Wikingowie jako sportowcy
W kulturze masowej utrwalił się obraz wikinga
jako postawnego, silnego jak tur,
brodatego jegomościa w hełmie z rogami,
który siał postrach wszędzie tam, gdzie tylko się pojawił.
O ile noszone na co dzień hełmy z rogami należy włożyć między bajki,
to faktycznie wojownicy z zimnej północy troszczyli się,
aby być w dobrej formie. (...) często od tego zależało ich życie.
(Rafał Kuzak)
Wikingowie – postrach średniowiecznej Europy Zachodniej –
zasłynęli głównie z grabieży, mordów i gwałtów. Co jednak robili ci
groźni łupieżcy pomiędzy kolejnymi wyprawami zbrojnymi? Oczywiście dbali o
swoją tężyznę fizyczną, uprawiając rozliczne sporty.
Narciarstwo. Każdy mieszkaniec śnieżnej Północy musiał
doskonale jeździć na nartach, które służyły wtedy głównie jako środek
przemieszania się na duże odległości, jednak doceniano też ich wpływ na poprawę
tężyzny fizycznej. Bywało, że narty zmieniały historię wikingów i ich
skandynawskich potomków. W 1869 roku wybitny malarz norweski Knut Larson
Bergslien uwiecznił w jednym ze swych dzieł historyczny moment, gdy dwaj
wojownicy - Torstein Skeivla i Skjervald Skrukka- podczas wojny w 1206
roku uratowali przed siepaczami konkurencyjnej dynastii następcę tronu
norweskiego, dwuletniego wtedy księcia Haakona Haakonssona, który panował
potem jako Haakon IV- możemy przeczytać w książce pt. Historia sportu
profesora Wojciecha Lipońskiego.
Pływanie. Kirsten Wolf w książce Daily Life of the Vikings pisze, że pływania
uczyły się również kobiety. Ich ćwiczenia nie uwzględniały jednak elementu
rywalizacji, który występował w przypadku mężczyzn. Ci konkurowali
głównie w pływaniu długodystansowym, nurkowaniu oraz w czymś,
co można by określić podtapianiem - dwóch wojowników usiłowało wciągnąć się
nawzajem pod wodę.
Skakanie po
wiosłach. To kolejna dość oryginalna dyscyplina sportu
wikingów. Rywalizacja polegała na skakaniu po wiosłach w czasie, gdy pod
pokładem załoga wiosłowała z całych sił. Mistrzem w tego typu wyczynach
akrobatycznych miał być król Olaf Tryggvason. Specjalizował się ponadto we wspinaczce
górskiej, którą uprawiało wielu wikingów. Wikingowie byli jednak przede
wszystkim doskonałymi żeglarzami. Przecież to oni jako pierwsi Europejczycy
dotarli do wybrzeży Ameryki Północnej, dlatego też przywiązywali ogromną wagę
do rozwijania i szlifowania umiejętności żeglarskich.
Szermierka,
łucznictwo, jeździectwo. Najważniejszą aktywnością fizyczną
były ćwiczenia we władaniu wszelkiego rodzaju bronią. Ćwiczono walkę na
miecze, topory, a także rzucanie oszczepem - i w co trudno może uwierzyć –
strzelanie z łuku. Jak się okazuje, wikingowie byli doskonałymi
łucznikami, chociaż obecnie kojarzy się ich głównie z wielkimi toporami.
Wojownik musiał również doskonale jeździć konno. Mimo że wikingowie walczyli
przeważnie pieszo, to również wykorzystywali konie do transportowania łupów, a
także szybkiego docierania w różne miejsca (np. do czekającej łodzi). Co
ciekawe, konie były wykorzystywane również do specyficznej rozrywki,
znanej hestathing (hestaþing), polegającej na szczuciu na siebie
specjalnie wytresowanych zwierząt, walczących kopytami, a nawet gryzących
się wzajemnie.
Zapasy. Kolejnym sportem, który ćwiczył tężyznę fizyczną oraz przydawał
się w trakcie łupieżczych wypraw, były zapasy. Były one aż tak popularne, że
wikingowie rozróżniali kilka ich odmian. Najstarsza i zarazem najprostsza z
nich nosiła nazwę buxnatök. Do rozstrzygania sporów sąsiedzkich służyła
z kolei hryggspenna. Pozostałe typy zapasów określano mianem fang. Słowo
to – jak podaje profesor Lipoński – oznaczało w języku
staroislandzkim walkę między dwoma przeciwnikami. Tego typu walki mogły odbywać
się w różnych formach - od "bójki" na śmierć i życie, po łagodną
zabawę. W pierwszym przypadku było to starcie, w którym walczący dążyli
do zadania sobie bólu, okaleczenia przeciwnika a nawet do jego zabicia.
Zdecydowanie częściej praktykowano jednak leikfang. W tym wypadku zapaśnicy
usiłowali przewrócić oponenta, wykorzystując do tego wystające elementy
ubioru. Z czasem starano się urozmaicić walkę, dokładając do stroju kolejne
rzemienne pasy. Tak narodziła się glíma – narodowy sport Islandczyków -
wyjaśnia Rafał Kuzak.
Przeciąganie
skóry. Następna popularną (dla odmiany bezkrwawą) zabawą było
przeciąganie skóry, zwane skinndráttur - odpowiednik dzisiejszej zabawy
w przeciąganie liny. Zasady również były podobne i bardzo proste: dwaj
przeciwnicy, siedzący naprzeciw siebie na ziemi, wyrywali sobie z rąk dużą
skórę zwierzęcą i zapierając się stopami, starali się przeciągnąć
przeciwnika na swoją stronę.
Co tu więcej
mówić? Wikingowie nie znosili bezczynności. Sport towarzyszył im na co dzień i
od święta. Nic dziwnego, że przy takiej dawce ruchu byli postrachem kontynentu... - podsumowuje Rafał Kuzak. No to co? Ćwiczymy? Nie po to,
żeby ruszać na podbój świata, ale chociaż dla dobrego samopoczucia. No i może
dlatego, że być może jesteśmy potomkami wikingów. Po Mieszku – oczywiście!
Mati
Grafika:
http://monikatatuaze.netgaleria.pl/files1/wzor-tatuazu-......-wiking[2].jpg
http://faktopedia.pl/uimages/services/faktopedia/i18n/pl_PL/201310/1382607302_by_Crow0_500.jpg?1382627658
http://www.tgfg.pl/tomek/forum/wsp/36-wikingowie-omen2501vo6.jpg