Chwile refleksji
Nauczyciel ociera się o wieczność. Nigdy nie można stwierdzić, gdzie kończy się jego wpływ.
(Henry
Brooks Adams)
Nasze liceum w 2016 roku będzie obchodzić swoje
stulecie. Oznacza to, że od wielu pokoleń nauczyciele starają się wychowywać
młodzież i przygotowywać ją do dorosłego życia. Aby przywołać wspomnienia o tych, którzy odeszli,
zorganizowano Zaduszki Literackie, na które zostali zaproszeni byli nauczyciele
pracujący w naszej szkole. Zachęceni do
refleksji na temat kolegów i uczniów
oraz własnej pracy, snuli interesujące
opowieści. Spotkanie zaczęło się jednak
od Mszy Świętej w Kościele Świętej Katarzyny w intencji zmarłych nauczycieli i
uczniów I Liceum Ogólnokształcącego. W szkolnej czytelni emerytowani
nauczyciele, aktualni pracownicy oraz uczniowie obejrzeli prezentację na temat zmarłych pedagogów. Wspomnienia
zaczęły się od ciepłych słów na temat polonistki Marii H., a potem słowami
wspomnień przywoływano dawniejsze lata naszej szkoły.
Janina G. (biologia). Gdyby ktoś zadał mi pytanie: „Czy jeszcze raz
chciałaby Pani zostać nauczycielką?”, to ja bez zastanowienia mówię: tak. W mojej rodzinie nie było żadnych tradycji
nauczycielskich i może bym nie została nauczycielką, gdybym nie miała
odpowiednich pedagogów w szkole
średniej, którzy widzieli mnie w tym
zawodzie. Szczególnie moja polonistka -
Stanisława Kunowa. Jaka była moja
nauczycielka języka polskiego? Nie miała
urody, ale miała piękną osobowość, była
wspaniałym człowiekiem i jeżeli miałabym
kogoś uznać i czcić do końca, to właśnie Ją. Nie wiedziała, jak sobie uszyć płaszcz. Poszła do krawca i mówi:
„Proszę Pana, przyniosłam Panu materiał. Niech Pan mi uszyje płaszcz. - Ale jak
sobie Pani życzy ten płaszcz, jaki fason? -Proszę Pana, ja mogę Pana
gramatycznie nauczyć pisać, poprawnie mówić, a Pan ma wiedzieć, jak uszyć płaszcz.” Była
dla nas autorytetem, jak powiedziała: „Słuchajcie dziewczyny, od „więc” zdania
się nie zaczyna, nigdy!”- to ja do dzisiaj to pamiętam. To właśnie ona w
czwartej klasie (na najgorszej dla mnie
lekcji – matematyce) przyniosła mi ankietę na studia i prosiła,
żebym ją wypełniła. Wybrałam zawód nauczyciela i zrobiłabym to jeszcze raz.
Czego się wymaga od nauczyciela? Powinien mieć dużą wiedzę oraz talent do jej przekazywania. Musi mieć
też dar wychowywania, a to oznacza,
że musi kochać młodzież i pracę z nią.
Musi również być pracowity i zdyscyplinowany. Nauczyciela ocenia się za to,
jaką wiedzę oraz jakie wartości przekaże młodemu pokoleniu, a także jak mu ułatwi start w życie. Ważny jest talent
pedagogiczny. Zobrazuję to przykładami. Pracował
u nas kiedyś nauczyciel, który miał dwa fakultety z matematyki, wykładał
pięknie, ale niezrozumiale dla uczniów. Po pół roku odszedł na uniwersytet w
Lublinie. I był taki nauczyciel matematyki, który nie miał magisterium, ale tak
tłumaczył, że nawet analfabeta zrozumiał. Tak więc magisterium jeszcze nic nie
znaczy. Ukończenie studiów to dopiero pierwszy etap. Nauczycielstwo to zawód, który
wymaga uczenia się przez całe życie. Jeśli
uczeń ma dobrego nauczyciela, to jego start w życie jest łatwiejszy.
Adam K. (język rosyjski) Gdy przechodziłem na emeryturę i żegnałem się
z kolegami, to mówiłem, że ja się spełniłem jako nauczyciel. Nie wiem, czy
uczniowie to mogą potwierdzić. A teraz
co zauważam? Dzisiaj naszym kolegom jest bardzo trudno, zresztą
zawsze było trudno, ale teraz jest wyjątkowo ciężko uczyć. Świat dzisiaj jest jak wyścig szczurów, wszystko można zmierzyć,
w liczbach przedstawić, ale gubi nam się nieraz tak zwane człowieczeństwo. Czy
myśmy zadbali o ukształtowanie człowieczeństwa u naszych uczniów? Gdy patrzę na swoich uczniów, to o
zdecydowanej większości mogę powiedzieć, że są dobrze przygotowani z
człowieczeństwa. A to jest bardzo ważne! Bardzo miłe jest, gdy spotykamy naszych absolwentów na stanowiskach, z tytułami. Chciałbym
tutaj przypomnieć naszego wychowanka – Zbyszka Małkowicza, który prowadzi
Zespół Muzyki Sakralnej „Lumen”. We wrześniu byłem na Ogólnopolskim Kongresie
Akcji Katolickiej w Krakowie zakończonym
między innymi koncertem tegoż zespołu, który był bardzo serdecznie przyjęty
przez publiczność. Było mi miło, że uczyłem Zbyszka, pogratulowałem mu oraz powiedziałem, że jestem z niego dumny. To na
pewno cieszy, jeżeli widzimy ludzi wykształconych - nauczycieli, artystów,
księży, czy lekarzy - i jeżeli się do
nas przyznają, to nie jest źle.
Bardzo dużą rolę w naszej szkole zawsze
odgrywali poloniści, bo różne uroczystości miały patriotyczny charakter i były mocno osadzone w historii. W prowadzenie
zespołów artystycznych angażowali się też i inni nauczyciele. Mieliśmy zespół
teatralny, zespół wokalno-muzyczny, taneczny, plastyczny, chór, kapelę, koło fotograficzne. Kiedyś występowaliśmy dla
Węgrów z Debreczyna, którzy byli pełni podziwu dla nas. Zapytali mnie: „Czy wy jesteście Akademią Artystyczną?”. To
było bardzo miłe!
Julia R. (język
polski). Chciałabym w imieniu wszystkich nas – emerytów- podziękować za to
spotkanie. Za zbudowanie mostu
międzypokoleniowego. Dlatego jedną różę pragnęłabym przekazać dyrekcji i
organizatorom, drugą różę – młodym nauczycielom, którzy pracują w tej szkole, a
trzecią różę – młodzieży, która tak pięknie wszystko przygotowała.
Na wstępie chcę zauważyć, że szkoła lśni czystością - dzięki dyrekcji, nauczycielom i wszystkim pracownikom, którzy dbają o jej estetykę. Dawniej było inaczej. Przypominam sobie pewne humorystyczne zdarzenie związane ze stanem naszych sal lekcyjnych. Były piece kaflowe, a w podłodze zdarzały się dziury. I oto, co stało się pewnego razu na mojej lekcji polskiego. Omawiamy wiersz, nastrój jest poetycki, wreszcie słyszę tupot. Uczeń Kucharski pędzi w kąt, podnosi się i z miną zwycięzcy pokazuje małą myszkę. Co z nią zrobić? Dylemat! No więc uradziliśmy, że pójdzie ona do szuflady biurka, daliśmy jej skórkę od chleba. No i lekcja trwa dalej… Za parę minut Kucharski znów w kącie, niesie drugą myszkę. Za jakiś czas - trzecią mysz! Trzy myszki w szufladzie. Gdy dzwonek zadźwięczał, Kucharski wziął wszystkie myszki do siatki, nosi je po korytarzu i straszy koleżanki. Widzi to profesor Jan Kuna, historyk, dowcipniś, wspaniały człowiek. Mówi tak: „Kucharski, ja Ci coś poradzę, weź te wszystkie myszki, zanieś na Promyk, tam profesorka wybudowała sobie nowy domek”.
Chciałabym wspomnieć także o Marku
Grechucie, którego uczyłam. Był bardzo porządnym człowiekiem, przed lekcjami służył jako ministrant do Mszy Świętej oraz
pasjonował się poezją. I dzięki temu właśnie, że był człowiekiem wielkiej wiary, zdobył sławę.
Pragnę powiedzieć, że wspólnie z panem Adamem K.,
panem Jerzym Z. oraz Julianem M. prowadziliśmy
trzy główne zespoły artystyczne. Pan Adam – zespół taneczny, pan Julian
– chór. Dzięki nim szkoła była roztańczona i rozśpiewana. Ja prowadziłam zespół
dramatyczny „Ad Astra”, w którym między innymi występował Marek Grechuta.
Polonista przekazuje ważne słowa na lekcji, ale słowa usłyszane w teatrze mają szczególną
wagę. Byłam i jestem pasjonatką teatru i w czasie swojej pracy w szkole
wyreżyserowałam kilkanaście sztuk, przekazując treści patriotyczne,
moralne i religijne. Kiedy spotykam absolwentów, to najczęściej wspominają
właśnie teatr, który najbardziej związał ich ze szkołą.
Myślę, że pasją każdego
nauczyciela jest, by wychować dobrze młodzież, by być dla niej nie tylko dawcą
wiedzy, ale również i wychowawcą. I dlatego, jeżeli spotykamy swoich
byłych uczniów na wysokich stanowiskach, cieszymy się, a zwłaszcza jeżeli
są dobrymi, uczciwymi ludźmi, bo to jest bardzo ważna sprawa.
Janina G. (biologia). Gdy się
przyjmuje młodzież do pierwszych klas, to się jej nie zna. Zdarzają się
klasy, które są wybitnie
sympatyczne, a także zdolne. Ja miałam taką klasę - w całej grupie
było chyba pięć trójek, a później
- same czwórki i piątki. Bywa też taka klasa, w której dobierze się młodzież
przypadkowo, a jest ona bardzo sympatyczna. Miałam kiedyś bardzo sympatyczną
klasę, ale jednocześnie nieuczącą się. Pewnego razu moja uczennica powiedziała mi: „Pani, gdy mi stawia
dwójkę, to się cieszy”. Chcę powiedzieć, że każda dwójka, którą
postawiłam, znaczyła dla mnie klęskę,
przegraną, tak jakbym dostała gola w bramkę. I gdy później owa dziewczyna została
nauczycielką, spytałam ją: „I jak to jest, masz satysfakcję,
że stawiasz dwójki? –Nie, ja się martwię” - odpowiedziała. Nigdy nie miałam
żadnej przykrości, gdy postawiłam dwójkę, bo każdy wiedział, że postawiłam ją
sprawiedliwie i nie w złości. Gdyby nawet mój największy wróg umiał,
to nigdy bym mu nie postawiła dwójki dlatego, że go nie lubię, tylko
postawiłabym mu taką ocenę, na jaką zasłużył.
(należy tu zauważyć, że niegdyś dwójka - wbrew
pozorom - nie była oceną pozytywną)
Antoni K. (historia, łacina). Jest takie powiedzenie, że „historia jest
nauczycielką życia” i to zapamiętajcie. Jan Zamoyski - twórca Zamościa oraz Akademii Zamojskiej, w której mieści się nasza szkoła, powiedział: „Takie będą Rzeczypospolite, jakie młodzieży chowanie”. To
jest bardzo ważne! I chyba teraz Zamoyski się cieszy, bo się spełnia jego
pragnienie. Cieszy się, że młodzież jest dobra. Jest dumny z tego, że uczycie
się w I Liceum. Pamiętajcie, że to Was zobowiązuje! Powołam się na mojego profesora łaciny z uczelni,
który mówił tak: „Quidquid agis
prudenter agas et respice finem”, czyli: „Cokolwiek czynisz, czyń roztropnie i patrz
końca!” I ostatnie:: „Finis coronat opus”, czyli: „Koniec wieńczy dzieło!” Miejcie
to zawsze na uwadze!
Teresa M. (język polski). Chciałabym wypowiedzieć się w imieniu tych, którzy dokonywali wyboru sercem, a nie jakąś kalkulacją, bo przecież zawód nauczyciela nie wiązał się z pieniędzmi czy profitami. Dlatego przyniosłam kartkę, którą kiedyś dostałam od uczniów. Nie pamiętam, w jakich to było latach i kto to napisał, ale myślę, że dla wszystkich nauczycieli będą to dobre słowa.
Na zakończenie chcielibyśmy, aby każdy z czytelników
wyobraził sobie, ilu nauczycieli spotkał i spotka w swoim życiu oraz zastanowił
się nad tym, ile dzięki temu zyskał lub zyska. Wszystkie kartkówki, sprawdziany
i oceny mogą być docenione przez nas po jakimś czasie, więc czy warto się aż
tak bardzo o nie denerwować ?
Kacper i Karol
Grafika: własna