Niezapomniani nauczyciele klasy XI b
Nauczyciel …
to jedna z najbardziej
wyjątkowych postaci na całym
świecie,
bo któż inny mógłby
każdego dnia ofiarowywać to,
co w nim najlepszego cudzym dzieciom.
(Deanna Beisser)
Pan
Eugeniusz Cybulski, uczeń klasy XI b i maturzysta z 1953, roku pieczołowicie przechowuje pamiątki
dotyczące wychowawców i nauczycieli, a także swoich kolegów. Są tu informacje o
ich losach i zrobionych karierach –
niektórych bardzo imponujących, a także zdjęcia. Są protokoły z kolejnych zjazdów
koleżeńskich… Wśród nich znajduję kartkę zatytułowaną: Oto niezapomniani Nauczyciele i Wychowawcy XI b. Czytam ją, zamyślając się jednocześnie
nad wyjątkowym darem wdzięczności, jaki posiadali dawni
uczniowie. Zdjęcie otwierające post przedstawia Michał Pieszkę, trzy środkowe odnoszą się do Stefana Milera, a na ostatnim jest Michał Bojarczuk.
A oto i
portret nauczycieli sporządzony przez absolwentów z 1953 roku. Hanna Porębska – język polski
(wspaniała polonistka, która z pamięci recytowała księgi Pana Tadeusza). Krystyna
Kazub – język polski. Franciszka
Żalińska - Górska („Frania”) – matematyczka (perfekcyjna i wymagająca). Jan
Składnik – matematyka. Adela Lipczyńska
- chemia (pasjonatka doświadczeń
chemicznych). Michał Bojarczuk –
język polski, logika (dyrektor liceum, wielki polski patriota). Michał Pieszko („Marszałek”) –
geografia, geologia, logika (organizator wycieczek krajoznawczych i porannych
apeli). Władysław Borkowski
(„Piksafon”) – fizyka, astronomia (organizator i opiekun wielu kół naukowych). Tadeusz Bryk – język francuski,
rosyjski, muzyka, śpiew (również nauczyciel w szkole muzycznej, kompozytor). Jan Ludwikowski – język rosyjski
(dziadek Szczuka). Eugeniusz Hajkowski
– wychowanie fizyczne (pasjonat sportu, organizator i trener wielu szkolnych
sekcji sportowych). Jan Kuna –
historia (wielce dobroduszny wychowawca, wspaniale i ciekawie nauczał historii). Stefan Miler – botanika i biologia (wielki przyjaciel młodzieży,
dyrektor akademickiego zoo). Ksiądz Mieczysław
Michalski – religia (rektor Kościoła św. Katarzyny, wspaniały człowiek,
erudyta z dużą wiedzą ogólną). Jerzy
Suchodół – przysposobienie obronne. Weronika
Wawryn – rysunki.
We wspomnieniach pana
Eugeniusza Cybulskiego szczególne miejsce zajmuje Stefan Miler. O swoim nauczycielu snuje barwne opowieści. Profesor Miler był wyjątkowym człowiekiem.
Nauczycielem życzliwym dla uczniów i
sprawiedliwym – jeśli ktoś nie umiał, to była dwója bez dyskusji, a inni
dostawali tyle, na ile zasłużyli. Był bardzo lubiany przez uczniów. Poza tym
był patriotą i w mniejszym gronie prowadził dyskusje patriotyczne ( wtedy nie
można było ujawniać poglądów sprzecznych z oficjalnym systemem
państwowym).
Do Zamościa Stefan Miler
przyjechał w 1916 roku już jako człowiek z przeszłością polityczną. W 1905 roku
brał udział w strajku szkolnym w Kaliszu, domagał się polskiej szkoły oraz razem z dwustu uczniami opuścił carską szkołę
i przyłączył się do manifestujących robotników. Rozbrajał carskich żandarmów,
za co trafił do więzienia, ale z niego
uciekł. W 1915 roku walczył w Legionach Piłsudskiego, tam został ranny, a po
wyleczeniu przyjechał do Zamościa. Został nauczycielem biologii, do czego
przygotował się solidnie,studiując wcześniej
biologię w Szwajcarii we Fryburgu
i kończąc ją z najwyższą oceną. W 1920 roku profesor Miler założył ogród
botaniczny, w którym codziennie pracował
wraz z uczniami. Już w pierwszym roku wspólnie wyhodowali 500 gatunków roślin, założyli terrarium z
żółwiami, jaszczurkami i żabami. Zrobili
ul, gołębnik, deszczomierz i zegar słoneczny. Trzy lata później
mieli trzy sarny, króliki, wiewiórki,
białe myszki, papugi oraz powiększyli
terrarium. I rzecz nie do pomyślenia w
dzisiejszej szkole – ogród botaniczny był pełen uczniów, którzy pracowali,
robili preparaty, dbali o żywność dla zwierząt, a przy tym bezwiednie uczyli
się biologii. Wszyscy uczniowie raz na pół roku przynosili wiązkę koniczyny,
garniec owsa, garniec pośladu albo kwartę siemienia. Na korytarzach szkolnych
stały skrzynki z pieczywem dla saren i ptaków.
Pomagali też zamościanie, można było więc wybudować studnię , zimowe
akwarium z bieżącą wodą i wodotrysk.
Zarówno ogród, jak i pracownia
biologiczna rozwijały się w szybkim tempie. W 1925 roku zatrudniono zatem do ogrodu woźnego, a w 1927 roku ogród odwiedził prezydent
Rzeczypospolitej Ignacy Mościcki.
Pan Eugeniusz Cybulski snuje dalej swoją opowieść o
profesorze: Miler musiał utrzymać ten ogród
pod względem finansowymi i gospodarczym, no to prosił uczniów, żeby go wspierali. Pamiętam,
jak chodziliśmy z Romkiem (Żebrowskim) i
Marianem (Fijałkiem) na Peowiaków do jego domu, przy którym miał duży ogród z różnymi
zielonkami potrzebnymi zwierzętom, aby pomóc je przenieść do szkolnego ogrodu.
Miler pozwalał nam jeść na lekcji, ale to kosztowało 20 żab. I ja taki dług
miałem parę razy. Był też wybór: żaby
albo susły, których było dużo na na łące w Mokrem. Dodatkowo przynosiliśmy chleb, żyto, owies, żeby zwierzęta nie były
głodne. Profesor Miler starał się różnymi sposobami zdobyć wsparcie finansowe
dla ogrodu, między innymi uczniowie oraz zamościanie płacili za oglądanie slajdów, które były
wówczas nowością. A zdjęcia miał z okresu wspinania się po Alpach, był bowiem
alpinistą i zdobył nawet szczyt Mont Blanc. (zdjęcie niżej)
Stefan
Miler urządzał też loterie fantowe, aby
zbudować klatki dla orłów lub
królikarnię. Gromadził każdy grosz i w 1928
roku kupił parę niedźwiedzi,
zdobył rysia i wilka. Twórca i jego ogród byli nagradzani w Warszawie,
Poznaniu i Wrocławiu. Na wzór ogrodu
stworzonego przez Milera powstawały szkolne ogrody w Częstochowie, Lesznie i
Grodnie. Michał Bojarczuk – polonista wspominał: Ogród zoologiczny był jak bombonierka. W
środku miasta Miler pokazał ludziom, co to jest piękno. A trzeba przyznać, że
wtedy Zamość był brudny i zaśmiecony. Dyrektor Bojarczuk opowiadał również o wyjątkowej więzi profesora Stefana Milera ze zwierzętami.
Sześciomiesięcznego rysia z Polesia zabierał na lekcje, żeby się zwierzę samo nie nudziło. Podobno ów ryś spał z
jednym z uczniów i odbywał z profesorem wycieczki do Warszawy. Wilk Rex
na rozkaz Milera skakał uczniom przez głowy, bocian klekotał, a czapla przez
trzy lata dziobała ucznia, który ją uderzył. Kazimierz Brandys w reportażach O królach i kapuście
pisał, że gdy gestapo aresztowało
Stefana Milera, to jeleń padł na anewryzm serca. Takie są wspomnienia –
prawdziwe czy też nie – nie wiadomo do końca.
Profesor
Miler miał bardzo silny wpływ wychowawczy – jak się okazuje – nie tylko na
uczniów. Powiadano, że nawet dziką świnię potrafi podnieść na wyższy stopień
kultury. Podobno, gdy urodziły się pierwsze niedźwiadki, ogłosił amnestię dla
wszystkich dwójkowiczów i nie pomogły protesty kuratorium. Dwójkowicze też
zarabiali na poprawki dostarczaniem żab, czasem nawet sześćdziesięciu.
Uczniowie byli bardzo związani ze swoim profesorem i ochoczo go wspomagali:
ukradli balię żonie austriackiego feldfebla , żeby zrobić z niej terrarium dla
żółwia, a na pomieszczenie dla wiewiórki ukradli budkę austriackiemu
szyldwachowi.
Patriotyzm
Stefana Milera odezwał się po raz kolejny w 1951 roku, kiedy władze postanowiły
zmienić imię szkoły, ponieważ liceum nie może się nazywać od faceta, który strzelał bażanty z Jagiełłą. Na radzie
pedagogicznej krzyknął: protestuję jako
Polak i socjalista. Za tę odwagę zapłacił odejściem na emeryturę i
przeniesieniem do gorszego mieszkania. Wcześniej jednak zdążył zakopać pomnik
Zamoyskiego (stojący dotąd w ogrodzie),
który władze chciały zniszczyć.
Kim był
więc Stefan Miler? Michał Bojarczuk pisał: Bogato
wyposażony przez naturę: barczysty i silny. Dziesiąty człowiek, który zdobył
Mont Blanc, a po Malczewskim, autorze „Marii” – drugi Polak. Prostolinijny,
uczciwy, z dużą wiedzą i jeszcze większą miłością do przyrody. Niepospolity. A
patriota nie z tej ziemi…
Styna
Styna
Grafika:
http://www.archiwum.zam.pl/albums/userpics/normal_Pieszko-Micha%C5%82.jpg
http://www.zoo.zamosc.pl/dat/images/108b.jpg
http://www.lubomir.pl/rodzina/galeria/stefan_miler/00025_willa_Belweder_d.jpg
http://www.lubomir.pl/rodzina/galeria/stefan_miler/stefan_miler_na_szczycie_mont_blanc_d.jpg
http://images.slideplayer.pl/31/9748953/slides/slide_1.jpg
Profesor Miller był bez wątpienia wspaniałym nauczycielem. Najśmieszniejsza jest historia z karnymi żabami i susłami zbieranymi przez uczniów. Dzięki niemu, obecnie w Zamościu funkcjonuje jedno z największych zoo w Polsce. Trafiają tu gatunki zatrzymywane na granicy i ogród cały czas się rozwija.
OdpowiedzUsuńProfesor Miller był wielkim człowiekiem, nauczycielem, miłośnikiem przyrody, oddany całym sercem swojej pracy. Dzięki niemu mamy jedyne zoo po wschodniej stronie Wisły. Powinniśmy pamiętać o profesorze i mówić jak wiele zrobił dla naszego liceum i miasta
OdpowiedzUsuńJestem pełna podziwu, że uczniowie byli tacy pomocni, były to trudne czasy i wszyscy trzymali się razem. Stefan Miler był wybitnym człowiekiem i dostał wiele zasłużonych nagród m.in. Za działalność pedagogiczną, społeczną i patriotyczną został odznaczony: Srebrnym Krzyżem Zasługi (1928), Odznaką honorową „Za Walkę o Szkołę Polską” (1930), Krzyżem Niepodległości (1931, 1933), Medalem za uczestnictwo w wojnie bolszewickiej „Polska Swemu Obrońcy”, Medalem Dziesięciolecia Odzyskania Niepodległości, Krzyżem „Pierwszaków” (odznaka ochotników Pierwszego Pułku Legionów Polskich), Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (1958).
OdpowiedzUsuńPoprzez ten post mogłam się dowiedzieć, kto za dawnych lat uczył w naszej szkole.
OdpowiedzUsuńHistoria o życiu i nauczaniu profesora Milera jest bardzo ciekawa. Po raz drugi czytam karę dotyczącą przynoszenia żab i nadal ona nie przestała mnie śmieszyć.
Stefan Miler jest osobą godna podziwu, ponieważ był odważny i nigdy się nie poddawał co czyniło go człowiekiem wyjątkowym!
Wspomnienia te są naprawdę wyjątkowe. Może i trudno wyobrazić sobie tą dziką przyrodę w środku miasta, a jednak istniała i pulsowała życiem, ujawniając swoje tajemnice, a przede wszystkim ucząc. Nie ma to jak praktyka, sztywne formuły bez doświadczenia to zubożenie tego, co można nazwać nauką.
OdpowiedzUsuńNauczyciel na miarę złota! Dokonał rzeczy wręcz niemożliwych, tym samym zrywając pewien łańcuch sztywnych reguł, panujących wśród szkolnych murów. Niebywałe, a tak bliskie...
Stefan Miler był wspaniałym człowiekiem oraz patriotą. Współczesni ludzie powini wzorować się na profesorze Milerze. Bardzo zaciekawiła mnie historia o wilku, choć trochę trudno w nią uwierzyć.
OdpowiedzUsuńProfesor Miller nie tylko uczył swoich uczniów biologii, nie przedstawiał im tylko teorii. Na pewno przekazał swoim uczniom miłość do zwierząt i przyrody. Pokazał jak traktować zwierzęta wszystkim mieszkańcom Zamościa, otwierając zamojskie zoo. Należy też zwrócić uwagę na pomoc uczniów, którzy także przyczynili się do funkcjonowania zoo.
OdpowiedzUsuńStefan Miler- nauczyciel z pasją. Gdyby nie jego zachowywanie dyscypliny oraz niesforni uczniowie, nie byłoby dziś w naszym mieście tak chętnie odwiedzanego ogrodu zoologicznego :)
OdpowiedzUsuńNiewątpliwie pan Stefan Miler był niezwykłym człowiekiem. W dodatku miał swoją pasję i świetnie spisywał się w roli nauczyciela biologii. W 1918r. założył także zoo, które było pierwszym w Polsce szkolnym ogrodem zoologicznym i jednym z nielicznych w Europie!
OdpowiedzUsuńProfesor Miller był wyjątkowym człowiekiem. Jego poświęcenie dla szkoły, zoo i uczniów było godne podziwu. Zabawne były kary stosowane przez niego wobec uczniów. Najbardziej zabawna była kara zbierania żab, która była jednocześnie pożyteczną pracą na rzecz zoo. Profesorowi Stefanowi Millerowi zawdzięczamy obecne zoo w Zamościu, które przecież tak miło jest zwiedzać.
OdpowiedzUsuńStefan Miler był niesamowitym nauczycielem jak i patriotą. Jego przykładność, pracowitość i poświęcenie są godne podziwu. Cieszę się, że uczę się w liceum, w którym niegdyś uczyły takie wspaniałe osoby jak Stefan Miler.
OdpowiedzUsuńNiesamowity człowiek z wielką pasją i sercem. Ludzie w dzisiejszych czasach powinni kierować się wartościami, w które wierzył Stefan Miler.
OdpowiedzUsuńWspaniały nauczyciel który przyciągał uczniów jak magnes. Teraz też z niektórych przedmiotów przydało by się wyjście awaryjne w postaci zbierania żab.
OdpowiedzUsuńChociaż jestem w tym liceum pierwszy rok, wydawało mi się, że dużo już wiem o panu Stefanie Milerze. Jednak, po przeczytaniu tego postu, muszę przyznać, że moja dotychczasowa wiedza była znikoma. Był to niezwykle interesujący człowiek i z pewnością nauczyciel z pasją!
OdpowiedzUsuńCzytając ostatnie posty, coraz częściej liczyłem na jakieś wzmianki o prof. Milerze, a tu proszę, cały post poświęcony Jego osobie. Bawiłem się świetnie, czytając i poznałem sporo ciekawych faktów(lub niekoniecznie faktów). Świetny post. :)
OdpowiedzUsuńPodczas II Wojny Światowej Niemcy zaproponowali Millerowi zmianę narodowości, ale odmówił.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że z profesorem Milerem jest związanych aż tyle ciekawych historii. Niesamowity człowiek. Jestem pewien, że gdybym chodził do klasy o profilu biologicznym, to żałowałbym, że mnie nie uczy. Świetnie, że taki post został napisany!
OdpowiedzUsuńBez wątpienia Stefan Miller należał do tego typu nauczycieli, o których się opowiada swoim dzieciom. Cieszę się, że mogłam się o nim dowiedzieć czegoś więcej. Podziwiam go bardzo nie tylko jako nauczyciela, ale przede wszystkim człowieka pełnego odwagi i ambicji. Wzór do naśladowania!
OdpowiedzUsuńStefan Miler to niewątpliwie ważna postać dla Zamościa. Zapewne każdy z nas był w zamojskim zoo, warto więc znać jego korzenie. Stefan Miler tworzył ogród zoologiczny z pasją, mimo iż początki nie należały do najłatwiejszych. Cieszył się sympatią i szacunkiem ludzi, a także miał wyjątkową więź ze zwierzętami, ponadto był osobą wszechstronną, posiadającą ogromną wiedzę.
OdpowiedzUsuńOgród zoologiczno-botaniczny i jego opiekun stały się w tamtych czasach wizytówką Zamościa. Stefan Miler podkreślał,ze praca tam młodzieży ma korzystny wpływ na ich wychowanie. Czytając post bylam zdumiona, ze tak wiele osób pomagało wspierać powstały ogród. Ciekawa jestem jakby to wyglądało w dzisiejszych realiach.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post. Uważam, że Stefan Miller był wspaniałym człowiekiem.Założył ogród botaniczny o,który troszczył się całym sercem, zdobył Mont Blanc,bardzo kochał przyrodę, zwierzęta.Cieszę się,że mogę uczyć się w tym liceum,w którym przebywali tak wspaniali i wartościowi ludzie.
OdpowiedzUsuńNiedawno obchodzony jubileusz naszego liceum, skłonił mnie do refleksji na temat tego jak wiele osób zawdzięcza tym murom jedne z najpiękniejszych lat swojego życia oraz jak wielu wspaniałych nauczycieli tu pracowało. Niektórzy twierdzą, że I LO w Zamościu to po prostu stary budynek z dziurami w ścianach. Uważam, że to piękne jak wiele historii odegrało się właśnie w tych murach, w których teraz ja mogę przebywać, ile osób już przewinęło się przez te korytarze. Nasza szkoła posiada bardzo bogatą historię i wiele tradycji. Ten post tylko potwierdza słuszność moich rozważań, cieszę się, że ja również mogę być częścią I Liceum.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Stefana Milera. Był on i wciąż jest wzorem zarówno dla uczniów, jak i nauczycieli. Stał się człowiekiem, którego wspomina się z uśmiechem.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post. Kolejny ze wspomnieniami, bardzo miło się czyta. :)
OdpowiedzUsuńI LO na pewno dużo zawdzięcza profesorowi Stefanowi Milerowi. Dzięki niemu powstał ogród botaniczny przy szkole. Był świetnym nauczycielem z pasją.
OdpowiedzUsuńProfesor Stefan Miler był bardzo mądrym człowiekiem, świadczy o tym ukończenie studiów w Szwajcarii z najwyższą oceną. Z pewnością był lubiany przez uczniów, spędzał z nimi mnóstwo czasu. Uczył nie tylko samej teorii, ale również wiedzy praktycznej, np. opieki nad zwierzętami i roślinami. Bardzo ciekawy post.
OdpowiedzUsuńMiłym zaskoczeniem jest fakt, że uczniowie kiedyś potrafili się tak bardzo zaangażować i pomagać! To dowodzi temu jak nasze współczesne czasy różnią się od tych z przeszłości.
OdpowiedzUsuńStefan Miller był wspaniałym człowiekiem i wybitnym nauczycielem. W 1918r. założył ZOO, które cały czas cieszy się powodzeniem i ściąga wielu turystów z całej Polski.
OdpowiedzUsuńW 2016 w sierpniu roku zmarła jego córka Grażyna w wieku 90 lat - była moją sąsiadką. Jest pochowana w Sosnowcu; była żoną oficera AK; młodszy syn był oficerem na statku; zmarł młodo na gruźlicę - na początku lat 50. Zostawił żonę i dwoje dzieci. Jest pochowany w Gdańsku. Córka Grażyna miała troje dzieci, ale po jej śmierci wnuki pana Milera nie kultywują pamięci przodków. Miler jest pochowany w Warszawie na Powązkach, a jego pierwsza żona w Zamościu.
OdpowiedzUsuń