3 października 2014

Spotkanie ze sztuką

             
   Dokąd zmierza polski teatr ?



Proszę państwa,
my możemy Hamleta
nago, na strychu, przy świeczce wystawić.
Ino po co?
(Eugeniusz Fulde)

Od jakiegoś czasu toczy się dyskusja na temat repertuaru polskich teatrów. O ile prywatne teatry mogą robić wszystko (?), aby przyciągnąć widzów, to  teatry dotowane przez państwo mają  jednak do spełnienia pewną misję i nie mogą ogłupiać ludzi za ich własne pieniądze (pieniądze podatników). Jeśli się decyduję zobaczyć Fredrę, którego znam, chcę widzieć postacie z jego epoki, mówiące językiem pisarza. Drażni mnie  nieuzasadniona wizja nawiedzonego reżysera. Przytoczę najpierw przykład Ślubów panieńskich  - filmu w reżyserii Filipa Bajona. Pani Dobrójska  (poważna matrona u Fredry)  biega z telefonem komórkowym, bierze prozac, jest wyuzdana i niewyżyta erotycznie.Inni bohaterowie też nie lepsi. Widzowie znający twórczość komediopisarza ze wstydem ledwie dotrwali do końca tego żenującego  „arcydzieła”.

W Teatrze Polskim w Warszawie wystawiono Zemstę Fredry w reżyserii Krzysztofa Jasińskiego.  Dyrektorem teatru jest Andrzej Seweryn, obsada przedstawienia - niezła. Powinien więc wybrzmieć  piękny wiersz Fredry, nieprzysłonięty udziwnieniami. Tymczasem Cześnik siedzi goły w beczce niczym jakiś Diogenes z Synopy. Ale nie, on się nie umartwia w niej, jego kąpią. Ino po co?  Klara obściskuje się z Wacławem i piszczy ze szczęścia. Zadziera  na głowę sukienkę (nawet nie suknię!) i ukazuje swoją nagość. Podstolina też zrywa z siebie suknię i rzuca się na Wacława. W  innej  scenie Klara leży na stole (!),  a na nią wskakuje Papkin. I takim Fredrą raczy widzów teatr dotowany  z  publicznych pieniędzy. Czy wszystko musi być zwulgaryzowane? Bo co? Widz inaczej  nie zrozumie?

Również w Teatrze Polskim – pisze Katarzyna Łaniewska, aktorka: w pięknej romantycznej i sztuce Mazepa Juliusza Słowackiego tuż po rozpoczęciu przedstawienia panienki w czerwonych kostiumach kąpielowych tańczą na rurze. W drugim akcie dla odmiany są przebrane za zakonnice. Dlaczego?
Grzegorz Jarzyna (uznany reżyser) z kolei, odczytał Makbeta Szekspira  przez pryzmat współczesnych wojen w Afganistanie i w Iraku, sięgając przy tym do amerykańskiego kina wojennego. Makbet przypomina momentami Rambo. W tej sytuacji niepotrzebny był Szekspir. Po co zmieniać i fałszować klasykę? Jeśli dla reżysera jest martwa, nie powinien po nią po prostu  sięgać.

W Teatrze Narodowym Maja Kleczewska  chciała  uzupełniać  Oresteję  Ajschylosa fragmentami  twórczości Ingmara Bergmana oraz przemówień George`a Busha. I wtedy Grzegorz Małecki odmówił udziału  w tej sztuce, w imię zdrowego rozsądku.

Zbuntowali się również aktorzy Starego Teatru w Krakowie: Anna Dymna, Tadeusz Huk, Anna Polony.  Poszło o Nie - Boską komedię Zygmunta Krasińskiego, której reżyserię dyrektor Jan Klata powierzył  Chorwatowi Oliverowi Frljiciowi.  Reżyser postanowił, że dramat Krasińskiego (jako rzekomo antysemicki) posłuży do rozliczenia polskiego antysemityzmu.  Aktorzy – bohaterowie mieli być Żydami recytującymi, że nie chcą być Polakami.  Mieli się myć mydłem zrobionym z Żydów. Przewidywano śpiewanie polskiego hymnu  na nutę "Deutschland, Deutschland über alles" czy zjadanie przez aktorów ciasteczek w kształcie gwiazdy Dawida. Kicz, głupota, bełkot? Ale Jan Klata chciał wziąć na klatę to przedsięwzięcie, nie rozumiejąc  oburzenia innych. Zbuntowała się też część widzów  w Starym Teatrze i zakłóciła przedstawienie Do Damaszku Augusta Strindberga ze względu na skandaliczny język bohaterów i  kopulacyjne ruchy na scenie. Krótko mówiąc, Jan Klata przerósł skandalizującego w swoich czasach dramaturga.

Dokąd więc zmierza polski teatr?  Wiadomo, że zdania będą podzielone. Pewnie znajdą się i tacy, którym obecny stan sceny polskiej odpowiada. Ja jednak nie lubię tak daleko idących udziwnień w dramacie, zwłaszcza klasycznym. Nie trzeba mi tak dosadnie wszystkiego pokazywać, ponieważ mam wyobraźnię.  A głupoty i uwspółcześniania na siłę nie toleruję. Pamiętacie Gardzienice? O ile przeżyłam katharsis, oglądając  Ifigenię w Aulidzie, to Ifigenia w Taurydzie wyprowadziła mnie  z równowagi. Nie mogłam znieść wstawek z carycą Katarzyną , Matką Boską, migawek z okresu Solidarności i innych pomysłów  dyrektora Włodzimierza Staniewskiego. Tak już mam!  A Wy?         

Nika     

Grafika:
http://img.day.az/2015/10/28/teatr_maska_3.jpg
https://i1.terazteatr.pl/teatry/narodowy-stary-teatr-im-heleny-modrzejewskiej-w-krakowi