Szczęście, tak cię zwą…
Zamiast tłumić uczucia
negatywne,
tak jak zostaliśmy tego nauczeni,
powinniśmy się im przyglądać
i zgodzić się na to, że istnieją.
tak jak zostaliśmy tego nauczeni,
powinniśmy się im przyglądać
i zgodzić się na to, że istnieją.
(Richard Rohr)
Włączam komputer. Klikam
na hasło szczęście i już mam gotowe
recepty: Zmień swoje nastawienie, a będziesz szczęśliwy. Szczęście to wybór. Wszyscy wokół – nieproszeni o radę - mówią mi,
jak powinnam żyć, abym ciągle była
szczęśliwa. Media zalane są pozytywnymi treściami i optymistycznymi
hasełkami, które mają mi zagwarantować
spokój i pogodę ducha. Z łatwością mogę znaleźć wiele porad dotyczących drogi do szczęścia.
Często - niestety - nie jesteśmy świadomi tego,
że szczęście, do którego w ten sposób dążymy, to tylko ułuda, pozorna i
nietrwała. Coraz bardziej zamykamy się
na to, co autentyczne. Jeśli słyszymy o głodzie, wojnach, chorobach czy innych nieszczęściach, wzruszamy się przez chwilę, po czym
szybko uciekamy do jakiegoś "lżejszego" tematu, bo tak
wygodniej. Żyjemy w czasach, w których
liczy się radość i satysfakcja – keep smiling ponad wszystko i wbrew
wszystkiemu. Przyznaje się nam jedynie
prawo do smutku, jeśli zmarła bliska nam osoba lub właśnie usłyszeliśmy od
lekarza, że cierpimy na poważną chorobę. Taki smutek nie wymaga dodatkowych
wyjaśnień, stanowi bowiem zrozumiałą reakcję na zdarzenia. Ale i tu każe się nam pozytywnie myśleć, jakby
dobre było tylko to, co przyjemne.
Zaczynamy ufać przesłodzonym frazesom, oprawionym w ramki i równocześnie
zapominamy, czym jest prawdziwa mądrość. Tworzymy wokół siebie utopię, w której
wszystko musi być idealne, nie ma tam miejsca na błędy, a przeszkody należy
pomijać, zamiast pokonywać. Agnieszka
Graff – polska pisarka i publicystka – twierdzi, że wpajanie samych pozytywnych
emocji jest odrzuceniem części ludzkiej osobowości. Ta
nieustanna afirmacja wyklucza coś, co sobie cenię i w sobie, i w innych - niezgodę na świat, niezgodę na
niesprawiedliwość. (…). Uciekamy przed normalnym życiem, które niesie ze
sobą zarówno radość, jak i smutek.
Jan Twardowski w swojej Odzie
do rozpaczy również podkreśla, że w życiu
człowieka potrzebne są wszystkie uczucia: szczęście i radość, ale też
zaduma i cierpienie. Niech tekst wiersza mówi sam: Biedna rozpaczy/uczciwy potworze /strasznie ci tu dokuczają/ moraliści podstawiają nogę/ asceci kopią/ lekarze
przepisują proszki żebyś sobie poszła/ nazywają cię grzechem/ a przecież bez
ciebie/ byłbym stale uśmiechnięty jak prosię w deszcz/ wpadałbym w cielęcy
zachwyt/ nieludzki/ okropny jak sztuka bez człowieka/ niedorosły przed śmiercią/
sam obok siebie. Ksiądz Twardowski zauważa, że rozpacz traktowana
jest przez ludzi jak uczucie niepotrzebne. Już sam tytuł Oda do rozpaczy jawi się jako paradoks.
Oda jest pieśnią pochwalną, uroczystą, która odnosi się do ważnej dla nas
wartości: wybitnej postaci, niezwykłego czynu.
W utworze natomiast , rozpacz
jest zbędnym ciężarem . Mimo że rozpacz
jest potrzebna, gdyż stanowi część życia, ludzie wciąż od niej uciekają , chcą się jej
pozbyć. Lekarze przepisują środki, żebyś sobie poszła – pisze poeta. Cierpienie i ból są wartościami,
których nie da się wyeliminować z ludzkiego życia. O tym, że warto stawić im
czoła, mówi także fragment wypowiedzi
Agnieszki Graff . W życiu jednostki i w życiu zbiorowości dzieją się rzeczy
bolesne, przerażające, okropne. I może warto się z nimi zmierzyć inaczej niż przez
optymistyczne machnięcie ręką.
Kim byłby człowiek bez
cierpienia czy rozpaczy? Byłby stale uśmiechnięty jak prosię w deszcz - stwierdza Jan Twardowski. I dalej pisze, że
człowiek byłby niedorosły przed śmiercią (…). Byłby więc niepełny, niedojrzały,
nierozumiejący istoty życia. Nie doceniałby
wartości szczęścia, gdyby nie
rozpacz. Smutek jest czymś odróżniającym nas, ludzi, od zwierząt, gdyż dzięki niemu potrafimy
odkryć własną wartość. Podejście zaproponowane przez Twardowskiego jest
pełne nadziei i optymizmu, ale zarazem bardzo trudne, gdyż
wymaga głębokiej refleksji oraz
akceptacji wszelkich przejawów życia.
Podobnie przedstawia problem Adam Mickiewicz w Dziadów cz. II, wyrażając poglądy ludu.
Józio i Rózia - dwoje dzieci - nie mogą
przekroczyć bram niebios, ponieważ za życia obce im były cierpienia,
nieszczęścia i trudy codzienności. Ziemia była dla nich beztroskim rajem. Winą bohaterów jest więc zbytek słodyczy i
nieznajomość prawdy istnienia. Karą za to są ciągle dręcząca ich nuda i
trwoga oraz brak możliwości pójścia do nieba. Jedyne, o co proszą, to dwa
ziarnka gorczycy, które mają stanowić namiastkę goryczy życia.
My także często zachowujemy się jak te dzieci. Chcemy, żeby nasze życie było pozytywne, czyli pozbawione zmartwień i problemów, beztroskie i łatwe. Kroczymy po ziemi tak, jakby nie działała na nas siłą ciążenia. To piękna bajka, ale kiedyś musimy się zmierzyć z rzeczywistością, tylko czy wtedy starczy nam sił? Mody przemijają , na przesadny optymizm również, a prawdziwa mądrość nigdy.
Żadne podręczniki nie pomogą nam w osiągnięciu szczęścia. To ślepa
uliczka, prowadząca donikąd. Prawdziwego szczęścia nie można kupić, wyćwiczyć,
wymyślić, zaplanować, ono przychodzi nieoczekiwanie. Nie powinno być celem samym w sobie i nie trzeba za nim gonić ani wciąż na niego czekać
ze strachem, że je przeoczymy. Doskonale
tę myśl oddają słowa Anthony'ego de Mello: Szczęście jest motylem:
próbuj je złapać, a odleci. Usiądź w spokoju, a ono spocznie na twoim ramieniu.
Tymczasem osaczają nas wokół recepty
na szczęście oraz kuszą łatwymi do spełnienia obietnicami. Zalecają stworzenie idealnego obrazu własnej osoby i całkowite wyparcie wszelkich
negatywnych myśli. Psycholog kliniczny i psychoterapeuta Gunter Scheich w
swojej książce Pozytywne myślenie. Czy
może szkodzić twierdzi, iż ten kult optymizmu zaleca tłumienie negatywnych
emocji, ignorowanie problemów, bagatelizowanie stanu zdrowia i każe traktować
sukces (rozumiany jako życie w absolutnej harmonii, szczęściu i bogactwie) jako
najwyższe dobro. W książce opisane są również losy ludzi, których przesadny
optymizm doprowadził do depresji. Tłumienie własnych uczuć musi się skończyć depresją. Sam autor mówi: wszelkie
emocje pozytywne i negatywne są tak
samo ważne. Próby manipulowania naturalnym stanem uczuć oraz wyłącznie
pozytywne myślenie i odczuwanie powodują, że zaprzecza się istnieniu ważnych
niekiedy niezbędnych do życia cech osobowości. Tak więc dawkujmy z
umiarem pozytywne myślenie. Przywoływana
już przeze mnie Agnieszka Graff pisze: Ja nie chcę z uśmiechem na ustach wygrywać
kolejnych etapów wyścigu, ja się chcę konfrontować z tym, że wokół dzieją się
dobre i złe rzeczy.
Jeśli więc chcemy coś zmienić, powinniśmy
najpierw zrozumieć, co znaczy określenie pozytywnie.
Pozytywne są przeszkody, w których pokonanie musimy włożyć wysiłek, błędy,
które uczą na przyszłość, wydarzenia zmuszające do zmiany na lepsze. Pozytywny
jest śmiech, ale dobre też są łzy. Pozytywne jest myślenie, które pcha
naprzód. Pozytywne jest nasze życie z całym zestawem swoich wad i zalet, dzięki
którym jest ciekawie i autentycznie.
Sandra
Grafika:
http://m.mamadu.pl/7f8a54eda3177f066dde3c4c2848905c,640,0,0,0.jpg
https://encrypted-tbn2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQTKNTqZRUnfpe5UI3HxAyqta2WCXM_0DEcxS1hB314gJsdDj6s0Q
http://demotywatory.pl//uploads/201107/1310821411_by_gumii95_600.jpg