Jak kamienie
przez Boga rzucane na szaniec!
I wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc,
i poczułeś, jak się jeży
w dźwięku minut - zło.
Zanim padłeś, jeszcze
ziemię przeżegnałeś ręką.
Czy to była kula, synku,
czy to serce pękło?
(Krzysztof Kamil
Baczyński)
7 marca 2014 roku odbyła się premiera
najnowszego filmu Roberta Glińskiego Kamienie na szaniec. Jest to
ekranizacja książki autorstwa Aleksandra Kamińskiego o takim samym tytule.
Podobnie jak książka, film opowiada historię trzech przyjaciół – Zośki, Alka i
Rudego, którzy musieli podołać realiom wojny. Akcja skupia się głównie na ich
działalności wymierzonej przeciwko okupantowi. Przedstawiony jest proces
kształtowania się oraz sposób działania Szarych Szeregów. Ukazane są akcje
konspiracyjne takie, jak: zrywanie niemieckich flag oraz zastępowanie ich
polskimi, czy wrzucanie gazu do kin w celu zniechęcenia Polaków do uczestnictwa
w seansach. Najwięcej uwagi reżyser poświęcił jednak aresztowaniu Rudego oraz
jego późniejszemu odbiciu z rąk Niemców. Oprócz wątku głównego, jakim jest
uczestnictwo młodych Polaków w II wojnie światowej, Gliński w swoim dziele
ukazał również relacje głównych bohaterów z rodziną oraz rówieśnikami. Znalazło
się również miejsce dla wątku miłosnego – w filmie ukazane są perypetie miłosne
Zośki i Rudego.
Warto zauważyć, że główne role otrzymali aktorzy
z krótkim stażem. W postać Rudego wcielił się Tomasz Ziętek, Zośki - Marcel
Sabat, a Alkiem został Kamil Szeptycki. Dla każdego z nich udział w
„Kamieniach na szaniec” to pierwsza poważna rola, co moim zdaniem, wpłynęło
bardzo korzystnie na jakość filmu. Aktorzy, mimo młodego wieku, spisali się
bardzo dobrze. Poza tym znani aktorzy, ze znacznie większym doświadczeniem,
niektórym zwyczajnie się znudzili.
Osoby, które liczyły, że film ten jest wiernym
odwzorowaniem książki Aleksandra Kamińskiego, mogą być po jego obejrzeniu rozczarowane.
Ekranizacja nie jest bowiem kopią książki, trudno więc szukać wydarzeń, które
zostały opisane przez autora książki. Główna tematyka, zarówno w książce jak i
w filmie, jest bardzo podobna. Robert Gliński pozbył się jednak nieistotnych - jego
zdaniem – elementów. Część zwyczajnie streścił - o ile w książce akcje
konspiracyjne zostały szczegółowo opisane, a autor poświęcił im dużo uwagi, w
filmie są one jedynie pojedynczymi kadrami, wplecionymi w pozostałą część
fabuły. Niektórych wydarzeń przedstawionych w filmie, w książce nie znajdziemy
natomiast w ogóle. Brakuje tu głównie Alka, którego na wielkim ekranie prawie
nie widać, mimo że jest jednym z trzech głównych postaci. Bohaterowie
przedstawieni są w bardziej współczesny sposób. Film przypomina, że są to
jedynie ludzie, którym często towarzyszą rozterki i dylematy. Jak każdy, muszą
oni walczyć z własnymi słabościami oraz unikać pochopnych i zgubnych decyzji.
Jednak nie zawsze im się to udaje. Taki obraz jest bliższy młodym odbiorcom,
dzięki czemu mogą oni poczuć pewną więź z głównymi bohaterami filmu. Odbija to
się jednak na ich zupełnie niezgodnym z książką wizerunku.
Według wielu dziennikarzy, krytyków, a nawet
historyków Kamienie
na szaniec przedstawiają młodych uczestników wojny jako ludzi
nieodpowiedzialnych, buntowniczych, którzy nie traktują tego wielkiego
konfliktu zbrojnego poważnie. Niestety, trzeba przyznać im rację. Główni bohaterowie
ukazani są jako osoby często działające pod wpływem impulsu. Nie liczą się oni
z konsekwencjami, a także nie stosują się do poleceń i rad dowódców. Rudy, Alek
i Zośka u Glińskiego znacznie różnią się od tych bohaterów, których wszyscy
znamy z książki Kamińskiego. Oglądając film, mamy wrażenie, że jego główni
bohaterowie traktują wojnę jak zabawę.
Po pokazach przedpremierowych jeszcze
nieukończonych materiałów filmowych Fundacja Harcerstwa Drugiego Stulecia
wydała nawet specjalne oświadczenie dotyczące Kamieni na szaniec: W osobach znających
historię i realia życia tamtych czasów, w tym wśród byłych harcerek i harcerzy,
żołnierzy Szarych Szeregów, wzbudzi z pewnością niesmak i oburzenie. Film nie
zasługuje, naszym zdaniem, na rekomendowanie go młodzieży.
Grzegorz Nowik (instruktor harcerski,
harcmistrz, historyk harcerstwa, pisarz publicysta, doktor habilitowany
historii), który był konsultantem filmu, po jego obejrzeniu 28 stycznia (a więc
jeszcze przed premierą), stwierdził, że producenci nie zastosowali się jego rad
i zażądał usunięcia jego nazwiska w czołówce. Podobnie postąpił wnuk Aleksandra
Kamińskiego – Wojciech Feleszko.
Harcmistrz Marek Podwysocki zarzuca również
producentom ukazanie w filmie członków Szarych Szaragów jako osób
reprezentujących zupełnie inne wartości niż w rzeczywistości. Mottem filmu jest
hasło miłość,
młodość, wolność, kiedy w rzeczywistości hasłami harcerzy były ojczyzna, nauka,
cnota, braterstwo
i służba oraz Bóg, honor i ojczyzna.
Jego zdaniem ośmieszeni zostali harcerze, którzy podczas składania przysięgi po
zauważeniu Niemców zbierających grzyby przerwali to podniosłe wydarzenie w pogoni
za nimi. Prześmiewczo został przedstawiony również major Jan Kiwerski. W filmie
wykreowany został on na bohatera zupełnie niedbającego o swój wygląd – chodził
z nieogoloną brodą, a ubrany był w wymięty mundur. Jego kontrastem byli
natomiast bardzo schludni gestapowcy.
Nie oznacza to jednak, że wybranie się do kina na
Kamienie na
szaniec to wyrzucenie pieniędzy. O ile nie jesteśmy uczniami, którzy
chcą zastąpić przeczytanie lektury filmem, nie będziemy zawiedzeni. Moim
zdaniem, mimo różnic pomiędzy książką a jej ekranizacją oraz wielu spornych
kwestii, najnowszy film Roberta Glińskiego warto obejrzeć.
Paweł
Grafika:
http://static.prsa.pl/images/ef20739a-285d-4561-ae65-e82a64772987.jpg