Za gwiazdą Twą idziemy
Gdy zaś Jezus narodził
się
w Betlejem w Judei za
panowania króla Heroda,
oto Mędrcy ze Wschodu
przybyli do Jerozolimy i pytali:
„Gdzie jest nowo
narodzony król żydowski?
Ujrzeliśmy bowiem
gwiazdę na Wschodzie
i przybyliśmy oddać mu
pokłon”
(Mt 2,1-2)
Tak ewangelista Mateusz relacjonuje wydarzenie
sprzed około 2000 lat, które okazało się znamienne dla przyszłych losów świata.
W Betlejem – małej palestyńskiej wiosce położonej około 8 kilometrów od
Jerozolimy, w ubogiej stajence, w otoczeniu bydła, narodził się Jezus. Najpierw
powitali Go prości ludzie z okolicznych miejscowości – pasterze pilnujący
owiec. Wkrótce przywędrowali do stajenki trzej Mędrcy ze Wschodu, kierując się
blaskiem betlejemskiej gwiazdy. Oddali hołd Jezusowi jako przyszłemu królowi
zapowiadanemu przez proroków oraz ofiarowali Mu: złoto,
kadzidło i mirrę.
Przywołaną przeze mnie ewangeliczną scenę
utrwalali na płótnach malarze tej miary jak: Masaccio, Filippino Lippi,
Perugio, Cranach. Moją uwagę zwrócił obraz Pokłon trzech króli
pędzla Sandro Botticellego, włoskiego malarza doby renesansu. Żył i tworzył we
Florencji, a jego prawdziwe nazwisko brzmiało Aleksandro di Mariano Filipepi.
Źródła podają, że Botticelli stworzył pięć wersji sceny
hołdu Trzech Króli, z których najbardziej jest znany obraz ołtarzowy, namalowany
w latach 1476 -1477 dla kościoła Santa Maria Novella we Florencji. Dzieło to,
stosunkowo niewielkich rozmiarów (111-134 cm), namalowane na desce techniką
tempery, możemy podziwiać w Galerii Uffizi.
Scena pokłonu Trzech Króli rozgrywa się w
miejscu nieprzypominającym wiejskiej, betlejemskiej stajenki. To raczej ruiny
jakiejś malowniczej budowli, z drewnianym stropem, pokrytym słomą i
podpartym filarami z drewna. Rodzina z Nazaretu: Maria z Dzieciątkiem na
kolanach i towarzyszący im Józef - to centralne postaci obrazu.
Znajdują się wyżej od pozostałych osób, umieszczone jak gdyby na tronie. Na nie
spływają z nieba promienie w kształcie gołębicy – symbolu Ducha Świętego.
Najdłuższy z nich wyraźnie wskazuje na małego Jezusa. Na Nim skupiona jest
także uwaga rodziców. Maria z matczyną czułością , Józef z pewnym zatroskaniem,
spoglądają na nowo narodzone Dzieciątko, zdając się nie dostrzegać licznego
grona osób przybyłych do stajenki.
Wzrok odbiorcy przyciągają klęczący Trzej Królowie,
stanowiący pierwszy plan obrazu. Siwowłosy, najstarszy z Magów jest najbliżej
Jezusa. Już złożył swój dar. W niezwykle czułym, delikatnym, nabożnym geście
ujmuje nóżkę Dzieciątka, być może chcąc złożyć pocałunek. Dwaj pozostali
Mędrcy dopiero przygotowują się do oddania hołdu, trzymają w rękach bogato
zdobione naczynia z darami. Klęczą ze zwróconymi ku sobie twarzami, naradzają
się. Władcom towarzyszą orszaki dworzan, skupione w dwóch kilkunastoosobowych
grupach – symetrycznie, po obu stronach groty. Nie stanowią one tłumu
anonimowych osób. Ich sylwetki i twarze są wyraźnie zarysowane (można je
policzyć), przedstawione w różnych pozach i nachyleniach. Jedynie trzy osoby
spośród przybocznej świty są wpatrzone w Rodzinę z Nazaretu i naśladując
swych panów, wykonują dworski, pełen szacunku ukłon. Równie niewielka liczba
przybyłych lekko pochyla głowy. Pozostali z niezbyt dużym zaangażowaniem
obserwują scenę hołdu. Trzej dworzanie, zamykający orszak z prawej strony,
rozmawiają , może snują jakąś intrygę. Młodzieniec przy lewym brzegu obrazu
dumnie opiera się o miecz, manifestując władczość, wyższość, pychę. Nie można
oczekiwać od niego gestu uniżenia i pokory. Mężczyzna na czele osób z lewej
strony, wydaje się bardzo zainteresowany wydarzeniem, w którym uczestniczy.
Niewykluczone, że nawet wietrzy jakąś sensację. Twarz ciemnowłosego
człowieka w czarnym stroju wyraża smutek i głębokie zamyślenie.
Mistrzostwo florenckiego malarza przejawia się w
umiejętności oddania przeżyć każdej z licznie przedstawionych postaci, a
także zróżnicowania ich fizjonomii i charakterów. Z pewnością to było
niełatwe zadanie ze względu na niewielkie wymiary obrazu. Tym bardziej więc
zachwyca precyzja rysunku, dbałość o szczegóły (ułożenie fryzury, przymknięcie
powiek).
Ogromne wrażenie na odbiorcy wywierają pięknie
zdobione, barwne stroje postaci, uszyte ze szlachetnych tkanin. Florencki
artysta namalował je z tak wielką wprawą, że można odczuć śliskość jedwabiu,
miękkość aksamitu, delikatność muślinu. Szaty są kosztownie zdobione złotym
ornamentem i układają się w piękne draperie na wzór rzymskich tunik. Botticelli
wykorzystał tutaj swoje doświadczenie nabyte w warsztacie złotniczym. Płaszcz
jednego z Mędrców jest obszyty królewskim, gronostajowym futrem. Nie ulega
wątpliwości, że są to stroje renesansowe, odzwierciedlające modę tej epoki
(sajany, zdobione berety i płaszcze). Podkreślają one wysoką pozycję społeczną
osób i dodają im splendoru.
Zachwycająca jest także kolorystyka obrazu. W
całej gamie barw dominują: złotawa żółć, stłumiona zieleń, rozjaśniony srebrem
i bielą błękit, różne odcienie czerwieni i ciepłych brązów. Kolory strojów są
znakomicie dobrane do brunatnooliwkowej karnacji ciała portretowanych osób.
Miedziane i złotawe tony we wszystkich prawie elementach obrazu sprawiają, że
jest on niezwykle świetlisty, promieniuje blaskiem. To właśnie kolor jest tu
źródłem światła. Pełni także bardzo ważną funkcję – symbolu. Błękitna szata
Maryi symbolizuje jej dziewiczość, niewinność oraz przynależność do nieba.
Brązowy strój Józefa jest wyrazem ubóstwa. Czerwień płaszcza jednego z
Mędrców podkreśla królewskość i dostojność. Czarne elementy stroju klęczącego
Maga i stojącego dworzanina oznaczają skruchę i pokutę.
Obraz Pokłon trzech króli
to typowe dzieło renesansu. Biblijna scena stanowi jedynie pretekst do
pokazania całego orszaku ludzkich postaci na czele z ich świeckimi, pełnymi
majestatycznej godności władcami. Historycy sztuki zgodnie dostrzegli w
przedstawionych na obrazie postaciach portrety ważnych osobistości Florencji.
Trzej Mędrcy to: bankier Kosma Medyceusz, jego syn Jan oraz Julian
Medyceusz – ojciec papież Klemensa VII. Postać młodzieńca z mieczem
przedstawia podobiznę Wawrzyńca Wspaniałego. Mężczyzna w złotawożółtej szacie
(prawy brzeg obrazu) to sam Botticelli, który zda się oceniać, jak widz odbiera
jego dzieło. Renesansowy artysta nie chce bowiem być anonimowym twórcą, lecz
pragnie sławy, uznania i podziwu.
Sztuka doby renesansu jest nastawiona na człowieka
fizycznie pięknego, żyjącego w pięknym otoczeniu i wrażliwego na piękno.
Brzydota, cierpienie, codzienność, pospolitość – nie są eksponowane w
renesansowym malarstwie. Trudną sytuację życiową Rodziny z Nazaretu na obrazie
Botticellego sygnalizuje jedynie skromna szata Józefa, jego
zatroskana twarz, pielgrzymia laska i małe zawiniątko z jedzeniem. Betlejemską
stajenkę, w której urodził się Jezus. Symbolizuje niewielki fragment
drewnianego dachu i słabo dostrzegalne źdźbła słomy. Nie ma na obrazie
wołu i osiołka – zwierząt, które były świadkami narodzin Dzieciątka.
Zamiast nich pojawiają się konie oznaczające władzę oraz paw, symbol próżności
i pychy. Paw jednak umieszczony na obrazie między niebem a ziemią (na
granicy dwóch światów) wyobraża Zmartwychwstanie Chrystusa i życie wieczne.
Wymowne są również złożone przez Mędrców dary. Mirra symbolizuje mądrość i
dobroć, ale jest też zapowiedzią męki Jezusa. Złoto oznacza władzę
królewską i chwałę. Kadzidło natomiast jest wyrazem czci, modlitwy i ofiary.
Wysmukłe kolumny w tle , półkoliste arkady i
fragment tarasu to architektoniczne nawiązanie do sztuki antycznej, podobnie
jak roślinność misternie ozdabiająca grotę i zacieniony krajobraz w dali.
Pomimo bogactwa elementów, kompozycja obrazu jest przejrzysta i symetryczna.
Stanowi harmonijne połączenie kształtów, proporcji, kolorów, wyraźnie odwołując
się do klasycznych kanonów piękna. To jeszcze jeden dowód, że malarskie dzieło
Botticellego ma renesansowy charakter.
Pokłon trzech króli zachwyca mnie malarską
urodą, ale też skłania do refleksji. Dlaczego stroje Mędrców i dworzan nie
świadczą o długiej podróży? Dlaczego twarze portretowanych osób nie wyrażają
zmęczenia? Dlaczego nie ma na nich radości z dotarcia do celu podróży i
spotkania z nowo narodzonym Królem? Jedynie Mędrcy składają hołd. Większość
towarzyszących im osób zdaje się nie rozumieć istoty wydarzenia, w którym
uczestniczą. Nie czynią nawet wysiłków, aby poznać tajemnicę Bożego Narodzenia,
zajęci sobą. Ziemski majestat składa tym samym tylko symboliczny hołd
Majestatowi Boskiemu. Nie widzę w tej scenie głębokiego przeżycia religijnego,
duchowej bliskości w spotkaniu człowieka z Bogiem. Nad sprawami boskimi
dominują sprawy ludzkie. Takie refleksje wywołuje we mnie dzieło
Botticellego.
A my? A ja? Tysiące lat za gwiazdą Twą idziemy i
wciąż błądzimy. Słusznie Longin Jan Okoń w swoim wierszu zauważa: niewielu Cię pojęło/
pałace ociekają złotem/ jałmużna okłamuje sumienie.
Joanna R. (klasa III b, profil
biologiczno-chemiczny, rok szkolny 2001/2002)
Grafika:
http://fineartexpress.pl/images/Botticelli_Pokon-trzech-krli_ma
Bardzo wnikliwa i ciekawa analiza obrazu. Zastanawia mnie to, co zresztą sama zauważyłaś, że nie widać na nim głębi przeżyć religijnych towarzyszących spotkaniu człowieka z Bogiem. Ludzie przedstawieni na obrazie, nie ukazują zbyt wielu emocji. Nie widać jak bardzo podniosła i ważna jest to chwila. Być może malarz chciał podkreślić, że Jezus narodził się, aby żyć jak zwyczajny człowiek i nie chciał, aby traktowano jak Boga.
OdpowiedzUsuńBardzo dogłębna, bogata we wszelkie szczególiki recenzja obrazu Boticellego. Zadziwiło mnie to, że nie wszyscy, którzy przyszli oglądać nowo narodzonego Jezusa, byli Nim tak naprawdę zainteresowani. Podobną rzecz zauważyłam na obrazie (o tym samym tytule) Hugona van der Goesa. Niderlandzki malarz także przedstawia ludzi, którzy - jak mi się wydaje - dystansują się od Dzieciątka i jego rodziny. Nie widać na ich twarzach radości i poczucia, że oto na ich oczach wydarzyło się coś niebywale wspaniałego. Ale to jedynie moje przemyślenia. Nie wiem, jak chciał przedstawić swoich bohaterów van der Goes.
OdpowiedzUsuńObraz "Pokłon trzech króli" jest bardzo ciekawy. Szczególnie intrygują i zachęcają do szczegółowej analizy wspomniane już w poście twarze przybyłych ludzi. Każdy jest tu indywidualnością. Przez ten zabieg dzieło daje wiele możliwości interpretacji.
OdpowiedzUsuńPatrząc na ten obraz w mojej głowie również pojawia się wiele pytań, refleksji. Niezwykle jest to, że to dzieło sztuki powstało ponad 500 lat temu, a podejmuje tematy aktualne w XXI w.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa interpretacja. Podobnie jak #emka uważam, że Jezus przyszedł na świat jako zwykły człowiek, on nie chciał sławy, nie zależało mu na bogactwie, jego celem była pomoc ludziom, którzy najwidoczniej postrzegli go jako kłamcę. Obraz pokazuje reakcje nic nie świadomych ludzi.. to na prawdę ciekawe, że ludzie są tak obojętni na narodziny Zbawiciela. I to wszystko z powodu niewiedzy.
OdpowiedzUsuńInterpretacja jest bardzo ciekawa. Ja znalazłam jeszcze informacje o postaciach znajdujących się na tym obrazie. Po prawej stronie obrazu znajduje się sam zleceniodawca obrazu, przedstawiony jako starzec z białymi włosami, w błękitnym płaszczu, patrzący na obserwatora i wskazujący w jego kierunku prawą ręką. Obok młodego Wawrzyńca (przy lewej dolnej krawędzi) znajdują się podobizny Angela Poliziana i Pica della Mirandoli.
OdpowiedzUsuńCzy Mirandola ma czerwoną czapkę?
UsuńNaprawdę interesująca interpretacja,ukazana w jak najgłębszej perspektywie. Co więcej wprowadza w chwile refleksji i zastanowienia.
OdpowiedzUsuńCiekawa, szczegółowa interpretacja. Przeczytałam również, że jest to najbardziej znane dzieło z czterech wersji Pokłonu Trzech Króli. Artysta umieścił przed żłóbkiem swoich protektorów Medyceuszów. Po prawej stronie obrazu znajduje się zleceniodawca dzieła, przedstawiony jako starzec w błękitnym płaszczu, patrzący na obserwatora.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy i przydatny post. Można dowiedzieć się wielu informacji na temat tego dzieła. Interpretacja obrazu bardzo szczegółowa . :)
OdpowiedzUsuńBardzo interesująca interpretacja, która wprowadza w stan refleksji. Również, zgadzam się z #emką co do wyrazu twarzy osób, które nie pokazują emocji.
OdpowiedzUsuńSandro Botticelli w wieku 25 lat otworzył własną pracownię, w której realizował zamówienia bogatych rodzin florenckich – głównie rodu Medicich. Jego uczniem był m.in. Filippino Lippi który namalował fresk " Triumf św. Tomasza z Akwinu". Alessandro di Mariane Filipepi namalował też " Narodziny Wenus" , "Opłakiwanie Chrystusa" i obraz "Wiosna".
OdpowiedzUsuńObraz u mnie także wywołuje refleksje. Moją uwagę zwróciło to że większość zebranych jest ubrana w jaskrawe kolory, jednak malarz samego siebie ukazuje w szacie podobnej w kolorze do ubrania Józefa, która jak było napisane w poście jest wyrazem ubóstwa. Może to świadczyć o tym że autor mimo tego iż umieszcza siebie w obrazie, to jego postać nie jest ważna. Mam wrażenie, że kolor szaty jakby odgradza go od zebranych postaci.
Bardzo ciekawy post. Zadziwiająca jest precyzja wykonania tego obrazu i oddanie detali, tak jak w poście wspomniano: twarze i stroje służby, mędrców oraz Świętej Rodziny, ale również spadające kłosy siana, kora na belkach wspierających dach stajenki, roślinność na ścianach i podłodze oraz wiele innych elementów.
OdpowiedzUsuńCiekawa i interesująca interpretacja. Niezwykłe jest dopracowanie każdego szczegółu na obrazie... Ukazanie każdej postaci w szczególny, detaliczny sposób - wyraz twarzy, fryzurę, stroje oraz ozdoby. Żadna z osób nie okazuje uczuć, nie widać żadnego zadowolenia na ich twarzach, oddają tylko pokłon i cześć narodzonemu Jezusowi.
OdpowiedzUsuńZaczwycający obraz ! Każdy detal dopracowany ,a kolorystyka przemyślana. Na wszystkich twarzach widzimy emocje od pogardy do wzruszenia. Myślę ,że to dzieło może być różnie interpretowane (jako dotyczące ówczesnych postaw ludzi względem wiary ) ,ale również współcześnie. Może się odnosić do obecnej sytuacji w Kościele. Nie wiele osób jest w stanie otwarcie ukazywać swoją wiarę , jedni są zbyt pyszni lekceważa Boga , drudzy owszem wierzą ,ale przytałaczają ich sprawy przyziemne.Uważam ,że fakt iż obraz ma wydźwięk ponadczasowy świadczy o jego wybitności.
OdpowiedzUsuńBardzo przydatny post. Tematyka zawarta w nim jest pomocna do analizy i interpretacji obrazów występujących w zadaniach maturalnych.
OdpowiedzUsuń"Pokłon Trzech Króli” Sandra Botticellego to pierwszy obraz, w którym Święta Rodzina wydaje się mniej ważna od trzech przybyłych ze wschodu mędrców. A wszystko dlatego, że w Kacpra, Melchiora i Baltazara wcielili się Medyceusze
OdpowiedzUsuńZnalazłam informacje, że obraz został wykonany na zlecenie bankiera Zenobiego del Lama. Było to rodzajem hołdu dla rodziny Medyceuszy, związanej z kultem trzech mędrców ze Wschodu.
OdpowiedzUsuńBardzo przydatny post. Znalazłam ciekawą informację:Od 1490, czyli daty wystąpienia dominikanina Savonaroli, Florencję męczyły niepokoje społeczne i polityczne. Botticelli w dużym stopniu uległ wpływowi moralizatorskich kazań. Obserwując jego obrazy z tego okresu możemy odczuć wewnętrzne rozterki artysty. Do 1500 z powodu opisanych wydarzeń odczuwalna jest w dziełach Botticellego nuta tragizmu.
OdpowiedzUsuńObraz jest bardzo szczegółowy, panuje radosny nastrój. Wszystko to jest zwiazane z wydarzeniem, które mialo wtedy miejsce - narodzieniem Jezusa.
OdpowiedzUsuńInterpretacja takiego obrazu przyda sie wszystkim maturzystom.
Bardzo szczegółowy obraz obrazu, jaki napisała Joanna, pokazuje nam jak wiele jest niedoskonałości i niedomówień w dziele artysty. Podzielam zdanie autorki postu.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post ;) Interpretacja obrazu jest bardzo szczegółowa a obraz sam w sobie jest bardzo piękny ;)
OdpowiedzUsuńWidziałem wiele interpretacji scen z "3 Królami" i niemal każda jest inna, co nie oznacza wcale, że kolejna jest gorsza do poprzedniej. Każdy artysta czy nawet zwykły człowiek ma prawo do dowolnej interpretacji(może z pewnymi granicami).Jednak jedno jest pewne-nigdy nie dowiemy się jak to było naprawdę i która wizja jest najpełniejsza(np: były 3 dary, ale źródła nie podają konkretnej liczby mędrców ze wschodu, wg różnych tradycji Jezus urodził się w grocie, a nie w żłobie itp ).
OdpowiedzUsuń