Noli me tangere
Bo
kończy się w porę ostatni papier
i
już tylko krok i niech Żyje Życie!
bo
stanąłem na początku,
bo
pociągnął mnie Ojciec i stanę na końcu
i
nie skosztuję śmierci.
(Edward Stachura, List do pozostałych)
Co oznacza ten
zagadkowy, obco brzmiący tytuł? Biblijne źródła mówią, że były to słowa
wypowiedziane przez Jezusa do Marii Magdaleny zaraz po zmartwychwstaniu.
Tłumaczenie zwrotu oznacza dosłownie Nie
zatrzymuj mnie! I choć mowa tutaj o zmartwychwstaniu, a słowa te kojarzą
się bardziej z dynamicznym wyjściem na nowo ku światu, dzisiejszy post mówi o
czymś zgoła innym - choć, co prawda, sposób interpretacji zależy od naszej
wrażliwości i punktu widzenia. Zamieszczony pod zdjęciem cytat jest
fragmentem wiersza Edwarda Stachury. Wiersza, który należy do zbioru kilku
notatek sporządzonych przez "Steda" przed samobójczą śmiercią. Poniżej fragment ostatnich zapisów z dziennika Stachury.
Niedziela, 1 lipca
Chciałem i nawet jeszcze chciałbym zaczepić się jakoś o ten świat, ale
ciągle nie udaje mi się to. Dni mijają, a mnie się to nie udaje. Co mogę
zrobić? Pisanie tyle razy ratowało mnie z ciężkich smutków, a tym razem nic z
tego, choć już zapisałem tyle stron. I piszę dalej, i bez smaku, ten bezsmak,
który całkowicie mną zawładnął, jest najstraszliwszy. […] A czy nie można by
wyjść śmierci na spotkanie?
Pisarze i
artyści od zawsze nawiązują w swojej twórczości do wielkich uczuć - wolności,
cierpienia, miłości. Wśród nich poczesne miejsce zajmuje również śmierć. Temat przekroczenia końcowej
linii życia skłania ludzi do refleksji już od zarania dziejów. Artyści są
uważani za osoby o wyjątkowej wrażliwości, uderzającej i trafiającej w samo
sedno serc ludzkich, dlatego ich przemyślenia na ten temat zasługują na
szczególną uwagę. Ma to tym większe znaczenie, że wspomniana wcześniej
wrażliwość często zmusza ich psychikę do niezdrowych rozterek, nerwic, depresji, aż w końcu
samobójstw. Słowa spisane w stanach, które są bliskie obłędu, można nazwać najgłębszymi słowami na świecie. Kto w końcu
trafniej opisze swoje uczucia niż ten, który, ze względu na zawód,
temperament lub z zamiłowania, spędza na
ich analizie całe swe życie? Autyzm jest jednym z tych błogosławieństw (lub
i przekleństw). Ponownie stwierdzam - jego kwalifikacja zależy od wrażliwości i punktu widzenia.
Uwaga! Nie oszalałem, ani broń Boże nie znormalniałem! To słowa z
ostatniego postu z blogu Krystiana Głuszki - pisarza, barmana, mężczyzny
chorującego na Zespół Aspergera, o którym była już mowa na naszym blogu (3 marca
2016 roku). Mieliśmy bowiem przyjemność gościć go w naszej szkole.
Spotkał się z klasą I c (dziś już II c), mówiąc o swoich zmaganiach z chorobą. Krystian należał do tych osób, które swoje uczucia opisywały jak nikt
inny, dając tym samym szansę na normalne życie ludziom, których również
opanowało cierpienie niezrozumienia i samotności ze względu na autyzm. Należał
do szeregu ludzi głęboko rozumiejących krzywdę ludzką, wzruszał się maleńkimi
rzeczami i nade wszystko ukochał pomaganie innym. Tak więc oddał siebie w posiadaniu siebie. Dzisiaj
nie ma go już z nami, bo - jak sam napisał - szybuje w przestworzach. 9 września w Tomaszowie Lubelskim odbył
się bardzo emocjonalny pogrzeb człowieka, którego celem i sensem życia było
dawanie nadziei. Będzie ją dawał jeszcze bardzo długo, bo z pewnością odnoszą
się do niego słowa klasyka: nie wszystek umrę! Wielcy artyści,
którym niewątpliwie był Krystian Głuszko, nigdy nie umierają, a są żywi, dopóki żywe będzie przekazane przez
nich słowo.
Bardzo istotna
jest dalsza część cytatu z Ewangelii św.
Jana zawartego w tytule postu. Brzmi on następująco: Dicit ei Jesus: Noli me tangere, nondum enim ascendi ad
Patrem meum: vade autem ad fratres meos, et dic eis: Ascendo ad Patrem meum, et
Patrem vestrum, Deum meum, et Deum vestrum. (Rzekł do niej Jezus: Nie
zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do
moich braci i powiedz im: Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego.) Ten fragment, wbrew pozorom,
mówi o śmierci. Jeszcze trafniejsze jest stwierdzenie, że mówi zarówno o
śmierci, jak i o zmartwychwstaniu jednocześnie. Podobnie jest z człowiekiem,
który umarł. Jedyne, co mógłby przekazać
swoim bliskim, to właśnie: noli me
tangere - nie zatrzymujcie mnie, bo
idę do Stwórcy! Natura ludzka jednak zawsze zatrzymuje przy
sobie odchodzących z powodu tęsknoty, bo cieleśnie odczuwa ich brak. Pozostaje nam trwać w nadziei, że dusza
rzeczywiście jest wiecznie żywa i kiedyś się jeszcze spotkamy. Na razie, musimy pozwolić im
odejść.
Łapa
Grafika:
http://ities.pl/wp-content/uploads/2015/02/777777.jpgłasna