A może już czas na
miłość …
Prawdziwa miłość nie wyczerpuje się nigdy.
Im więcej dajesz, tym więcej ci jej zostaje.
(Antoine
de Saint-Exupéry)
Miłość towarzyszy nam od początku. Kiedy się rodzimy, miłością obdarzają nas
rodzice, dziadkowie i reszta rodziny. Kiedy dorastamy, zaczynają się pierwsze miłości,
rozstania, a co za tym idzie, złamane serca. Jednak przychodzi ten czas, kiedy
każdy spotyka na swojej drodze kogoś, w kim widzi swojego przyjaciela w
wędrówce, zwanej życiem. Z nią chce
dzielić wszystkie smutki, radości, ją chce
uczynić szczęśliwą. I jestem
pewna, że to najpiękniejsze uczucie, jakiego można doświadczyć. To miłość,
której nie kończy rozwód, choroba czy zwykłe rozstanie. Miłość wieczna i bezwarunkowa, miłość, która
jest niezniszczalna.
Zdecydowałam się napisać post o takiej tematyce, ponieważ wokół mnie
wydarzyło się wiele różnych sytuacji: 55.
rocznica ślubu znajomych, choroba jednego z małżonków, rozstanie przyjaciół,
narodziny dziecka i wiele innych. I chociaż nie zawsze były to
wydarzenia szczęśliwe, to w każdej z tych sytuacji obecna była Miłość przez wielkie „M”, tak piękna i
niewiarygodna jak gdyby z filmu. Zbliżają się walentynki – dzień, w którym na
temat tego uczucia mówi się dużo, głośno i niestety komercyjnie. Ja jednak
zachęcam do refleksji na innym poziomie. Pomyślmy, jak wspaniale mieć obok osobę, która przytuli,
kiedy będziemy tego potrzebowali, wysłucha i zrozumie, nie będzie zadawać
zbędnych pytań. To ktoś, kto powie, że kocha nas za to jacy jesteśmy, a nie za
to co mamy. Czyż nie jest to najwspanialsze uczucie na świecie? Niestety, w
dzisiejszych czasach nie zawsze potrafimy dostrzec, że ktoś nas może naprawdę kochać.
Często zamykamy się na innych, uciekając
w świat wirtualny, ponieważ nie
potrafimy ze sobą porozmawiać twarzą w twarz. Niewiele osób kocha teraz
naprawdę, część związków - zwłaszcza wśród nastolatków- oparta jest na przekonaniu: muszę kogoś mieć, bo co powiedzą o mnie
znajomi. Taki związek jest niewiele
warty, obie osoby oszukują siebie, a w konsekwencji mogą się nawet skrzywdzić.
Z jednej strony jest to przykre, że tak rzadko
można spotkać miłość, która rozkwita jak piękny kwiat. Miłość prawdziwą, która nie zwraca uwagi na wykształcenie,
status społeczny czy materialny lub wygląd.
Z drugiej jednak strony to
wielkie szczęście, bo gdy się ją spotka, to przetrwa wiele kryzysów i
niepokojów. Jedni patrząc na swoich
rodziców czy dziadków, którzy żyją ze sobą już tyle lat i patrzą na siebie z
taką miłością, jakby dopiero co się poznali, myślą : Chciałabym/ Chciałbym kiedyś tak kochać. Inni z kolei mówią : Jak oni wytrzymują ze sobą przez tyle lat? Po co rozwiązywać problemy, przecież łatwiej się rozstać? Nad
budowaniem i utrwalaniem więzi trzeba pracować codziennie – dbać o siebie
nawzajem i szanować się, rozwiązywać na
bieżąco konflikty, akceptować odmienności. Trzeba po prostu stosować najprostszą zasadę –
kochać drugiego jak siebie samego. Trzeba nauczyć się mówić o tym, co się myśli i
przeżywa, czego pragnie i czego się boi. Rozmowa i słuchanie się nawzajem są
niezbędne do tego, żebyśmy czuli, że jesteśmy
razem.
Psychologowie przedstawiają dosyć prostą receptę na dotrwanie do złotych godów. Magiczny
wzór to 5:1. Co się za tym kryje? Wyraża on stosunek pozytywnych sygnałów wysyłanych przez
siebie przez małżonków (na przykład
uśmiech) do negatywnych (na przykład złość, marudzenie). Gdy proporcja
między jednymi a drugimi sygnałami jest
zbliżona do 5:1, można być absolutnie spokojnym o związek. Gdy wynosi 4:1 albo 2:1 – perspektywy nie są niestety najlepsze.
Ale nawet najsłabszy wynik da się poprawić. Trzeba o tym po prostu szczerze rozmawiać.
Prawdziwa miłość w życiu nie jest może tak
spektakularna jak w książkach czy w filmach, ale wierzę, że istnieje. A gdy
patrzę na moich bliskich, mam na to dowody. Życzę i nam wszystkim, abyśmy obchodzili swoje rocznice z osobami, które
dadzą nam szczęście na całe życie. ;) ♥
Sylwia
Grafika:
http://ww.zmianywzyciu.pl/cdn/news/1403365809.jpg
http://www.bank-zdjec.com/foto5/16697_b.jpg