Studencka strategia ślizgania
Z nauką jest jak z wiosłowaniem pod prąd. Skoro tylko
zaprzestaniesz pracy,
zaraz spycha cię do tyłu.
zaraz spycha cię do tyłu.
(Benjamin Britten)
Chyba każdy z nas słyszał o zasadzie „trzy razy
z” (zakuć, zdać, zapomnieć). Niestety, jest to hasło mało rozsądne, a coraz
częściej stosowane. Czy ambitne zdobywanie wiedzy przez studentów to przeszłość ?
Obecnie
modnym sposobem zaliczenia
przedmiotu jest tak zwana metoda na „litość” lub „co Panu zależy”.
Pewnie jesteście ciekawi, na czym ona polega. Otóż, od samego rana przed drzwiami gabinetów zbierają się
studenci, po czym czekają, aż wykładowca się nad nimi
zlituje i zaliczy im przedmiot. Trzeba przyznać - całkiem sprytnie. Zero nauki, a w indeksie trójka – sukces! Takie
„przyjazne kształcenie” można porównać do bezstresowego wychowania. Na początku
jest miło, ale efekty mogą być bardzo przykre. A czy słyszeliście o tym, jak ”wyklikać” profesora? Na
Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego przed każdą sesją egzaminacyjną, w wyznaczonym
dniu i o określonej godzinie, są uruchamiane elektroniczne zapisy. W tym
momencie zaczyna się walka o przetrwanie. Gorączkowe klikanie i wiadomo, czy
udało się dostać do odpowiedniego
egzaminatora. Odpowiedniego, ponieważ
egzaminatorzy podzieleni są przez studentów na dwie grupy. Pierwsza-
„egzaminator idealny”, który zadaje najwyżej trzy pytania i nie wymaga wyczerpującej
odpowiedzi. Grupa druga to „egzaminator
zły”, który dręczy studenta szczegółowymi pytaniami, a zaliczenie przedmiotu
stoi pod znakiem zapytania. Jaki jest
efekt takiego podziału ? Wybitni profesorowie , o dużym dorobku zawodowym, na
swe zajęcia przyciągają od kilku do kilkunastu
osób. Profesorowie przeciętni i mniej wymagający natomiast, przyciągają tłumy studentów, których zachęca
wizja „darmowego zaliczenia”.
Jaki powinien być idealny wykładowca?
„Prostudencki” , czyli traktujący studenta uprzejmie i życzliwie. Często z opowieści starszego rodzeństwa lub rodziców słyszymy, że
kiedyś, jeśli zostało się przyłapanym na
ściąganiu, to bezpowrotnie zostawało się wyrzucanym ze studiów. Dzisiaj
osoba, która ściąga, najpierw jest upominana ( często kilkakrotnie) , w ostateczności
zostaje wyproszona z sali , ale to też nie jest powód do zmartwienia, ponieważ
egzamin można zdać w późniejszym terminie. Jak mówią eksperci tematu –Studenci
mają teraz rozwiniętą godnościową postawę. Chciałabym tutaj przytoczyć
przykład pewnej studentki, która została publicznie upomniana przez profesora
za to, że zamiast słuchać wykładu, rozmawia z koleżanką. Niestety, przyniosło
to odwrotne od spodziewanych przez wykładowcę skutki. Studentka zaalarmowała
ogólnopolski portal, a swoje racje argumentowała tym, że skoro płaci za studia,
to wymaga szacunku.
Niestety, nie tylko studenci idą po linii najmniejszego oporu, często
robią to również
wykładowcy. Tradycyjna forma wykładu odeszła już do lamusa. Na początku semestru wykładowca
rozdaje tematy prezentacji, a następnie grupa przysłuchuje się pracom kolegów.
Jeden ze studentów Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu twierdzi, że
podstawową umiejętnością , jaką osiągnie podczas studiów, będzie tworzenie
naprawdę dobrych prezentacji. Ciekawym
przypadkiem jest również przykład studentki polonistyki na Uniwersytecie
Śląskim. Dzieląc się z koleżankami swoimi (nie)umiejętnościami, przyznała, że
lektury za nią czyta jej mama, a później jej opowiada. Obraz smutny, ale
prawdziwy. Młodzi ludzie często decydują się na studia, bo „tak wypada” i często w zamian otrzymują tylko podróbkę
wykształcenia, która przy szukaniu pracy okazuje się stratą czasu. Dzisiejszy wpis nie przedstawia oczywiście
wszystkich studentów, lecz coraz częstsze przypadki „chodzenia na łatwiznę” przez
młodych ludzi. Pamiętajcie, że to od nas zależy, czy te tendencje będą się
rozwijać, czy zanikać, ponieważ jesteśmy przyszłymi studentami!
PS
: A czy Wy już wybraliście kierunki studiów? Zapraszam do dyskusji.
Patrycja
Grafika:
http://img.interia.pl/biznes/nimg/g/n/RANO_lub_WEEKEND_studenci_4351124.jpg
http://www.dlamaturzysty.info/img/wo/7/89/Konkurs-Start-po-indeks-obrazek_sredni_4017789.jpg
Oj czego, to student nie wymyśli w tych czasach. Niestety, ale teraz dla studenta najważniejszy jest "papierek", nie ważne z jakimi ocenami i jakimi sposobami go uzyskał. Później jest bardzo trudno znaleźć pracę, a jeśli się już znajdzie, to z taki wykształceniem ciężko dać sobie radę.
OdpowiedzUsuńMnie siostra opowiadała, że rzadko kiedy spotyka się wykładowców, którzy właśnie traktują studentów ulgowo. Większość (przynajmniej na jakich trafiała) są bardzo wymagający i pilnują swoich zasad, ale na pewno zdarzają się wyjątki, które naciągają oceny. Ale wtedy to już nawet nie chodzi o wykładowcę, tylko o sumienie studenta -czy ma adekwatną ocenę czy nie....
OdpowiedzUsuńZapytałam mojego chłopaka, który studiuje, czy jest traktowany ulgowo. Powiedział mi, że wszyscy przez asystenta są traktowani równo i "nie ma błagania o ocenkę". Myślę, że to zależy od tego, na jakich wykładowców, asystentów się trafi. A także od podejścia samego studenta do nauki.
UsuńDo happy* Myślę, że wiele zależy od uczelni. Są jeszcze - mam taką nadzieję - uczelnie w dawnym stylu: wymagające i na odpowiednim poziomie. Takie cuda, o jakich pisze Patrycja, dzieją się chyba najczęściej na przeróżnych dziwnych, prywatnych uczelniach, których się w ostatnich latach namnożyło, a które "produkują" kolejnych bezrobotnych.
UsuńNie rozumiem uczniów i studentów, którzy w ten sposób podchodzą do nauki. Przecież nikt nie zmuszał ich, aby poszli na studia i nie kazał im pójść akurat na taki kierunek. Skoro wybrali daną uczelnię to powinni zrozumieć, że ucząc się nie robią nikomu łaski, tylko robią to dla siebie, bo informacje, które mają okazję zdobyć przydadzą im się w przyszłym życiu i wykonywanym zawodzie. Ja mam do tego zupełnie inne podejście, bo wiem, że uczę się dla siebie samej a nie dla stopnia. Co z tego, że dostanę z czegoś 5, skoro nie dalej nie będę wiedziała podstawowych rzeczy ? W dorosłym życiu do niczego nie przyda mi się ocena, a wiedza jak najbardziej. To, czego nauczymy się teraz zostanie nam w głowie na długo i nikt nam tego nie zabierze ! :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą #emko, jednach niektórzy lubią chodzić na skróty.
UsuńZnam dużo osób które uczą się dla samego stopnia i dla średniej. I jeszcze rywalizują o to z innymi.
UsuńZDROWA rywalizacja to nic złego. Najgorsza jest zazdrość i cieszenie się ze złej oceny kolegi lub koleżanki z klasy.
UsuńStaram się nie uczyć dla oceny, ale dla siebie i smuci mnie, gdy spędzę naprawdę dużo czasu na przyswojeniu pewnej wiedzy, a mimo wszystko i tak dostanę słabą ocenę ;/
UsuńBardzo ciekawy post :)
OdpowiedzUsuńOsobiście bardzo mi spodobało stwierdzenie,,Obecnie modnym sposobem zaliczenia przedmiotu jest tak zwana metoda na „litość” lub „co Panu zależy”.'' Choć ten sposób jest-przynajmniej dla mnie-śmieszny, to z drugiej strony jest bardzo zły. Wiele osób, nie tylko studentów, prosi nauczyciela o podniesienie ocen, czy zaliczenie sprawdzianu. Myślę jednak,że to jest bardzo niesprawiedliwe, gdyż niektóre osoby starają się na jakąś ocenę przez cały rok, a inne zastosują metodę ,,litości'', co w konsekwencji przyniesie taki sam skutek w obu przypadkach.
Myślę również,że przez zastosowanie metody,,litości'' inne osoby(niestety) też się zniechęcają do nauki, gdyż myślą,,po co się będę męczyć skoro mogę zastosować metodę ,,litości'',a rezultat będzie taki sam''?
Patrycjo , zacznę od odpowiedzenia na pytanie. Nie wybrałam jeszcze kierunku, choć wiem , że czas nagli... Mam osiemnaście lat i tą dysfunkcję , że nie potrafię dokonywać wyborów, bojąc się tego , że będę żałować. Wybór studiów to zwrotny moment w moich życiu , więc wciąż i wciąż zadaję sobie pytanie kim chcę być i jaki zawód będzie dla mnie odpowiedni...
OdpowiedzUsuńWracając do głównej myśli artykułu...
Studenci to po prostu młodzi ludzie, pełni kreatywności i... niechęci do wszystkiego co związane z edukacją. Jednak niektórzy z nich ( z nas wkrótce ) mają świadomość , że za kilka lat pójdą do pracy i będą musieli się wykazać umiejętnościami, które powinni nabyć. Jednak między teorią a praktyką jest jeszcze milion błędów do popełnienia, by w końcu zostać fachowcem w swojej dziedzinie :)
Niestety, ale taki zachowanie jest widoczne nie tylko na studiach, a w wielu szkołach niższego stopnia.Pewien kolega studenta medycyny powiedział mi ważne zdanie(brzmiące mniej więcej następująco)-"Jeżeli teraz nie nauczymy się nawet mało istotnych rzeczy, będzie to szkodą dla naszych przyszłych pacjentów,a każde opuszczone zajęcia mogą skutkować złą diagnozą". "Z niewolnika nie ma pracownika", więc warto uczyć się i robić to, co się lubi.
OdpowiedzUsuń"Jeżeli teraz nie nauczymy się nawet mało istotnych rzeczy, będzie to szkodą dla naszych przyszłych pacjentów,a każde opuszczone zajęcia mogą skutkować złą diagnozą". Wysłałam mojemu chłopakowi i zapytałam co o tym myśli. Napisał mi, że to prawda i zgadza się z tym, ponieważ na zajęciach są omawiane zagadnienia, które mają kluczowy wpływ na ludzkie życie.
UsuńCiekawy post. Niestety tak to teraz jest na studiach (oczywiście nie u wszystkich profesorów, gdyż są wyjątki). Moim zdaniem lepiej zdać egzamin na 2 ze świadomością, że coś w głowie zostanie niż zdać na 4 bez tej świadomości.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, 11Felixowa. Tak samo jak teraz, w liceum, lepiej przyłożyć się do nauki u wymagającego nauczyciela i dobrze zdać maturę, niż szukać drogi na skróty.. :)
UsuńPiszesz: "Profesorowie przeciętni i mniej wymagający natomiast, przyciągają tłumy studentów, których zachęca wizja „darmowego zaliczenia”.
OdpowiedzUsuńTaką tendencję obserwuje się też coraz częściej i w liceum. Po co się wysilać, skoro można mieć milutkiego nauczyciela, który nikogo nie obleje, rzadko robi klasówki i na dodatek łatwe. Nie myśli się o tym, co będzie na maturze.
Bardzo ciekawy post. Również uważam, że nie warto uczyć się po to aby za chwilę zapomnieć.
OdpowiedzUsuńMyślę, że lepiej umieć na dobrą trójkę niż mieć „ściąganą” piątkę, ponieważ skutek będzie jeden: nie nauczymy się tego co powinniśmy, a przecież przed nami matura. Nawet jeśli musimy uczyć się różnych nieciekawych, bądź błahych rzeczy z czasem zrozumiemy, że to nam się przyda w przyszłym życiu.
Mając 15-16 lat trzeba zdecydować co robić ze swoim życiem, kiedy się tak na dobrą sprawę nic o życiu nie wie. Każdy musi wybrać szkołę taką, która będzie dla niego najlepszym rozwiązaniem.
Chwilę później musimy decydować o tym jakie przedmioty będziemy zdawać na maturze oraz jakie studia wybrać. Jest to dosyć trudne, bo trzeba wybrać coś takiego co będziemy później robić przez następne kilkadziesiąt lat. Sama nie mam jeszcze wybranego kierunku, jednak mam nadzieję, że zmieni się to wkrótce, ponieważ czas ucieka. Jednak najważniejsza dla mnie w tym momencie jest nauka, którą się zajmę aby napisać jak najlepiej maturę.
Bardzo ciekawy post. Droga ''na łatwiznę" to zły kierunek. Moim zdaniem ciężka praca to klucz do sukcesu. Dlatego teraz, w okresie nauki, powinniśmy popracować trochę ciężej. Wiedza i umiejętności, które zdobędziemy z pewnością zaowocują w przyszłości!
OdpowiedzUsuńMyślę, że kiedyś też się ściągało. Mało słyszy się opowieści o karteczkach pod żakietami czy garniturami maturalnymi? Kiedyś na maturze można było wnieść misia, wyjść do toalety. Teraz wszystko jest zabezpieczone. Nie mamy możliwości ściągania podczas egzaminu dojrzałości. I całe szczęście! Matura ma świadczyć o tym, co mamy w głowie, a nie o naszych "magicznych" umiejętnościach. :)
OdpowiedzUsuńTeraz też da się ściągać na maturze :D
UsuńJasne! Polak potrafi!
UsuńNiestety co raz częściej słyszy się opinie że studia są potrzebne tylko do zdobycia dokumentu, a nie do nabycia prawdziwych umiejętności i wiedzy, która przyda się w dorosłym życiu. Uważam że opisana w poście droga "na litość" jest złym wyjściem. Lepiej wybrać kierunek studiów który nas interesuje, a potem nauka nie powinna przychodzić z trudnością. Warto też zauważyć że taki sposób jest bardzo niesprawiedliwy wobec uczniów którzy się starają od początku, a potem kończą z taką samą oceną jak ci co jednego dnia trochę sobie postali pod gabinetem. Ja jeszcze nie wiem co chcę robić w przyszłości, ale mam nadzieję że gdy pójdę na studia to skończę je z dobrą oceną i z dużą wiedzą, a nie tylko z tym pierwszym.
OdpowiedzUsuńPost niezwykle dzisiejszy jak na blog szkolny w końcu osoba chodząca do szkoły średniej z pewnością ma plany uzyskać wykształcenie wyższe. Ale jaki kierunek wybrać, gdzie? Co do poruszonego tematu zaliczeń w zupełności się zgadzam. Na studia powinniśmy iść z myślą o nauce a nie o zaliczeniu semestru. Jednak uważam że po nauce każdemu należy się chwila relaksu ;)
OdpowiedzUsuńJak powiedział Mieczysław Maliński: "W każdym twoim dniu powinieneś w jakiejś formie świętować, bo nie jesteś maszyną do produkowania, nie jesteś automatem, który pracuje i odpoczywa, ale człowiekiem. A do tego potrzeba świętowania, aby twoja praca i twój odpoczynek były ożywione najgłębszymi ludzkimi motywacjami i intencjami". Człowiek jest stworzony do pracy, wysiłku fizycznego czy to umysłowego. Jednak tak jak napisałeś trzeba też umieć odpoczywać. Trzeba znaleźć na wszystko czas, znaleźć tzw. "złoty środek".
UsuńŚciąganie czy wybłaganie dobrej oceny nie jest niczym dobrym. Jeśli nie wykształcimy się teraz to później jako pracownicy nie będziemy mieli odpowiednich kwalifikacji i będziemy mogli jedynie zaszkodzić, o ile w ogóle znajdziemy pracę. Warto jest popracować nad sobą żeby być zadowolonym z siebie i wyników, które osiągnęliśmy.
OdpowiedzUsuńI właśnie stąd biorą się ''polscy fachowcy''. Bo o ile jeden studia inżynierskie skoczył o własnych siłach, drugi spędził na imprezach, a na egzaminach naściągał i już. Więc, chyba nie ma co się dziwić skąd tak mało prawdziwych i dobrych fachowców w naszym kraju.
UsuńMyślę, że głównym powodem takiej właśnie postawy studentów jest wybranie przez nich nieodpowiedniego kierunku studiów. Z opowieści rodzeństwa wiem, że dużo łatwiej i chętniej jest chodzić na wykłady i przygotowywać sie z przedmiotów, które nad naprawdę interesują. Sama lubię się uczyć jeżeli coś mnie zainteresuje. Dlatego uważam, że trzeba przemyśleć wybór kierunku i nie kierować się jedynie perspektywą zarobkową, ale swoimi pasjami ;)
OdpowiedzUsuńŚciąganie na egzaminach czy ważniejszych sprawdzianach nie jest niczym dobrym. Świadczy to o braku szacunku dla egzaminatora oraz wystarczającej ilości informacji na dany temat. W przyszłości może to owocować brakiem odpowiedniego wykształcenia i prowadzić do licznych pomyłek zawodowych.
OdpowiedzUsuńTwój post zwraca uwagę na bardzo ważną sprawę ,jednakże tacy,,studenci'' trafiają się zarówno i w naszej szkole ,a nawet i w mojej klasie . Proszą nauczycieli o podniesie oceny co nie zawsze jest adekwatne do ich zaangażowania i własnej pracy nad przedmiotem . Uważam ,że jest to bardzo niesprawiedliwe w stosunku do uczniów ,którzy przez caly okres pracuja tak samo a do tych którzy starają się dopiero pod koniec roku bądź semestru bo jednak brakuje im do świadectwa z czerwonym paskiem . Cieszę się że zwrocilas na to uwagę ,zastanawiam się tylko czy tacy uczniowie mają sumienie i odrobinę wstydu . Myślę ,że dostaję się to na co się zasłużyło .Prosta sprawa .
OdpowiedzUsuńPonoć tam gdzie warto dojść, nie ma dróg na skróty.Nie można wiecznie chodzić na łatwiznę, a opisane w poście zachowanie na pewno nie należy do najlepszych rozwiazań. Musimy być uczciwi wobec siebie i innych.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy artykuł. Wydaje mi się, że opisane sytuacje nie mają miejsca na każdej uczelni. Oczywiście czasami wykładowca może być litościwy i przepuścić daną osobą, ale myślę, że są to pojedyncze przypadki.
OdpowiedzUsuńOczywiście, to tylko przykłady. Każda uczelnia jest inna, ale myślę, że zawsze znajdą się cwaniacy, którzy całe studia będą się "ślizgać",
UsuńTrzeba przyznać, że studenci są wyjątkowi i bardzo kreatywni. Strategia formułuje zadania, które należy wykonać, by zrealizować cele. Muszą nieźle się nakombinować, żeby opracować najlepszą taktykę :D
OdpowiedzUsuńZnalazłam kilka ciekawostek na temat studentów:
OdpowiedzUsuń*Ulubioną potrawą spożywaną przez studentów jest chleb posmarowany nożem.
*Alternatywą dla chleba z nożem jest kanapka z chlebem.
*Inną potrawą spożywaną przez studentów są zupki chińskie firmy Vifon.
*Zdarzają się i tacy, co burżujsko jedzą chleb z keczupem i serem (napis z keczupu „ser” również się liczy).
*Jednym z bardziej wymyślnych posiłków studenta jest makaron z chlebem, a dzień po tym daniu suchy makaron z suchym chlebem.
*Organizm studenta jest przystosowany do jedzenia przeterminowanego jedzenia, oni sami jednak twierdzą, że ta data to głupi wymysł ludzi.
*Każdy student musi chociaż raz odbyć pielgrzymkę do grobu Momofuku Andō (twórcy zupki chińskiej).
Naprawdę interesujący wpis. Ostatnio publikowane posty bardzo mi się podobają i skłaniają do poszukiwania jeszcze większej ilości informacji na dany temat. Niestety bardzo często jest na studiach tak, jak napisałeś. Wynika to po części z lenistwa studentów. Chcą oni szybko, bezproblemowo zdać, przy jak najmniejszym wysiłku. Lepiej jednak zaliczyć egzamin na 2,3 i mieć świadomość, że się na tę ocenę faktycznie zasłużyło, że posiada się stosowną wiedzę, niż okłamywać innych i przede wszystkim siebie. To tak naprawdę do niczego nie prowadzi..
OdpowiedzUsuńOcena 2 na studiach jest równoznaczna z niezaliczeniem przedmiotu.
UsuńBardzo ciekawie napisany post :) niestety coraz wiecej młodych ludzi uważa, że jak płaci to może wszystko.. Mysle, ze to nie idzie w dobrym kierunku. Nie rozumiem, jak ta dziewczyna mogła odezwać się w taki sposób do swojego wykładowcy! Brak szacunku i wychowania! A co do Twojego pytania, to nie wiem jakie studia wybrać ;)
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńWszystko zależy od rodzaju studiów,kierunku studiów a przede wszystkim od aspiracji studenta.
Większość moich znajomych to "świeże żaczki" i z tego co opowiadają,to wcale nie jest tak kolorowo jak w poście.Zasada "zzz" dawno odeszła do lamusa-mówię tu o kierunkach politechnicznych,gdzie jedna luka w wiedzy zapowiada serię niepowodzeń w dalszej edukacji. Słyszałam,ze i ze ściąganiem słabo,bo na kolokwium profesor potrafi przyjść z 4-5 pomocnikami...
a ściągi zawsze na tak! :D człowiek jakoś pewniej sie czuje jak ma je przy sobie :) Jednak wyznaję zasadę: jesteś w klasie biochem,jasne nie musisz znać podręcznika od historii na pamięć,ale biologia i chemia-wiedza w małym paluszku
Kiedyś ktoś powiedział mi pewne znaczące słowa: '' Jeśli jest ciężko to znaczy, że to dobra droga na szczyt''.
OdpowiedzUsuńW tamtym momencie zrozumiałam, że to nie oceny są najważniejsze, ale wiedza jaką posiadam. Faktem jest, że niełatwo jest opanować cały materiał, zwłaszcza, że pewne rzeczy (według mnie) są zbędne. Z drugiej strony warto posiadać minimalną wiedzę w każdym aspekcie życia.
Częściowo można się zgodzić z Twoim postem , jednak nie do końca .Studenci jak i uczniowe są podzieleni na dwie grupy . Jedni są ambitni i będą pracować na swój sukces , natomiast drudzy będą uważali że dadzą radę , ale nie muszą się szczególnie starać . Metoda uczenia się i zapominania jest stratą czasu , takie osoby powinny pomyśleć o studentach medycyny którzy by tak postępowali i zaraz po egzaminie by już nic nie pamiętali , czy chcieli by być przez nich leczeni?
OdpowiedzUsuńNiestety, tak to już jest, że teraz każdy idzie na łatwiznę. Jednak co z tego, skoro w pracy nikt nie będzie nam dawał niczego za darmo. Na wszystko trzeba sobie w życiu zapracować. Myślę, że studia, skończone przez nas świadomie i z wysiłkiem dają większą satysfakcję niż takie, przez które się prześlizgnęliśmy.
OdpowiedzUsuńTo przykre, że w dzisiejszych czasach młodzież decyduje się iść na studia, ''bo wszyscy idą". Zaniżają przez to poziom nauczania, tracą czas i niczego nie osiągają. Taki "wysyp magistrów" utrudnia znalezienie pracy absolwentom i znalezienie pracownika pracodawcom. Cierpią na tym również studenci, którzy ciężko pracowali i są godni podjęcia pracy, a w której nie ma już miejsc. Najdziwniejsze jest jednak to, że wszyscy oni liczą na znalezienie po studiach pracy, i na dodatek zgodnej z ich tytułem!
OdpowiedzUsuńUważam, że wina leży po obu stronach. Studenci, a może bardziej uczniowie, gdyż problem ten ma swoje podstawy już w szkole podstawowej, kiedy rodzice skarżą się że nauczyciele zbyt dużo wymagają od ich dzieci, a studia to tylko wierzchołek góry lodowej, więc tacy uczniowie systematycznie wymuszają na nauczycielach pobłażliwe zachowanie. I o ile czasem jest to dobre posunięcie, gdyż wiadomo uczeń też człowiek i nie zawsze wszystko musi mu się udawać to niestety jest to nadużywane, przez co uczniowie przestają czuć się zobowiązani, ponieważ liczą na to, że "jakoś się uda". Jednak to do nauczycieli należy ostateczne słowo. I jako Ci którzy mają nam przekazać wiedzę i to nie tylko tą książkową ale i życiową, muszą sami zadecydować gdzie leży granica, co będzie pożyteczne a co już może zaszkodzić. Więc ostatecznie przyzwalają uczniom na wymuszanie wszelakich ulg i pętla się zacieśnia, gdyż uczniowie wymagają ich coraz więcej i więcej. Złotym środkiem jest po prostu kiedy jasno i wyraźnie powie się stop w odpowiednim momencie. Jeżeli uczniowie będę się "prześlizgiwać" całe życie, to gdzie będzie miejsce na naukę na własnych błędach? A może późniejsza rzeczywistość okaże się o wiele brutalniejsza i trudna do zniesienia przez łagodne traktowanie?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że na uczelni, na którą się wybieram n ie będzie takich sytuacji. Mam większe ambicje niż "zaliczenie z litości".
OdpowiedzUsuńNie można generalizować problemu, ani zająć obiektywnego stanowiska w tej sprawie. Studiowanie nie jest obowiązkowe jednak bez tzw. "papieru" w obecnym świecie nie ma możliwości podjęcia pracy, a nie wszyscy ludzie są w tym samym stopniu zdolni. Jestem studentką i w moim środowisku rzeczywiście ludzie starają się ułatwić sobie życie, co w przybliżeniu oznacza skupienie uwagi na przedmiotach, które rzeczywiście rokują na przyszłość i są związane ze studiowanym kierunkiem. Ale należy pamiętać, że studia to nie liceum, czy gimnazjum. Każdy student jest traktowany jako osoba dorosła, odpowiedzialna za siebie i potrafiąca zachować się dojrzale. Szanujmy się zatem! Rozmowa podczas wykładu, wychodzenie z sali, jedzenie naprawdę w pewnym wieku już nie przystoi, a jeżeli ktoś zachowuje się w podobny sposób pokazuje jedynie brak kultury, dojrzałości i szacunku do ludzi/starszych/profesorów. Jeżeli chodzi o wykładowców to Ci, którzy puszczają podczas zajęć prezentacje są zwykle młodzi, niedoświadczeni i odbierani jako niepoważni przez studentów. Podsumowując, ludzie są różni (studenci czy wykładowcy) podobnie jak odmienne od siebie są uczelnie. Warto jednak pamiętać, że to w jaki sposób się zachowujemy rzutuje na to jak odbierają nas inni ludzie, a to czego się nauczymy zostaje dla nas i kształtuje naszą wiedzę i światopogląd.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o zasadzie "3z", sama z niej korzystam na przedmiotach, z którymi nie wiążę przyszłości, natomiast zaszokowało mnie klikanie. Nie wydaje mi się jednak, że można tak generalizować wszystko. Jeden, czy nawet dwa przypadki nie oznaczają, że tak jest zawsze i wszędzie. Poza tym, człowiek ambitny i chętny do nauki zawsze się nauczy :)
OdpowiedzUsuń