Rozmowa z absolwentem
Młodość jest piękna i
bardzo dobrze się ją wspomina.
(Dariusz Toczek)
Z okazji 100-lecia I Liceum Ogólnokształcącego
im. Jana Zamoyskiego w Zamościu postanowiłam przeprowadzić wywiad z absolwentem naszej szkoły - Panem Dariuszem
Toczkiem, z zawodu ekonomistą.
Dzień
dobry, jestem uczennicą I Liceum
Ogólnokształcącego w Zamościu im Jana
Zamoyskiego. W tym roku szkolnym nasza szkoła obchodzić będzie 100- lecie
istnienia. Kontynuując cykl wywiadów przeprowadzanych z absolwentami naszego
liceum, chciałabym zadać Panu kilka pytań o wspomnienia z okresu szkolnego. W
jakich latach chodził Pan do szkoły średniej?
Do szkoły średniej chodziłem w latach 1978-1982.
Dlaczego
wybrał Pan tę szkołę?
Dlaczego? Ponieważ była to szkoła z tradycjami,
a także z wysokim poziomem nauczania. Do tej szkoły uczęszczała również część
mojej rodziny, a później moja
córka. Do Liceum nie dostawał się byle
kto, ukończenie tej szkoły otwierało drzwi na wszystkie ważne uczelnie w
Polsce.
Co może
Pan powiedzieć o pierwszej klasie i obowiązkach z nią
związanych?
Pierwszą rzeczą po otrzymaniu wiadomości o
przyjęciu mnie do szkoły było uszycie
mundurka. Obowiązkiem każdego ucznia było noszenie szkolnego mundurka. Można
powiedzieć, że na owe czasy szkoła byłą elitarną, a mundurki
wyróżniały nas spośród uczniów innych szkół. Były koloru stalowego. Pamiętam, że w mieście mówili na
nas króliki. W tym czasie, gdy ja
chodziłem do szkoły, czapki nie były już obowiązkowe, poza lekcjami PO u Pana Profesora
Suchodoła.
Nowo przyjęci uczniowie klas pierwszych jeszcze
w czasie wakacji mieli obowiązek pracy w
Zakładach Przemysłu Owocowo- Warzywnego w Łapiguzie. Była to praca w ramach
integracji uczniów. Pracowaliśmy klasami w ostatnim miesiącu wakacji. Wszystkie
pieniądze zarobione przez młodzież były przekazane na fundusz szkoły.
Pierwsze klasy miały także obowiązek
uczestnictwa w koncertach filharmonii
organizowanych w szkole raz w miesiącu.
Celem koncertów było zaszczepienie w młodych ludziach fascynacji muzyką klasyczną.
Każdy uczeń klasy pierwszej wiedział o tym, że jest jedna bardzo ważna
zasada w szkole - nie ma powtarzania klasy pierwszej. Jeśli ktoś nie zdał w
pierwszej, klasie musiał zmienić szkołę, gdyż uważano, że nie poradzi sobie
dalej z nauką.
Ile osób
liczyła Pana klasa i jaki miała profil?
Naukę w mojej klasie zaczynało 41 uczniów,
a ukończyło 37 - nie licząc migracji
międzyklasowych. Była to klasa ogólna z rozszerzonym językiem angielskim. W
moim roczniku było sześć klas o
profilach: matematyczno- fizycznym, biologiczno-chemicznym, humanistycznym,
dwie klasy ogólne z rozszerzonym językiem angielskim lub francuskim oraz klasa
sportowa. Klasy ogólne miały trudniej, ponieważ obowiązywał ich ogólny zakres
materiału np. w klasie humanistycznej
matematyka była traktowana z przymrużeniem oka. Moja klasa była bardzo mocna,
nie było np. ściągania, poważnie! Byli tu ludzie, których interesowała wiedza.
Rywalizowaliśmy ze sobą, ale tylko i wyłącznie posiadaną wiedzą.
Kto był
Pana wychowawcą?
Moją wychowawczynią była Pani Barbara Jędruszczak.
Jak Pan
wspomina lata szkolne?
Bardzo dobrze, okres liceum i studiów to najlepszy okres w
moim życiu, potem zostaje już tylko
praca.
Kto był
dyrektorem liceum, gdy chodził Pan do szkoły?
Pan Bolesław Hass. Był to człowiek zawsze
dostępny dla uczniów i uśmiechnięty, ale również stanowczy. Potrafił
rozwiązywać konflikty pomiędzy uczniem a nauczycielem, które niekiedy się zdarzały. Młodzież bardzo go ceniła
i lubiła.
Czy
pamięta Pan jakieś śmieszne sytuacje związane ze szkołą lub z klasą?
Szkoła w ogóle jest śmieszna. Czy zabawnie było?
Było! Zdarzały się różne rzeczy - ja miałem taką sytuację, że rozpaliłem
ognisko na lekcji pod ławką (było
to akurat na lekcji u mojej
wychowawczyni ), wiec zostałem wykreślony z listy uczniów. Po rozmowie dyrektora z
rodzicami musiałem ponownie zapłacić
wpisowe i znowu mnie przyjęli. Pamiętam także, że za karę moja klasa
siedziała dwa dni w śmierdzącej od
dymu sali lekcyjnej. Chłopaki
szarpali się ze sobą i w końcu jeden do drugiego powiedział, że zaraz
ugasi jego nadmierny zapał. Odpalił
gaśnicę pianową, której się nie da zatrzymać i zabryzgał całą klasę i
wszystkich, którzy w niej byli, plus jeszcze pół szkoły, zanim dobiegł do toalety
i tam ją wrzucił.
Bywały w szkole
takie sytuacje , które dzisiaj by się w ogóle nie zdarzyły, bo zaraz
straszą prokuratorem albo policją. Wyobraź sobie np.: uczniowie palili
potajemnie papierosy w ubikacji szkolnej, do której wpadał dyrektor Hass - wszyscy oczywiście zdążyli
już zgasić. Dyrektor cierpliwie czekał i mówił: Wszyscy, którzy tu stoją, idą za
mną i mają wrzucać koks do piwnicy -
ponieważ w szkole była kotłownia na
koks. Było wiadomo, że ktoś ten koks musiał wrzucić do piwnicy, więc wszyscy palacze
bez gadania chętnie szli. Przy
wrzucaniu było wesoło, chłopaki
wygłupiali się i tylko niewielką
część koksu udało się im wrzucić do
piwnicy. Wychodzili stamtąd czarni jak Murzyni. Najczęściej kończyło się na tym, że koks wrzucali
pracownicy szkoły, ale kara za palenie jakaś być musiała.
Czy był
jakiś nauczyciel, który szczególnie zapadł Panu w pamięć?
Nauczycieli
najlepiej wspomina się po latach. Ja lubię w ogóle nauczycieli, bo mam
takie podejście, że od każdego można się czegoś
nauczyć. Największe problemy miałem np. z profesorem Lawgminem od
chemii, spowodowane było to tym, że profesor chciał, żebym chodził na kółko
chemiczne, a ja w ogóle nie byłem tym
zainteresowany. Ciągle mnie za to glebił.
Jako chłopak wolałem chodzić na zajęcia sportowe niż uczyć się chemii.
Profesor mówił, że dureń gania za piłką, zamiast chodzić na
kółko, ale takich osób jak ja było kilka
np. dziewczyny chodziły na tańce, a nie na chemię. Pamiętam bardzo dobrze
profesora Rodzika od fizyki, który niestety uczył mnie tylko rok, gdyż niedługo
po zakończeniu roku zmarł. Pan Rodzik był zupełnie inną postacią niż Pan Profesor Suchodół – gdy szedł
korytarzem, to wszyscy stali na baczność. Lekcja u profesora Rodzika wyglądała tak, że przychodził, wchodził na
katedrę i wykładał temat. Dzięki temu nauczyliśmy się tego, jak to będzie
wyglądać na studiach. Był człowiekiem
bardzo dowcipnym, np. wchodził na katedrę, patrzył na wszystkich uśmiechnięty i
mówił: chłopak z dziewczyną siedzą w
łódce w parku, łódka porusza się z prędkością…. czemu nie piszecie, zaczęła się
klasówka? Ciekawą rzeczą było to, że stopnie u niego zaczynały się od zera.
Stawiał zera i dwóje, dwóje z silnią, z jednym, z dwoma i z trzema plusami. Gdy
ktoś pytał, dlaczego dostał zero, to on
zwykł mówić, że na dwa też trzeba coś umieć, bo to jest stopień oceniający
wiedzę, a jak ktoś nie umie nic, to dostaje zero. No i takie zera stały sobie w
dzienniku. Miał też swoje przyzwyczajenia
- wychodził z klasy na zaplecze, tam zapalał papierosa i szedł sobie z
papierosem przez cały korytarz aż do pokoju nauczycielskiego. Nikt na to nie
zwracał uwagi, było to normalne.
Czy miał
Pan studniówkę?
Nie, nasz rocznik jako jedyny nie miał studniówki, z powodu stanu wojennego.
Balu nie było ze względu na to, że władze zezwalały na jego organizację tylko w dzień. Wielu uczniów z naszej szkoły aktywnie działało w ,,Solidarności” i nie tylko, więc razem z dyrektorem uznali,
że lepiej będzie, aby ta studniówka się nie odbyła.
Czy uważa
Pan, że wybór I Liceum Ogólnokształcącego jako szkoły średniej to dobry wybór?
Tak, w moich czasach, ktoś, kto szedł do liceum,
chciał studiować. Jest to szkoła dla tych, którzy chcą się uczyć dla wiedzy i
umiejętności. Dla tych, którzy chcą coś w życiu
osiągnąć. W moich czasach tylko ok. 20% młodzieży chodziło do liceum.
Pozostali wybierali technika lub szkoły zawodowe.
Czy
chciałby Pan coś jeszcze od siebie dodać, a może coś przekazać obecnym uczniom?
Młodość jest piękna i bardzo dobrze się ją
wspomina. Teraz z perspektywy lat wiem,
że wzajemny szacunek do siebie oraz zrozumienie drugiego człowieka, czyli
wartości, których się nauczyłem szkole, owocują w dorosłym życiu. Życzę Wam,
żebyście po latach wspominali tak dobrze naszą szkołę, jak wspominam ją ja.
Bardzo
dziękuję Panu za rozmowę .
Karolina
Grafika: własna
Bardzo ciekawy post, przyjemnie się czyta wspomnienia absolwentów w formie wywiadu. Autorka musiała się nieźle napracować. Brawo! :)
OdpowiedzUsuńTo nie autorka się napracowała! Ona tylko zapisywała lub nagrywała. To Pan Toczek pracował.
UsuńProszę zwrócić uwagę na zdrowy stosunek tego pana do szkoły. Nikogo nie oskarża, szkołę wspomina ciepło! Proszę zwrócić uwagę na fragment mówiący o sposobie karania za palenie! Kiedyś uczniowie byli mężczyznami, nie biegli z byle głupstwem na skargę do mamusi - jak to dzisiaj bywa. I porozrabiali, i potrafili ponieść tego konsekwencje, i byli w "Solidarności". Tak się - moi dzisiejsi koledzy - hartuje charakter i tak "wyrasta się na człowieka".
Dziś dyrektor(nauczyciel) goniący ucznia do dźwigania czegokolwiek wylądowałby w "Uwadze". Na pewno w ten sposób nie wyrośnie zdrowe społeczeństwo.
Zgadzam się. Dziś wielu z nas jest głaskanych po głowach. Jezeli robimy coś nie tak, zdobywamy złe oceny itd, w pierwszej kolejności doszukuje się wad u nauczyciela. Bo nie nauczył, nie potrafi, wymaga, bądź nie. Nie oceniajmy innych. Zacznijmy od siebie. Od poprawienia swoich błędów, przyłożenia się do nauki...
UsuńZgadzam się. Teraz nie ma tak wielkiej dyscypliny.Często winę za złe wyniki ponosi nauczyciel a nie uczniowie.
UsuńBardzo interesujący wywiad. Pan Toczek bardzo dobrze wspomina swoje lata młodości. Powiedział ile ta szkoła dla niego znaczyła i nadal po wielu latach znaczy. Wspomnienia jakie zachowamy zostaną z nami na zawsze-tak jak w przypadku pana Toczka.
OdpowiedzUsuńWspomnienia z pewnością dojrzewają powoli, by móc potem ze zdwojoną siłą cieszyć nawet w ponury, przygnębiający dzień. Wywiad ten nasuwa mi na myśl fakt, że czasy zmieniają się, ale tylko w pewnym stopniu. Wszystko, co związane z przeszłością pozostanie nią zawsze. Przypomnieć sobie ją bywa trudno, nie zawsze przyjemnie, ale jednak jest to dowód naszego życia, nasza indywidualna powieść. Zatem czekam na kolejne "powieści", które pozwolą rozjaśnić wyobrażenia na temat szkolnej rzeczywistości za czasów naszych przodków.
OdpowiedzUsuń"Jest to szkoła dla tych, którzy chcą się uczyć dla wiedzy i umiejętności. Dla tych, którzy chcą coś w życiu osiągnąć. W moich czasach tylko ok. 20% młodzieży chodziło do liceum. Pozostali wybierali technika lub szkoły zawodowe" - mówi pan Toczek.
OdpowiedzUsuńI to była zdrowa selekcja! Ci, którzy dostali się do liceum, szanowali szkołę i uczyli się. Ci, którzy sobie nie radzili, odchodzili ze szkoły. To uczniowie dostosowywali się do wymagań nauczycieli,a nie nauczyciele do poziomu najsłabszych uczniów.
To właśnie ci, którzy powinni być w zawodówkach, a wepchnęli się do liceów i to często do klas sprofilowanych, pociągnęli niemal na dno polskie szkolnictwo. Do nich dostosowuje się kryteria wymagań - na przykład śmieszne 30% na maturze! Nawet w najtrudniejszych latach PRL-u był wyższy poziom w liceach.
UsuńKlasa sportowa miała literę "D". Jej wychowawcą był Profesor Kazimierz Mazurek.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post. Dobrze, że wielu absolwentów chce opowiedzieć jak było kiedyś w szkole. Można sobie porównać jak było wcześniej.
OdpowiedzUsuńZa kilkanaście lat sami wrócimy do szkolnych czasów i powspominamy je. Cieszę się, że można wynieść z nich więcej niż tylko wspomnienia zabawnych sytuacji. "Teraz z perspektywy lat wiem, że wzajemny szacunek do siebie oraz zrozumienie drugiego człowieka, czyli wartości, których się nauczyłem szkole, owocują w dorosłym życiu."
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wywiad, można się dowiedzieć, jak kiedyś wyglądała nasz szkoła. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać wywiady, w których ktoś coś wspomina.Nie tylko można dowiedzieć się jak kiedyś szkoła wyglądała, ale także jaki był do niej stosunek.Koncerty filharmonii w pierwszej klasie powinny wrócić.Bardzo fajny pomysł.
OdpowiedzUsuńUwielbiam posty ze wspomnieniami! Bardzo ciekawy wywiad! :)
OdpowiedzUsuńPan Toczek wspomniał o wrzucaniu koksu do piwnicy. Niedawno mój tata opowiadał mi jak za jego czasów, w szkole by było ciepło trzeba było najpierw napalić w piecu. Materiały musieli własnoręcznie wrzucić do piwnicy uczniowie. Chociaż na 8 klas szkoły podstawowej, uczniów było niewielu, wszyscy "palili się" do pracy. Teraz, gdy przychodzimy do szkoły mamy w niej ciepło, wygodnie i wcale niedoceniany, a nawet nie zauważamy tego, bo przecież "tak ma być". Jestem ciekawa, jakie by było nastawienie uczniów, gdyby tak jak kiedyś, kazano im wrzucać koks.
OdpowiedzUsuńWeroniko! Dziś się tak jakoś porobiło, że wszystkim się wszystko należy. Nikt nikomu niczego nie zawdzięcza, nie zna słowa "dziękuję". Odchodzi ze szkoły i nawet nie mówi: do widzenia. Niemal wszyscy nauczyciele są głupi i nie są godni uczyć tak wybitnych - w ich mniemaniu - uczniów, którzy zaszczycili szkołę swoją obecnością.
UsuńCzy dzisiaj ktoś by zrzucał koks? Nie żartuj! Dzisiaj uczeń nie podlewa nawet kwiatków w klasie, bo to rola sprzątaczek. Czasem jest problem, kto ma otworzyć okno.
Jeden z lepszych wywiadów, z dużą ilością nowych interesujących informacji. Między innymi dla takich tekstów warto wchodzić na ten blog. Oczywiście regularnie, żeby niczego nie przegapić :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajny artykuł.Pokazuje jak było kiedyś i jak wiele się zmieniło.Teraz można zobaczyć jak spadł szacunek uczniów-oczywiście nie wszystkich-do Profesorów.To jednak smuci, bo to nauczyciele pełnią-oprócz rodziców- ważna rolę w naszym życiu.Kształtują nas.W latach nauki Pana Dariusza Toczka, była większa dyscyplina, każdy szanował nauczycieli.Mimo wszystko mam nadzieję, że tak jak Pan Toczek będę dobrze wspominać liceum.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny post. Mam nadzieję, że Na blogu pojawi się takich więcej. Jestem zaskoczona tym jak wiele zaszło zmian w przeciagu tych lat w naszej szkole, w sposobie nauczania, rodzaje profili, nawet "drobne występki" uczniów.
OdpowiedzUsuńCzytając ten post miałam wrażenie, że Pan Toczek chciałby tyle jeszcze powiedzieć o I Liceum. Bardzo ciekawe pytania i do tego konkretne odpowiedzi, z których czytelnik może się naprawdę wiele dowiedzieć o przeszłości.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się podejście pana Toczka, a także zgadzam się z moimi przedmówcami. W liceum nadal powinna obowiązywać selekcja - trud nauki powinien być zarezerwowany dla tych, którzy naukę szanują i doceniają, pragną się rozwijać i widzą w niej coś więcej; są zafascynowani. Siedzenie na lekcji ze słuchawkami w uszach i wgapianie się w telefon, a na sprawdzianach nagminne ściąganie? To wszystko mija się z celem i jest po prostu niegodne. Bardzo podoba mi się zdanie, które powiedział patron naszej szkoły, Jan Zamoyski: "Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie… Nadto przekonany jestem, że tylko edukacja publiczna zgodnych i dobrych robi obywateli".
OdpowiedzUsuńPolsko, rośnij w mądrych i honorowych ludzi, a w szczególności młodzież, która jest przecież Twoją podporą.
Bardzo interesujący post. Dzięki ciekawym faktom Pana Toczka możemy wyobrazić sobie jak wyglądała nasza szkoła kiedyś, sporo się zmieniło.
OdpowiedzUsuńCiekawy wywiad. Szczególnie historie o gaśnicy i skali ocen :)
OdpowiedzUsuńPodczas ostatniej rozmowy z moją siostrą (absolwentką I LO) usłyszałam kilka równie zabawnych opowieści. Jednak chyba najciekawsze były wspomnienia z lekcji przysposobienia obronnego. To, które najbardziej mnie rozbawiło dotyczyło czołgania się w maskach gazowych po dziedzińcu szkoły. Oczywiście były to ćwiczenia pokazujące jak postępować w razie niebezpieczeństwa. ;)
OdpowiedzUsuńCzytając posty poświęcone wspomnieniom absolwentów naszej szkoły, słuchając opowieści mojego rodzeństwa aż trudno mi uwierzyć, że niektóre z nich są prawdziwe, jednak mam nadzieję, że za kilka, kilkanaście lat będę mogła, podobnie jak oni, wspomnieć z uśmiechem lata nauki w liceum.
Od tamtego czasu nasza szkoła trochę się zmieniła pod względem wygłupów uczniów. Bardzo zaciekawiła mnie akcja z ogniskiem i gaśnica. Za kilkadziesiąt lat także będziemy wspominać nasze lata szkole.
OdpowiedzUsuńTen post badzo zainteresował mnie, gdyż uczniowie, o których opowiadał pan Dariusz mieli bardzo ciekawe pomysły. Również nauczyciele mieli poczucie humoru i sprawiali, że lekcje z nimi poprawiły nastrój. Mam nadzieję, że na swojej drodze będę spotykać takich ludzi - z ciekawymi pomysłami.
OdpowiedzUsuńLubię czytać wspomnienia absolwentów na tym blogu. Bardzo mnie one ciekawią. Tak też było w tym przypadku. Brawa za wysiłek dla autorki :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię słuchać czy czytać czyjeś wspomnienia. Liceum to podobno najlepszy czas, tak jak powiedział Pan Toczek. Wywiad czytało mi się z przyjemnością. ;)
OdpowiedzUsuńNajbardziej zainteresowały mnie stopnie zaczynające się od zera. Zastanawiam się, jak dzisiaj uczniowie zareagowaliby na taki system oceniania.
OdpowiedzUsuńPosiadanie miłych wspomnień z młodości jest czymś wspaniałym.W trudnych sytuacjach wspominając dawne czasy można podnieść się na duchu.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wywiad. Można się z niego wiele dowiedzieć. Gratuluje pomysłu :)
OdpowiedzUsuńWiększość dorosłych ludzi dobrze wspomina czasy szkolne. Mam nadzieję, że ja również będę z uśmiechem na twarzy wracała myślami do tego okresu.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawych post. Można dowiedzieć się wielu interesujących rzeczy o życiu szkolnym w dawnych latach.
OdpowiedzUsuńPiękne wspomnienia. Pomimo, że uczęszczam do tej szkoły dopiero pół roku to już mam multum wspaniałych wspomnień. Myślę, że nasze liceum różni się od innych szkół. Nasi równieśnicy wymyślają rożne ciekawe, "inne" dni. Mówimy, że "ta szkoła to stan umysłu". Wspaniali,ciekawi ludzie, z ambicjami i planami na pszyszłość, a nauczyciele? Nie zawsze jest kolorowo ale z każdym da się dogadać i znaleźć wspólny język. Nie żaluję, że wybrałam 1 liceum.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post. Wszystkie wywiady z absolwentami są interesujące, bo możemy dowiedzieć się o różnych zwariowanych historiach i przygodach tamtego pokolenia. Wspomnienia związane z przyjaciółmi z czasów młodości są najcenniejsze i to właśnie one wzbudzają największe emocje.
OdpowiedzUsuńCiekawy wywiad. Pan Dariusz Toczek pomógł mi wyobrazić sobie jak nasza szkoła wyglądała kiedyś. Według mnie dużo się zmieniło, oczywiście na lepsze.
OdpowiedzUsuńDobrze, że absolwenci tak miło wspominają naszą szkołę. Mam nadzieję, że i ja po latach będę mogła powiedzieć o niej wiele dobrego. Post z okazji 100 lecia szkoły jak zawsze bardzo ciekawy. Oby jak najwięcej takich :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, co ja najbardziej zapamiętam z młodości ;p
OdpowiedzUsuńPodziwiam pomysłowość uczniów.Rozpalenie ogniska wydaje się śmieszne lecz jest naprawdę wymagające inwencji twórczej i odwagi.
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad! :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wywiad.Wspomnienia to piękna rzecz.Pan Toczek miło wspomina lata spędzone w murach tego liceum. Myślę ,że ja również będę je mile wspominać.
OdpowiedzUsuńPiękne wspomnienia, które czyta się z usmiechem na twarzy. Wiele rzeczy się w naszej szkole zmieniło, ale tradycja oraz atmosfera są wciąż urzekające. Wierzę, że za kilka lat mój rocznik będzie mógł mile wspominać nasze liceum.
OdpowiedzUsuńInteresujący post. Czytając wspomnienia, zawsze mam uśmiech na twarzy. Chciałabym mieć też tak piękne wspomnienia po ukończeniu mojej edukacji w tym liceum.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię te posty ze wspomnieniami. Sytuacja z ogniskiem wymagała odwagi.
OdpowiedzUsuń