sokół” odniósł w lutym
1943 roku, zatrzymując i zatapiając szkuner wiozący węgiel do Tunisu. Ekipa
abordażowa znalazła plan zagród minowych
na Morzu Śródziemnym. Był to dokument wprost bezcenny dla oficerów brytyjskiego
wywiadu, umożliwiał bezpieczne
poruszanie się alianckich okrętów w gąszczu postawionych przez jednostki państw
„Osi” min. Prawdziwe chwile grozy załoga
„Sokoła” przeżyła w pozornie bezpiecznym i dobrze chronionym maltańskim porcie.
Jednostkę udało się uratować przed zniszczeniem dzięki ukrywaniu się pomiędzy
większymi statkami, a także poświęceniu załogi,
która sama starała się naprawić pokiereszowany przez odłamki okręt. Uszkodzenia
były jednak na tyle poważne, że
dowództwo zdecydowało o przebazowaniu
„Sokoła” w celu przeprowadzenia
najniezbędniejszych napraw do spokojniejszego Gibraltaru. Kolejnym okrętem
podwodnym typu „U” w polskiej służbie
był przekazany nam 30
czerwca
1942 roku ORP „Dzik”. Jednostkę
przejął kapitan Bolesław Romanowski, były dowódca ORP „Jastrząb”. To właśnie on
nadał powierzonemu sobie okrętowi dewizę:
Nullo retentus impedimento (Żadną nie zatrzymany przeszkodą).
Niestety, w początkach swojej służby pod
polską banderą, „Dzik” utknął u wybrzeży brytyjskich w zasłonie z sieci
przeciw okrętom podwodnym. Ten wypadek był impulsem do różnych, nieraz mało
wybrednych żartów, ponieważ kapitan Romanowski
jeszcze w Anglii otrzymał piękny, stary sztych, na którym widniał
wizerunek zaplątanej w sieć dzikiej świni. Początkowe przykrości nie
zniechęciły ambitnego oficera, a
powierzony mu okręt, niedługo po przybyciu w marcu 1943 do bazy na Malcie, osiągnął sukces. W maju bowiem załodze „Dzika” udało
się wyeliminować nowoczesny włoski zbiornikowiec, wiozący paliwo dla otoczonych
w Tunezji sił „Osi”. Romanowski twierdził, że dwie z czterech wystrzelonych
przez Polaków torped trafiły do celu. Miał
to być pierwszy w historii Polskiej Marynarki Wojennej przypadek ugodzenia nieprzyjacielskiego statku
pierwszą salwą. Jak wykazały późniejsze badania, jedynie jeden z pocisków był celny,
co nie umniejsza jednak zwycięstwa
polskiej załogi. Starcie miało miejsce niedaleko przylądka Sparticento i zostało uczczone przez nieznanego autora
wierszykiem: W całej flocie się z nas
śmiano/ Że dziką świnię mamy za miano,/ Ale ta świnia pod Spartivento,/Nullo
retenta fuit impedimento. Na zdjęciu
wyżej: okręt podwodny ORP „Dzik” na kilka minut przed wyjściem w rejs. Na
kolejne sukcesy, podwładnym Romanowskiego przyszło czekać do lata 1943 roku. Kapitan postanowił, że zaatakują włoskie jednostki,
zakotwiczone na redzie portu Bari. Była to bardzo ryzykowna operacja, bowiem
Włosi posiadali w tym rejonie 7 okrętów wojennych, ale w pobliżu pojawił
się „Sokół”, który skupił na sobie część
ataku wrogich niszczycieli. Ostatecznie udało się zatopić dwa nieprzyjacielskie transportowce. Załoga
otrzymała wiele gratulacji. Miesiąc
później „Dzik” zaczaił się niedaleko portu Bastia na Korsyce. Kapitan Romanowski wspominał: (…) ośmioma torpedami zatopiłem na pewno dwa statki, holownik, cztery
stojące przy burcie barki i trzy duże barki desantowe. Razem 10 jednostek
załadowanych wojskiem i materiałami wybuchowymi. Prawdopodobnie
i z drugiej strony stojącego na kotwicy statku były desantówki. Wtedy bilans
nasz powiększyłby się o trzy, cztery jednostki. Na zdjęciu wyżej: okręt
podwodny ORP „Dzik” na kilka minut przed wyjściem w rejs.
Okręty „Sokół” i „Dzik” w następnych tygodniach zostały skierowane na Morze Egejskie. Ich sukcesy nie były zbyt spektakularne , na
przykład ofiarą „Dzika” stał się szkuner wiozący kilkunastu żołnierzy Wehrmachtu. Wszyscy Niemcy
wyskoczyli do wody w obawie przed storpedowaniem. W ładowniach Polacy odkryli kilkadziesiąt pęt kiełbas oraz krowę, co wzbogaciło ich skromne wyżywienie. Znaleźli również pistolety Vis,
wyprodukowane w Radomiu. Tak oto kapitan
„Dzika” zdobył dla siebie broń. Także załoga
„Sokoła” odniosła na wodach
Hellady kilka sukcesów: zaatakowała i
zatopiła kilka transportowców. Na jednym z nich zdobyli duży zapas masła i jajek, który urozmaicił ich
jadłospis. Zaraz po kapitulacji Włoch
„Sokół” staranował jeszcze i zatopił ich statek.
Był to już ostatni triumf „strasznych bliźniąt”. W marcu 1944 roku jednostki powróciły do Anglii, gdzie w stoczni Dundee
dokonano ważniejszych napraw. Nie pełniły już służby bojowej. Wykonywały
jedynie rejsy ćwiczebne i szkolne. Załogi wierzyły, że doskonalenie jest
potrzebne, w związku ze zbliżającym się powrotem do kraju. Niestety, na
Konferencjach w Teheranie i Jałcie Polskę włączono do radzieckiej strefy
wpływów, a bohaterowie byli niemile
widziani we własnej ojczyźnie. ORP
„Sokół” odbył w czasie II wojny światowej 32 patrole i zatopił 38 jednostek wroga,
których łączny tonaż wyniósł ponad 100 000 ton. ORP „Dzik” zaś, przepłynął 31
440 mil morskich. Jego łupem padło 18 nieprzyjacielskich okrętów i statków o
łącznej wyporności około 35 000 ton. Na zdjęciu wyżej: załoga ORP „Sokół” prezentuje zdobyte
niemieckie bandery.
Epilog. Dla polskich sił
podwodnych wojna skończyła się w marcu
1944 roku. Na ORP „Sokół’ polską banderę
opuszczono 27 lipca 1946 roku. Dwa dni
wcześniej, biało- czerwonej flagi pozbawiono „Dzika”, który został następnie
przekazany flocie duńskiej. Otrzymał on w
jej służbie nazwę „Springeren’ i oznaczenie „U1”. Zwrócono go Royal Navy w 1957
roku. Niecałe dwa lata później jego los się dopełnił – został pocięty na złom.
Za dzierżawę okrętów brytyjskich Polsce przyszło zapłacić złotem zdeponowanym w
brytyjskich bankach. Marynarze zwykle nie mieli możliwość powrotu do Ojczyzny,
a ci, którym się to udało, cierpieli szykany komunistycznych władz i zazwyczaj
nigdy nie pełnili już służby w Marynarce
Wojennej. Pozostali musieli układać sobie życie na wygnaniu. Niektórzy,
korzystając z wyrobionych podczas wojny znajomości, przechodzili do Royal Navy.
Inni przeszli do cywila, co dla przywykłych do trudów wilków morskich nie była
łatwa. Na zdjęciu wyżej: „Dzik” jako „Springeren” w duńskiej służbie.
Marcin
Grafika:
https://www.graptolite.net/Facta_Nautica/sitebuilder/images/Dzik_U1-793x310.jpg