Blues mi w duszy gra
Był jednym z niewielu – skazanych na
bluesa,
Ten wyrok dodawał mu sił.
Ten wyrok dodawał mu sił.
(Ryszard
Riedel)
W dzisiejszych czasach w radiu raczej nie
usłyszymy Thrill is gone BB Kinga czy
Texas Flood Steviego Ray Voughana, a raczej piosenki
popowe, np. Katy Perry lub Taylor Swift. Moda na bluesa niestety przeminęła już
dawno, a na jego miejsce od kilku lat weszła muzyka elektroniczna, popowa czy
rap. Ja jednak lubię bluesa i zachęcam do posłuchania tej muzyki. Właściwie
dalsze czytanie tego postu ma sens, jeśli włączysz bluesową muzykę. Włącz Sweet
Home Chicago, wsłuchaj się i poczytaj, czym jest blues…
Blues to smutek, rozpacz. Jest to gatunek muzyki wywodzący się ze społeczności Afroamerykanów z południa
USA, powstały w czasach, kiedy bycie czarnym oznaczało bycie niewolnikiem.
Pierwszą odmianą bluesa był tzw. blues wiejski (country blues), powstały w
drugiej połowie XIX w na terenach stanów: Missisipi, Alabama, Luizjana, Georgia.
Na początku XX wieku w związku z emigracją Afroamerykanów z Południa do miast
północnych USA, blues stał się składnikiem folkloru miejskiego i tu zaczęła się
kształtować jego nowa odmiana – urban
blues. Nostalgiczna tematyka piosenek dotyczyła także relacji damsko-męskich (miłości, zazdrości,
wierności, samotności). W bluesowych tekstach można znaleźć również problemy
współczesnego świata (od nierówności rasowej do kwestii politycznych).
Instrumentami współczesnego bluesa są:
harmonijka ustna, gitara, perkusja, bas lub fortepian, czy rzadziej używane
instrumenty dęte. Dlatego właśnie w utworach, np. Muddiego Watersa najpierw usłyszymy dźwięki
harmonijki. Warto też pamiętać, że to blues dał początek innym gatunkom
muzycznym, takim jak jazz, gospel czy rock. Czy warto słuchać bluesa? Może
przekonają Was badania naukowe, które wykazały, że fani bluesa mają wysoką
samoocenę, są kreatywni, towarzyscy, łagodni, spokojni. John Lee Hooker oświadczył kiedyś w wywiadzie: Blues ma w sobie więcej uczucia niż
jakikolwiek inny gatunek muzyki. Kiedy śpiewam te piosenki, czuję je głęboko w
sobie i wiem, że sięgam mocno w serca słuchaczy.
Chciałabym pokrótce scharakteryzować najbardziej
znane postacie muzyków, którzy mieli ogromny
wpływ na rozwój muzyki bluesowej.
Bob Dylan.
Myślę,
że o nim dużo mówić nie muszę. Bob Dylan to piosenkarz, poeta, kompozytor, bard
- ikona współczesnej kultury amerykańskiej. Raczej wszyscy znamy piosenkę Blowin in the Wind albo Knocking on Heaven’s Door, które
opowiadają o złu na świecie, o bezsensownych wojnach. Bob Dylan jest jednym z
najbardziej znanych gitarzystów, jego piosenki nagrywały setki młodych muzyków. Nic dziwnego, skoro
Dylan oprócz tego, że był bluesmanem,
to był też jednym z założycieli muzyki folk rockowej. Warto też wiedzieć, że za
swoją poezję, teksty do piosenek Dylan został nagrodzony Literacką Nagrodą
Nobla w 2016 roku. Został nagrodzony właśnie za stworzenie nowej poetyckiej ekspresji, która wpisała się w wielką
tradycję amerykańskiej pieśni.
Muddy
Waters. Nazywany Ojcem
Chicagowskiego Bluesa, był jednym z najważniejszych i najbardziej
inspirujących artystów XX wieku. Wpływ twórczości Watersa
był olbrzymi i to na tak różnorodne gatunki jak blues, rhythm and blues, rock,
folk, jazz i country. Był inspiracją również dla Jeffa Becka czy Erica
Claptona. Dzięki niemu Jimi Hendrix zaczął grać na gitarze, to właśnie jego
płyty jako chłopiec słuchał godzinami. Od
nazwy jego piosenki nazwę zaczerpnęli Rolling Stones. Najważniejsze
z jego utworów to Hoochie Coochie Man, I Just
Wanna Make Love To You oraz I’m
Ready.
Stevie Ray
Voughan. To jeden z najlepszych gitarzystów bluesowych
(mój ulubiony). W 2003 roku uplasował się na 7 miejscu w magazynie The Rolling Stone. Charakteryzował się
bardzo płynnymi przejściami, agresywną grą oraz bardzo ciekawym stylem. Miał
duży wpływ na młodych gitarzystów, był idolem Kirka Hammetta i Johna Mayera. Publiczność kochała go za jego popisy estradowe.
Vaughan chętnie grał, trzymając gitarę za plecami, potrafił też wydobywać
dźwięki zębami. Proponuję, żebyście posłuchali utworów z jego albumu In step.
BB King.
Król bluesa. Można
by powiedzieć, że to bluesowa wersja Louisa Armstronga. Wiecznie uśmiechnięty,
znany z delikatnej i subtelnej gry. Bardzo wczuwał się w to, co robił. Jako ciekawostkę mogę nie powiedzieć,
że nigdy nie grał i nie śpiewał w tym samym momencie. Najbardziej znany jego utwór The Thrill Is Gone to
molowy blues o utraconej miłości. Był jednym z najsłynniejszych
muzyków bluesowych wszechczasów. Zmarł 14 maja 2015 w Las Vegas mając 89 lat. Pozostawił dziesiątki płyt,
zdobył 30 nominacji i 15 nagród Grammy, występował w Watykanie i Białym Domu. Za
swoje zasługi został uhonorowany najwyższym cywilnym amerykańskim odznaczeniem
– Medalem Wolności.
Eric
Clapton. Clapton is God - taki napis można zobaczyć na jednej z londyńskich ulic. Komentować chyba tego nie
trzeba. Piosenki Layla czy Tears in Heaven zna raczej każdy. Sam nauczył się
grać na instrumencie, słuchając wciąż jednego
longplaya. Była to płyta z przebojami Muddy’ego Watersa. Dostrzegłem w bluesie element podnoszący mnie na duchu. Coś, czego
wielu ludzi nie zauważa. Słuchając w radiu muzyki ze stanu Mississippi, nie
potrafiłem myśleć o niczym innym, jak tylko o tym, że przy jej dźwiękach
zbieram na polu bawełnę. Eric Clapton jest uznawany za drugiego
najlepszego gitarzystę na świecie.
A kto jest na pierwszym miejscu? Oczywiście, Jimi Hendrix. Większość pewnie kojarzy
go tylko z muzyki rockowej, jednak
pamiętajmy, że u każdego szanującego się gitarzysty płynie we krwi blues, a
jeśli nie, to prędzej czy później okaże się, że jednak tak jest. Jimi Hendrix miał niesamowity wpływ na historię muzyki.
Zapoczątkował tak naprawdę granie na przesterze, wymyślając technikę wah-wah. Jego pierwszy album Are You Experienced? z dnia na dzień
uczynił gitarzystę sławnym na całym świecie. Album zawierał 17 utworów, z
których większość, jak Purple Haze, Foxey
Lady, Hey Joe, Are You Experienced? czy The
Wind Cries Mary, stała się standardami muzyki rockowej. Wiadomo, Jimi
Hendrix był po prostu najlepszy z najlepszych.
Jednym z
pierwszych polskich zespołów blues-rockowych był Dżem. Harmonijka,
chrypa Riedla i bluesowe riffy do piosenki „Czerwony
jak cegła”, zna dobrze każdy. Nic
dziwnego, że Dżem zdobył tak dużą popularność. Śpiewamy przecież Wehikuł czasu, Whisky, Sen o Victorii.
Tadeusz
Nalepa.
Nazywany jest ojcem polskiego bluesa, bo wywarł
największy wpływ na rozwój polskiego blues-rocka. Wraz z założonym przez siebie w 1968 roku zespołem
Breakout doprowadził do swoistej rewolty gustów polskiej publiczności. To za
sprawą takich płyt jak: Na drugim brzegu
tęczy, Blues i Karate
młodzi ludzie zaczęli zapuszczać włosy, sięgać po gitarę i - przede
wszystkim – odwracać się od dość
niewyszukanego bigbitu. W 1986 pismo Jazz
Forum przyznało mu tytuł najlepszego: muzyka, kompozytora, gitarzysty.
Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego artykułu przeszukacie w domu pudełko z płytami rodziców,
bo może znajdzie się płyta Breakoutu czy Dżemu. Mam nadzieję, że zachęciłam wszystkich do
poznania tego gatunku muzycznego albo chociaż do przesłuchania typowo bluesowej
piosenki.
Natalia
https://s3-eu-west-2.amazonaws.com/kmag/articles-i-02/59be4ff179afb83ab0697347/BJKeeRsc-_497px-Joan_Baez_Bob_Dylan_crop.jpg
https://i.pinimg.com/originals/72/d3/52/72d352e4505e3487cb1d5914a9ea7e2b.jpg
https://www.guitarworld.com/.image/t_share/MTUwNjEyMTY4NDYyMDUwOTc3/getty621images-98324334jpg.jpg
https://www.thefamouspeople.com/profiles/images/stevie-ray-vaughan-3.jpg
http://www.jazzradio.fr/media/news/thumb/870x489_ericclapton.jpg
https://i.pinimg.com/originals/bb/34/9a/bb349a8573d40ec25e81cfc890d4def3.jpg
https://www.dzem.com.pl/historia/img/h40.jpg
http://www.radio.swidnik.net/sites/default/files/breakout-blues.jpg