Trudno być rodzicem koniarza
i może być uznane za
sztukę,
na której wyżyny
chciałbyś się wznieść.
Dostąpić tego może
jednak ten,
kto z całym zrozumieniem
wniknie w psychikę konia
i kto nie siłą,
ale wyczuciem osiągnie z
nim porozumienie.
(Wilhelm Museler)
(Wilhelm Museler)
Życie rodziców tak zwanych „koniarzy” na
pierwszy rzut oka nie wydaje się takie trudne. Ale inaczej na to patrzą ci,
którzy mają lub mieli już z tym hobby do czynienia. Wydatki, dowozy do stadniny
i wszechobecna końska sierść nie należą do najprzyjemniejszych dla naszych
kochanych rodziców. Miłośnikiem jeździectwa najczęściej (przynajmniej na
początku) zostaje jeden członek rodziny, ale szybko zostają wciągnięci do niego
i rodzice, ponieważ ten sport wymaga dość sporych wydatków finansowych. Odpowiedni
ubiór, treningi czy sprzęt mogą sprawić, że portfel rodzica stanie się o wiele
szczuplejszy. O ile dla nas jeździectwo jest radością, o tyle dla
rodziców z reguły oznacza lęk o własne dzieci, a więc i stres w
czasie każdego treningu.
My - jeźdźcy mamy swoje „typy rodziców
koniarzy”.
RODZIC NIEOBECNY. Podwozi swoje dziecko
gdzieś w okolicę stajni i pojawia się dopiero, gdy zbliża się koniec jazdy.
Jego zadanie ogranicza się do bycia sponsorem i szoferem. Zazwyczaj taki typ
nie wynika ze złej woli, tylko z dużej ilości pracy.
RODZIC
TRENER.
To on wie wszystko najlepiej i nie kryje się z tym. Mówi to
wszystkim wokół, a najczęściej osobie prowadzącej jazdę. Jego długa przemowa
najczęściej rozpoczyna się słowami : „A nie sądzi pan/pani, że…”
Zazwyczaj chodzi o to, że na miejscu instruktora zrobiłby coś lepiej,
szybciej. Jest to ekspert i nikt nie ma prawa odebrać mu tego tytułu.
RODZIC
ENTUZJASTA.
Zachwyca się wszystkim dookoła i jest wielkim miłośnikiem jeździectwa.
Gdy jest w stadninie, z twarzy nie schodzi mu uśmiech, darzy nim nawet
stajennego, który dopiero co czyścił najbardziej zabrudzony boks. Każdy kto
pojawi się w jego pobliżu, jest zasypywany milionem pytań. Chce wiedzieć
wszystko: Co to,
po co, w jakim celu i jak się tego używa. Jest
to dość męczący typ człowieka, jednak jego wewnętrzna energia sprawia, że i tak
po pewnym czasie wszyscy mu to wszystko wybaczają.
RODZIC HISTERYK. No cóż. Zdarza się
i taki rodzic, który boi się o każdy krok dziecka, kiedy przebywa ono w
stajni. Nie może opanować drżenia rąk i wstrzymuje oddech, gdy jego pociecha
siodła konia. Podobnie się zachowuje, gdy dziecko czyści kopyta i - nie
daj Boże - koń tupnie. Lecz gdy jego „mała dziecinka” wsiada na konia, wtedy
sytuacja ulega drastycznemu pogorszeniu. Wtedy taki rodzic z nerwów
zaczyna praktycznie gryźć ogrodzenie. Zdarzają się również omdlenia, a
także zawroty głowy, duszności, a nawet przypadki podwójnego widzenia.
Zwłaszcza, gdy dziecko spadnie z konia.
RODZIC
COACH.
To typ rodzica, który stara się ciągle wspierać dziecko, ale na
ogół za bardzo się angażuje. W czasie treningów wykrzykuje hasła
typu: „pokaż mu, kto tu rządzi!”, „Możesz wszystko, jeśli się przyłożysz!”. I
mimo najszczerszych chęci, jego okrzyki są bardziej denerwujące niż motywujące.
Iza
Grafika: zdjęcia własne