O tym, jak radzimy sobie na lekcjach
Niezapomniane
młodzieńcze lata!
Szkolne wspomnienia
niezapomniane!
(Artur Oppman)
(Z pamiętnika pierwszoklasistki oraz z gazetek szkolnych
„Bez Tytułu”)
Część III
Jedne z pierwszych lekcji angielskiego w I d (z
rozszerzonym nauczaniem języka angielskiego)
Pani Profesor Magdalena H.: Good morning.
Klasa: Good morning.
Pani Profesor
.: Sit down.
Część klasy: Sit down.
English every day. Do czytania i tłumaczenia tekstu zostaje poproszony Andrzej Ch. Po usłyszeniu polecenia, Andrzej błyskawicznie przesiada się do Anety K.
Pani Profesor Magdalena H. (podejrzliwie): Andrzej , nie masz książki, że się przysiadasz do Anetki?
Andrzej Ch.: Mam!
Aneta K. (potwierdza): Ma!
Pani Profesor (nieufnie): To dlaczego się przysuwasz?
Andrzej Ch. (brak reakcji).
Pani Profesor (domyślnie): A, ty w innym celu!
Andrzej Ch. (stanowczo): Tak, będę się zalecał.
Pani Profesor: Aaa! W innym celu! No, dobrze.
Pani Profesor
Magdalena H. wywołuje do czytania tekstu Andrzeja H. Andrzej idzie jak na
ścięcie, bo – jak zwykle – nie jest przygotowany. Kładzie zeszyt na biurku i
otwiera książkę. Pani Profesor przez
moment zerka na zeszyt, bierze go z obrzydzeniem
w dwa palce i podnosi.
Pani Profesor: Andrzej ! Co to jest? What
is this? Taki jesteś (patrzy na Andrzeja) chłopak schludny. Taki masz sweterek
ładny. Takie masz włosy zawsze czysto umyte. (ogląda zeszyt z coraz większym
obrzydzeniem) To jest tragedia! (milknie na moment).
Andrzej H.: London buses...
Pani Profesor: Poczekaj! Ja nie wiem,
czy mam cię ochotę w związku z tym pytać. To jest tragedia! Ile tu jest
charakterów pisma?! To jest brudnopis? Przepiszesz to. Rozumiesz? Jak nie
przepiszesz, dostaniesz dwie jedynki. Jedną za niechlujny zeszyt, drugą za
niewykonanie polecenia. Zrozumiałeś?
Andrzej wraca do ławki. W bezpiecznej odległości
całuje zeszyt i mówi do niego z wdzięcznością: - Uratowałeś mnie...
Pani Profesor Magdalena H. dyktuje pracę domową:
napisać kilka ćwiczeń, streścić czytankę, nauczyć się zwrotów, odpowiedzieć na
pytania, ułożyć „speech”.
Pani Profesor
: Ale
ja wam współczuję! Jak ja bym miała tyle zadane, to nie wiem, co bym zrobiła!
P jak cudzysłów. Język polski. Magda K. i
Aneta K. przeglądają zeszyt Magdy, czytając jej nieocenione notatki. Pani
Profesor Marianna Ch. zabiera im zeszyt i zaczyna kartkować. Ma pewne trudności
z odszyfrowaniem czegokolwiek, bo Magda wyjątkowo nieczytelnie pisze. W końcu
jednak udaje jej się coś przeczytać.
Pani Profesor: Magdusiu, dopiero
Andrzej został poinformowany, że „posła” w tytule „Powrót posła” pisze się małą
literą.
Magda K.: Ale to jest małe
p.
Pani Profesor: Małe p to jest
to! (pokazuje inny wyraz)
Magda K.: A nie! To jest duże
p!
Pani Profesor: Jak to: duże?
Magda K. (przygląda się
uważniej): Zaraz, ale to wcale nie jest p!
Pani Profesor: Jak to: nie jest?
Magda K. (dumna z siebie):
Oczywiście, że nie.
Pani Profesor: Aha! To jest
cudzysłów!
Lecz
koniec żałosny. Pani Profesor Marianna Ch. (usprawiedliwia się):
Waszych prac jeszcze nie sprawdziłam, musiałam najpierw wykończyć IV c.
Polish non
stop. Kilka
minut po dzwonku na przerwę. I d, tradycyjnie już, siedzi w klasie. Pani
Profesor czyta jakiś tekst i wcale nie
zanosi się na to, żeby w najbliższym czasie miała skończyć. Nagle:
Ryk za drzwiami: Przerwa!!!
Dlaczego? Język polski.
Omawianie liryku Tetmajera ”Melodia
mgieł nocnych” (Nad Czarnym Stawem Gąsienicowym). Andrzej Ch. przez cały czas
(raz głośniej, raz ciszej) usiłuje
dopytać się, dlaczego staw nazywa się Gąsienicowy. Klasa na różne sposoby stara
się mu wyjaśnić zagadnienie, ale Andrzej nie jest usatysfakcjonowany. W końcu
Pani Profesor, zostawiając Andrzeja z jego wątpliwościami, mówi: - Przechodzimy
do następnego wiersza: „Widok ze Świnicy do Doliny Wierchcichej”. Tylko,
Andrzej, błagam, nie pytaj, dlaczego Wierchcichej.
Andrzej Ch.: A dlaczego: Świnicy?
Na fizyce
też mamy się dobrze. Pani
Profesor Teresa H. wyprowadza wzór na
tablicy.
Ktoś: Między ułamkami jest „razy”?
Pani
Profesor:
No, przecież nic nie ma. Jak nie ma nic, to jest „razy”. Jakby był plus, to by
nie było „razy”.
Pani Profesor Teresa H. przytacza sytuację z klasy III
c.
Pani Profesor: Jak ja wam mówię : „zmiana
strumienia indukcji magnetycznej”, to wy natychmiast reagujecie: „powstaje prąd
indukcyjny”. Jak pies Pawłowa. No, więc mówię: „zmiana indukcji magnetycznej”,
a wy?
Ktoś (poważnie): Hau, hau.
I na
rosyjskim sobie radzimy. Andrzej Ch. usiłuje
opowiedzieć o swoim ulubionym spektaklu teatralnym, nie zna jednak słówek.
Klasa stara się mu pomóc.
Mariusz
S.: Akt
to „diejstwie”!
Andrzej Ch. – brak reakcji.
Mariusz
S.:
„Diejstwie”! „Diejstwie”!
Andrzej Ch. – jw.
Mariusz
S.: No,
„diejstwie”! Akt to „diejstwie”!
Andrzej Ch. – konsekwentnie nie
reaguje.
Mariusz S. (zniecierpliwiony, na
cały głos): Głupi! Głupi!
Jeśli
dobrze pamiętam... zdarzały
się również rzeczy mniej wesołe i mniej przyjemne, czasami też spędzałam czas na nauce, ale czy takie
sprawy warto rozpamiętywać?
Aneta
K., matura 1995
Grafika: własna