Niby wszy…
Wulgaryzmy (…) niby wszy oblazły polską mowę.
(Walery Pisarek)
Zagrożenie wewnętrzne dla polszczyzny
wynika z postępującej wulgaryzacji (…)
(Jerzy Bartmiński)
Czy wulgaryzmy to błędy językowe? Nie (…)
Wulgaryzmy to błędy kulturowe.
( Jerzy Bralczyk)
W trosce o
wyższy poziom wykształcenia oraz
świadomości językowej są podejmowane różnorakie przedsięwzięcia: Międzynarodowy
Dzień Języka Ojczystego, Dzień bez Przekleństw, Światowy Dzień bez Wulgaryzmów,
Stop wulgaryzmom, Język polski jest ą-ę, Ojczysty dodaj do ulubionych, Narodowe
Czytanie…
Niewiele jednak pomagają, ponieważ mają mały odzew w społeczeństwie. Tego typu akcjami
interesują się przede wszystkim ludzie,
którzy i tak czytają oraz posługują się poprawną polszczyzną. Bardzo wiele osób
natomiast, nie odczuwa potrzeby doskonalenia swego języka i eliminowania z
niego błędów. Szerzy się więc bylejakość w mówieniu i pisaniu.
Mamy zatem
nagminnie występujące takie oto kwiatki językowe: wziąść, poszłem, wzięłem, mi się wydaje, dwutysięczny
osiemnasty rok, w dniu dzisiejszym, miasto Zamość, szkoła imieniem, półtorej
roku, włanczam, dwójka dzieci, ciężko powiedzieć,
któro, dzięki bardzo, wydaje się być dobry, jest piąty kwiecień, adres
zamieszkania, ilość mieszkańców, tylnie koło, kupywać, ubrać kurtkę, na dworzu, przekonywujący, mieć dobrą renomę , tylko i wyłącznie, okres czasu,
wogle, rozumię, itd. Do tego należy dodać błędy ortograficzne (nawet w często używanych
słowach), a także beztroskie pomijanie znaków diakrytycznych w literach: ą, ę,
ć, ł, ń, ó, ś, ź, ż.
O wiele większym jednak problemem ostatnich lat
jest wulgaryzacja i brutalizacja języka. Zgodnie z sondażem CBOS, wulgaryzmów
używa ośmiu na dziesięciu dorosłych Polaków (częściej mężczyźni oraz młodzi
ludzie). Podkreślę: używa w miejscach publicznych! Gdyby problem nie był tak
ważny, można by zażartować za Nonsensopedią: (…) w mniej
rozwiniętych kręgach i tych, w których (dzięki Bogu!) nigdy nikt nikogo nie
maltretował językiem polskim, wulgaryzmy zastępują przecinek (…), kropkę (…), znak zapytania (…) Wulgaryzmy mają
szerokie zastosowanie w sztuce. Szczególnie często występują w malarstwie ulicznym.
Przepięknie zdobią nasze ulice, budynki itp. Sporo wulgaryzmów występuje w
muzyce. W nowszych utworach hip-hopowych zdarza się, że wulgaryzmy stanowią 80% tekstu. Z oczywistych
względów nie podaję przykładów.
Profesor Jan Miodek mniej się martwi o błędy gramatyczne niż o brutalizację i agresję językową, czyli rozchwianie norm stylistycznych. Wulgarność, której leksykalnym przejawem są wszechobecne słowa na k, p, j, ch, stała się, niestety, znakiem rozpoznawczym Polaków w Europie. Przeklinają wszystkie grupy społeczne, mężczyźni i kobiety, chłopcy i dziewczyny – tej brutalnej prawdy nie ma co owijać w bawełnę… (Polszczyzna różnych pokoleń). Profesor odnosi się do konkretnego przykładu - powszechnie używanego wyrazu: Zajebiście? To słowo jest obrzydliwe i pochodzi od paskudnego czasownika na „jot”. (…) mamy przyzwolenie społeczne na jego używanie i wszyscy wymawiają je z uśmiechem, jakby nie wiedzieli, od jakiego wyrazu pochodzi! (Słownik polsko@polski, 25 sierpnia 2015). Brutalizację języka z kolei Jan Miodek obserwuje choćby w tekstach młodych dziennikarzy sportowych. Zauważa, że obecnie już się nie wygrywa, nie zwycięża, nie fauluje, lecz kasuje i masakruje. Nie ma przegranych, tylko rozstrzelani, zgilotynowani. Zwycięzcy to kaci lub zabójcy, którzy poczuli krew. Już nie ma trafienia piłką w głowę, tylko strzał w tył głowy zawodnika. (Polszczyzna różnych pokoleń) I tak oto następuje degrengolada polszczyzny.
Niestety, obecnie publiczne używanie wulgarnego
języka przestało być powodem do wstydu, a także nie jest ograniczone
wykształceniem, wiekiem czy płcią. Ba, tworzy się nawet społeczne mity, że
wiele z tych niecenzuralnych lub agresywnych słów na wydźwięk neutralny. A
jeszcze nie tak dawno taki język kojarzył się właśnie z brakiem wykształcenia i
ogłady towarzyskiej. Dzisiaj – chcemy czy nie – usłyszymy wulgaryzmy
niemal wszędzie: na ulicy, w szkole, w autobusie, w telewizji z ust celebrytów lub polityków. Szkoda!
Może byłoby inaczej, gdyby tacy ludzie rozumieli, że: Używanie brzydkich wyrazów jest niedowładem intelektualnym. (Jerzy
Bralczyk; http//www.tvn24.pl)
Dlaczego tak źle się dzieje w
języku? W trakcie tegorocznej debaty, zatytułowanej Wzorce polszczyzny, językoznawcy doszli do wniosku, że obecnie jest
mniej niż kiedyś wzorców językowych – w domu, szkole, radiu, telewizji.
Profesorowi Janowi Miodkowi brakuje
w mediach ludzi posługujących się piękną
polszczyzną, takich jak: Bohdan Tomaszewski, Bogdan Tuszyński, Władysław
Bartoszewski, Lucjan Kydryński. Profesor Andrzej Markowski także uważa, że
media publiczne już dawno przestały być wzorcem językowym. Profesor Halina
Zgółkowa z kolei dodaje, że takim wzorcem
był Jan Paweł II, a dziś wzorce to gry
komputerowe, youtuberzy, blogerzy, komputer, komórka. (http://dzieje.pl/edukacja/debata-wzorce-polszczyzny-w-poznaniu-mlodemu-pokoleniu-brakuje-wzorcow-jezykowych).
My również nie godzimy się na wulgaryzację i
przemoc językową, o czym pisaliśmy już na naszym blogu (posty z 16 marca i 26 września 2013 roku). Zastanawiam się tylko,
czy można mieć nadzieję, że ludzie staną się bardziej kulturalni albo nadmiar
wulgaryzmów spowoduje ich przesyt? A może walka z wulgaryzacją języka przypomina walkę Don Kichota z
wiatrakami? W poście z 26.09. 2013 roku pisaliśmy
dość pesymistycznie: Słownik polsko@polski profesora Miodka miał
zniknąć z anteny. I słusznie. Po co nam język czysty ojczysty. Wystarczy kilka
podstawowych słów. Zostaną po nas: k… jak kabarety, ch… jak chamskie dyskusje
polityczne i zaj…te programy misyjne z udziałem jury. Mam wrażenie, że i dzisiaj
– pięć lat później – niewiele się zmieniło w tej kwestii.
Miłośnik
poprawnej polszczyzny
Grafika:
http://pu.i.wp.pl/k,NjMzNTM4NTAsNDU0MzkwNzE=,f,Stop_Wulgarymom_-1.jpg