15 maja 2013

Przeczytane, przemyślane, skomentowane


         Zniewalająca siła seriali
Seriale włączają nas w ramy zbiorowości,
każą uczestniczyć jednocześnie i zgodnie
w zbiorowym rytuale,
ustalają nasze wspólne pole doświadczeń,
nasz wspólny arsenał potocznych symboli,
nasze tematy porannych rozmów.
                                                               (Stanisław Barańczak)

Telewizja stała się bardzo popularną formą rozrywki. Człowiek, zmęczony po całym dniu pracy czy szkoły, relaksuje się przy różnych programach, wprawdzie najczęściej mało ambitnych, ale zaspakajających jego potrzeby. Niepokojący jest jednak fakt, że dla coraz większej liczby ludzi jest to jedyny sposób uczestniczenia w kulturze. 

Według statystyk, Polacy w dni powszednie oglądają telewizję przez 3 godziny i 40 minut. Najchętniej oglądanym gatunkiem telewizyjnym jest niewątpliwie serial. Nierzadko można usłyszeć rozmowy o losach serialowych bohaterów. Sąsiadki na bieżąco śledzą ich perypetie i opowiadają sobie przegapione fragmenty. Wystarczy podsłuchać, żeby wiedzieć, że Halinka chce rozwodu z Ferdkiem. Kobiety biją się o względy doktora Trettera w Leśnej Górze, a z kolei, nie wiadomo, jak Hanka Mostowiak poradzi sobie ze zdradą męża. Możemy „rozmawiać cytatami” z seriali: O, w mordę jeża; Tak być nie będzie; Tatuś, jak miał na imię Adam Mickiewicz? (Świat według Kiepskich). Albo z Brzyduli: Homar to taki poeta z Egiptu; Medal ma dwa końce; Złej baletnicy przeszkadza nawet kapusta; Naród trzeba wychowywać, bo się rozpuści jak oranżada. Oglądamy, przeżywamy, sympatyzujemy z jednym bohaterem, nie lubimy drugiego. I tak codziennie. Dlaczego? Według Małgorzaty Hendrykowskiej: Kluczem do popularności odcinkowych obrazków filmowych jest chęć uczestniczenia w czyimś życiu, wejścia do czyjegoś mieszkania, dotknięcia codzienności, intymności życia wybranego bohatera lub bohaterki. Często serialowe opowieści zastępują brak bliskich więzi w rodzinie. W takich sytuacjach widz identyfikuje się z problemami Mostowiaków, Złotopolskich czy Lubiczów. 

Twórcy seriali, aby zapewnić ich oglądalność, wymyślają coraz bardziej nieprawdopodobne intrygi i wątki. I tak w słynnej Modzie na sukces żona głównego bohatera umiera, aby po stu kolejnych odcinkach pojawić się znowu jako jej siostra bliźniaczka. Albo inna historia: bohaterkę pożera krokodyl, a ona powraca za jakiś czas – nie dość, że żywa, to jeszcze piękniejsza, bo po operacji plastycznej. (Powrót do Edenu – serial sprzed trzydziestu lat).

Seriale są odpowiedzią na potrzeby znacznej części społeczeństwa. Są rodzajem ucieczki od realnego życia. Czasami poruszają też ważne zagadnienia społeczne, np. mówią o dziecku chorym na zespół Downa. W rezultacie ludzie inaczej podchodzą do tego problemu. 

Czy oglądanie seriali jest nałogiem? Myślę, że nie,  jeżeli ten rodzaj rozrywki jest dawkowany z umiarem i rozwagą. Jedno jest pewne - dobra książka zastąpi wszystkie seriale i telenowele świata. Dobra książka wymaga jednak większego wysiłku intelektualnego i dużej wyobraźni. Ale to chyba nie są wady książki?
 
Weronika

Grafika:
http://media.istockphoto.com/vectors/cartoon-of-family-of-four-watching-television-vector-id139499246?k=6&m=139499246&s=170667a&w=0&h=pIzBggUezvcSib6jTK4c3DzbmB9LHgPQY816YgNm7tc