„Magia” świąt
Najważniejsze
jest,
by gdzieś istniało to, czym się żyło:
i zwyczaje, i święta rodzinne.
I dom pełen wspomnień.
by gdzieś istniało to, czym się żyło:
i zwyczaje, i święta rodzinne.
I dom pełen wspomnień.
(Antoine de Saint-Exupery)
Świąteczne
zakupowe szaleństwo. Połowa
listopada. Zwykłe szare popołudnie, ludzie starają się za wszelką cenę znaleźć
miejsce jak najbliżej wejścia do ogromnego centrum handlowego. Wewnątrz galerii
można dostrzec krzykliwe napisy zachęcające do zakupów. W tle leci "Last
Christmas" z repertuaru zespołu Wham!, niekwestionowany hit świąteczny,
przez jednych kochany, przez innych nienawidzony. Ale to nic, przecież wpada w
ucho.
- Panga
po dziewięć złotych... Wezmę ze dwa kilo i zamrożę, będzie już na święta...
- Dla mamy
perfumy od Calvina Kleina, siostra chciała ten ładny beżowy sweter i książkę...
Gdzieś widziałam taki elegancki zegarek, może ojcu się spodoba?... Och nie,
jeszcze dla tych beznadziejnych kuzynów. Nie wypada nie kupić, przecież co roku
coś przynoszą...
- Co za zbieranina! W sumie co się dziwić, święta idą...
- Co za zbieranina! W sumie co się dziwić, święta idą...
Świąteczne
życzenia. Wigilia
Bożego Narodzenia. Przy pięknie nakrytym stole zebrali się domownicy i goście. Babcia cicho czyta
fragment Ewangelii: ... owinęła Go w pieluszki i położyła w
żłobie, gdyż nie było dla Nich miejsca w gospodzie.
Wszyscy patrzą, jak z niezwykłą delikatnością
odkłada Biblię na półkę i po chwili
zaczyna drżącym głosem: Bóg się rodzi, moc truchleje...
Reszta niemrawo dołącza do śpiewania. Kłopotliwe - myśli wnuczek. Porusza ustami, z których
wydobywają się tylko pomruki. Każde święta to dla niego męczarnia. Dobrze, że
przynajmniej najeść się można.
- A słowo ciałem się stało i mieszkało między
nami.
- Uff,
nareszcie.
Całość wychodzi nijako, mało energicznie. Ale
cóż, odśpiewać coś trzeba. Taka tradycja. Nikt nie komentuje mało udanego
występu, babcia bierze w dłoń opłatek i podchodzi do swojego najstarszego syna.
- ... i żebyś tyle nie pracował i więcej czasu
spędzał z rodziną.
- Dziękuję,
mamo, postaram się - całuje jej pomarszczone policzki.
Syn jest kierownikiem działu statystycznego w
polskiej filii wielkiej zagranicznej korporacji, do domu przyjeżdża średnio
trzy razy w miesiącu.
-
Kochanie, wszystkiego najlepszego! - przytula swoją żonę. Uśmiechają się zdawkowo,
lecz nikt tego nie zauważa. I dobrze, rodzina jeszcze nie wie o planowanym rozwodzie. Po co
psuć taką informacją świąteczną
atmosferę?
Co ja
powiem tej zołzie? - zastanawia się gorączkowo nastolatka, widząc
zbliżającą się kuzynkę. - Zdrowia,
szczęścia i słodyczy, dużo pieniędzy siostra ci życzy! - wypala bezmyślnie pierwszą lepszą formułkę, która
przychodzi jej do głowy. I żebyś w końcu znalazła chłopaka, bo masz
zadatki na starą pannę.
Świąteczna
kolacja, modne święta. Matka przez cały tydzień obmyśla, co przygotować na święta. Nikt oczywiście
nie przyniesie jedzenia, wedle powiedzenia: Przyjechali
na gotowe. I tak co roku zresztą. Stół – zgodnie ze zwyczajem - ugina się od wszelkiego rodzaju
ryb, makowców, gołąbków i barszczu z uszkami. A wśród tych
wspaniałości można dostrzec nowoczesne smartfony niczym "trzynastą
potrawę". Ojciec czeka na wiadomość od szefa, matka
wysyła wszystkim sąsiadkom rymowane wierszyki o reniferach i aniołkach, a ich
córka przegląda profil znanej blogerki modowej na Instagramie, na którym
zamieściła fotografię swojej stylowo udekorowanej choinki. Młoda dziewczyna
śladem swojej idolki zamierza udostępnić zdjęcie wszystkich prezentów
otrzymanych od rodziny. No, może nie wszystkich. Dostała od małego siostrzeńca
niezbyt ładną laurkę (w dodatku umazaną powidłami!), a od ciotki tandetne
wełniane skarpetki. Takie nieudane podarki wyglądałyby wręcz śmiesznie przy
ekskluzywnym naszyjniku i drogiej wodzie toaletowej. Bo przecież trzeba
udokumentować swoje idealne święta i jakoś wypaść przed znajomymi.
Świąteczne
wspomnienia, świąteczne rozmyślania. Choinka przy zgaszonej lampie wygląda wprost
wspaniale. Goście przez krótką chwilę podziwiają niezwykłą grę świateł na
gałęziach drzewka, po czym pogrążają się w cichej rozmowie. Najmłodsi bawią się
swoimi prezentami w drugim pomieszczeniu.
Babcia siedzi w kącie i uśmiecha się.
Wspomina czasy, kiedy w
sklepach ciągle brakowało towaru, największym marzeniem dzieci była torba
wypełniona pomarańczami, kolędy śpiewano wspólnie - głośno i radośnie. Czasy, kiedy nie było tej
sztucznej radosnej atmosfery, a ludzie wybaczali sobie błędy. Teraz niby
wszystko jest tak, jak dawniej - też są prezenty, kolędy, dzielenie się
opłatkiem. Tylko dlaczego wydaje jej się, że wszystko jest jałowe i puste?
- Babciu,
dlacego płaces?
- zagaił wnuczek, patrząc ciekawskim wzrokiem. Nawet nie zauważyła, że łzy
kapią jej na stare, spracowane dłonie. Dziecko kontynuowało: Nie płac, psecies te święta są wesołe! Pats,
jaką mamy choinkę, jakie mamy fajne
zwycaje świątecne!
- Widzę,
kochanie. Po prostu zwyczaje ulegają zmianie, bo ludzie idą z duchem czasu.
Malec wzruszył ramionami.
Obraz
przerysowany czy prawdziwy? Jakie są Wasze przemyślenia na ten temat? Warto się
zastanowić, czy słowa „szczególny czas” straciły swój pierwotny sens,
czy jednak wciąż potrafimy z całego serca czerpać radość ze wspólnego
przeżywania świąt.
Z okazji świąt życzę Wam ciepła i miłości w
rodzinnym gronie.
Magda